Każdy chce zdrowo karmić swoje dziecko. Dietetycy z uporem przypominają, że to, co pociecha dostaje przez pierwsze trzy lata życia, ma wpływ na jej zdrowie w przyszłości. Lepiej nie popełniać błędów! Ale co w diecie szkodzi dziecku? Jak to naprawdę jest?

Tłuste mleko i masło nie jest dla najmłodszych

FAŁSZ

Dzieci powinny spożywać naturalne masło, przetwory mleczne przygotowywane z nieodtłuszczonego mleka. Młody organizm potrzebuje tłuszczu mlecznego do budowy komórek nerwowych, jest on też ważnym źródłem witamin rozpuszczalnych w tłuszczach – m.in. A i D. Ze względów kalorycznych tłuste produkty powinny być jednak spożywane z umiarem.

Deserek mleczny, jak sama nazwa wskazuje, powinno się podawać po obiedzie

FAŁSZ

Dziecko, które nie skończyło jeszcze roku, powinno codziennie spożywać 5–6 posiłków. Deserek mleczny czy owocowy jest pełnowartościowym daniem, powinien więc być tak traktowany (np. jako drugie śniadanie czy podwieczorek). Niestety, wielu rodzi ców traktuje go jako nic nieznaczącą przekąskę miedzy posiłkami. To błąd! Pamiętajmy, że żołądek małego dziecka jest wielkości jego piąstki.

Zobacz także:

Zbyt wczesne wprowadzanie nowych potraw może wywołać u dziecka nietolerancję pokarmową

FAŁSZ

Określenie „zbyt wcześnie” jest dziś już nieaktualne. Zalecenia, co i kiedy wprowadzać do diety dziecka, zmieniają się – kilka lat temu gluten czy owoce cytrusowe były dozwolone po 10. miesiącu życia (i mówiło się mamom, że podając je wcześniej, ryzykują wywołanie alergii), teraz włączamy je do diety po 6. miesiącu. Zasada jest jedna: wszelkie nowości wprowadzamy w niewielkich ilościach, pojedynczo, i czekamy na reakcję (od pół godziny do trzech dni), czy dziecko ma na nie nietolerancję. Jeśli ma, późniejsze podanie produktu tego nie zmieni, jeśli nie ma – wcześniejsze jej nie wywoła.

Czy to prawda, że cukier łagodzi ból u małego dziecka?

PRAWDA I FAŁSZ

Cukier sam w sobie nie ma właściwości przeciwbólowych, ale nie bez przyczyny bywa podawany dzieciom na pocieszenie np. po bolesnym upadku. Nawet pielęgniarki podają noworodkom wodę z cukrem przed pobraniem krwi z pięty, a rabini od wieków poją chłopców słodkim winem przed obrzezaniem. Cukier bowiem szybko pokonuje barierę jelitową i podnosi we krwi poziom serotoniny – hormonu szczęścia. Serotonina ma również działanie przeciwbólowe, poprawia humor oraz odpręża.

Malec jak najszybciej powinien jeść to, co dorośli

FAŁSZ

Dieta dziecka ma być bogata w mleko i produkty nabiałowe, owoce, warzywa, chude mięsa i tłuste ryby. To wszystko powinno być gotowane, duszone, pieczone, nie zaś smażone, grillowane, wędzone – takie dania są ciężkostrawne i jednocześnie obfite w niekorzystne dla zdrowia dziecka kwasy tłuszczowe trans i nitrozoaminy. Pamiętajmy również o porcjach! Żołądek dziecka ma wielkość jego piąstki i zjedzenie posiłku o objętości dwa razy większej powinno go nasycić. Gdy dziecko je już to samo, co rodzice, powinno dostawać posiłek na proporcjonalnie mniejszych talerzach.

Picie krowiego mleka jest doskonałe dla niemowląt

FAŁSZ

Dzieciaki poniżej roku powinny pić tylko mleko mamy lub modyfikowane, ponieważ krowie może im zaszkodzić, zawiera bowiem zbyt dużo białek i sodu, które często obciążają nerki dziecka. W miarę jednak rozszerzania diety (czyli ok. 10. miesiąca) maluchowi należy podawać produkty nabiałowe, np. jogurty, kefir, serki i desery mleczne. Mleko krowie do picia może dostawać dopiero po pierwszych urodzinach.

Nawet maluszek może być na diecie wegetariańskiej

PRAWDA

Da się prawidłowo skomponować dziecku bezmięsne posiłki. Dobrze jednak, jeśli rodzice raz w tygodniu dodadzą do diety rybę (dostarcza pełnowartościowych białek, zawiera ważne w rozwoju dziecka kwasy tłuszczowe, jod, który wpływa na prawidłowy rozwój mózgu). W diecie dorastającego dziecka musi się znaleźć odpowiednia dawka białka dostarczającego niezbędnych aminokwasów, a ich najlepszym źródłem są produkty pochodzenia zwierzęcego. Jeśli jednak maluch nie je mięsa, to w diecie muszą znaleźć się jajka, mleko i jego różnego rodzaju przetwory oraz rośliny strączkowe, np.: groch, fasola, bób, soczewica czy ciecierzyca.

Jeśli maluch lubi, można mu dosmaczać jedzenie np. cynamonem, a nawet chili

FAŁSZ

Maleństwo, które zna tylko smak wód płodowych i mleka mamy, doświadcza smakowych i zapachowych odkryć chociażby wówczas, gdy spróbuje pierwszej marchewki. Nie trzeba więc poprawiać gotowych zup czy tzw. obiadków. Pierwsze przyprawy – majeranek, tymianek, bazylia albo oregano – można podawać w niewielkich ilościach dopiero rocznemu dziecku. Egzotyczne – np. cynamon – gdy skończy dwa lata, ale pieprz, chili – nie powinny pojawić się na talerzu dziecka przed trzecimi urodzinami. Ostre przyprawy mają bowiem silne działanie drażniące, co może uszkodzić kubki smakowe i błonę śluzową żołądka.

Gotowe jedzenie dla dzieci musi zawierać konserwanty, skoro tak długo jest przydatne do spożycia

FAŁSZ

Zgodnie z właśnie obowiązującym prawem gotowe dania w słoiczkach nie mogą zawierać substancji konserwujących. Są więc pasteryzowane. Ta metoda jest powszechnie stosowana również w domowych kuchniach. Wekowane przetwory – dżemy, ogórki, soki – nie wymagają sztucznych konserwantów, lecz tylko obróbki termicznej. Dzięki niej niszczone są drobnoustroje przyspieszające zepsucie produktu, którego spożycie może wywołać zatrucie.

Maluch sam nauczy się nowych smaków, nie trzeba go namawiać

FAŁSZ

Niestety, często rodzice z obawy przed alergiami albo dlatego, że „maluch czegoś nie polubi”, opóźniają podawanie nowych pokarmów. To błąd! Do 3. roku życia dziecko powinno poznać niemal wszystkie smaki. W tym czasie programuje się bowiem jego metabolizm, to więc, co wtedy poznamy i polubimy, będzie nam towarzyszyć zawsze. Po pierwszym odtrąceniu przez dziecko np. brokułu, serka czy kaszki rodzice, niestety, zniechęcają się do dalszego przyzwyczajania pociechy. Niepotrzebnie! Należy próbować, nawet kilkanaście razy, ale nie od razu, lecz np. po tygodniu. W żadnym razie nie wolno zmuszać, szantażować i karać. Pamiętaj, dziecko naśladuje rodziców, jeśli więc oni jedzą warzywa, ich potomek w końcu również po nie sięgnie.

Warzywa i owoce najlepiej kupować w zaprzyjaźnionym warzywniaku

FAŁSZ

Jeśli mamy pewne źródło dostaw (własna działka, sklepik z akredytacją EcoTestu), warto tam się zaopatrywać. Ale nie każdy sklep ma owoce i warzywa wysokiej jakości. Duże sklepy stawiają dostawcom wymagania jakościowe, których przestrzeganie jest cyklicznie sprawdzane (produkty kontroluje się pod kątem zawartości metali ciężkich, środków ochrony roślin czy hormonów wzrostu). Osiedlowe warzywniaki nie zawsze sprzedają produkty atestowane. Właściciele sklepików chcą mieć przede wszystkim produkty ładne prezentujące się na półkach i trwałe, te zaś niekoniecznie są wartościowe i najzdrowsze, zwłaszcza dla najmłodszych.

Gdy dziecko ma na coś apetyt, to znaczy, że tego właśnie składnika potrzebuje jego organizm

FAŁSZ

Nie można dziecku pozwalać na decydowanie, co będzie jadło. Ulubionym smakiem jest słodki, bo kojarzy się z zapachem mamy, smakiem jej mleka – stąd najchętniej jadłoby same słodkości. Zwłaszcza w chwilach stresu (gdy mama wraca do pracy lub np. pojawia się nowa opiekunka). Wówczas tym bardziej szuka tego, co daje mu poczucie bezpieczeństwa, a na ogół są to słodka kaszka, deserki, budyń itp. Oczywiście powinny być w diecie dziecka, ale nie zamiast obiadu.