Chciał być skoczkiem narciarskim, ale zabrakło mu odwagi. Wybrał studia architektoniczne i muzykę. Nie przypuszczał, że pozna go cała Polska.

Kupiłeś mieszkanie w Warszawie. Jak się czuje góral w stolicy?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Miasto rządzi się prawami, które mi nie odpowiadają. Męczy mnie zgiełk i pośpiech. To, że kiedy chcę odwiedzić kumpla, muszę dzwonić trzy dni wcześniej. Nie przekreślam Warszawy, ale z pewnością wrócę na Podhale...

Czyli najlepiej pod Tatrami?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Jest jakaś magia tego miejsca. Ludzie malują, rzeźbią, grają, chodzą po górach. Są jacyś inni, może bardziej romantyczni? Przynajmniej tacy są moi znajomi, bo daleki jestem od idealizowania całego Podhala. Istnieje pewien stereotyp górala: pije, bije, nigdy nie płacze, jest uparty i do bólu honorowy.

Jak to naprawdę jest?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Z tym piciem to przesada. Wystarczy przejść się ulicami Zakopanego i zobaczyć domy, które tam stoją. Nie da się tego wybudować, pijąc. Chyba że za butelki oddawane do skupu, ale wątpię, żeby się to komuś udało.

Ty też kiedys nie stroniłeś od alkoholu i znajomi martwili się, co z ciebie wyrośnie?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Fakt. Fatalnie się zapowiadałem. Graliśmy z chłopakami w knajpach, na weselach, alkohol był zawsze. Spóźniałem się do szkoły, spałem na lekcjach. Straciłem dwa lata i maturę, zamiast w technikum budowlanym, zdawałem w wieczorówce. Ale pozbierałem się. Udało mi się nawet skończyć architekturę.

No a góralskie bójki, honor, upór, twardość?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Chyba górale sami o sobie wymyślają takie bajki. Nie biłem się z nikim. Honorowy to chciałbym być, uparty owszem, ale płakać czasem mi się zdarza.

Kiedy ostatnio miałeś łzy w oczach?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Gdy Turniej Czterech Skoczni wygrał Wolfgang Loitzl. Był tak szczęśliwy, że udzieliło mi się jego wzruszenie. Jako chłopak marzyłem, żeby skakać, ale mama bała się, że się zabiję. Zapisałem się do klubu po kryjomu i kiedy po raz pierwszy stanąłem na skoczni, wymiękłem.

Zobacz także:

Wybrałeś architekturę. Masz czas projektować?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Właśnie skończyłem projekt domu dla kumpla z zespołu, Wojtka Topy. Lata temu postanowiliśmy go ożenić, wykorzystując góralską tradycję podłazów. Po Wigilii dotarliśmy z chłopakami na posesję jego wybranki. Pod oknem odśpiewaliśmy kilka pieśni. Tak dobrze zareklamowaliśmy Wojtka, że rok później miał wesele. Na razie jako architekt obsługuję przyjaciół z zespołu. Drugi w kolejce jest Bartek Kudasik. Potem pomyślę o sobie. Mnie też by się przydał jakiś fajny góralski domek w Kościelisku.

Dlaczego występujesz na scenie w spódnicy?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Bo to elegancki strój. I męski – choćby w Szkocji. Nasza muzyka łączy nurty i kultury. Na DVD, które ukaże się wiosną,oprócz Mateusza Pospieszalskiego czy Ziuta Gralaka zagrają muzycy z Afryki i Kuby.

Poza sceną jesteś tradycjonalistą. Podobno zawsze całujesz kobiety w rękę?

Sebastian Karpiel - Bułecka: Mama wpoiła mi szacunek dla kobiet. Jako dziecko musiałem całować wszystkie sąsiadki i ciocie. To piękny zwyczaj. Szkoda tylko, że panie się wyemancypowały i często im to nie odpowiada.

Ale za to okrzyknęły cię jednym z najprzystojniejszych Polaków.

Sebastian Karpiel - Bułecka: Eee... Opowieści. To nieważne. Trzeba być dobrym, porządnym człowiekiem. Reszta to drugi plan.

Sylwetka gwiazdy : Sebastian Karpiel - Bułecka