Która z nas nie słyszała historii o towarzyszących remontom „niespodziankach”. Krzywe ściany i podłogi, ekipy „fachowców”, którym myli się gips z cementem, elektrycy, którzy tak prowadzą instalację w ścianie, że ta, po włączeniu światła, „pieści” prądem, czy terakota, której dwie partie opatrzone tą samą nazwą, wyprodukowane przez tego samego producenta różnią się… kolorem. Aby uniknąć takich niespodzianek, prace upiększające mieszkanie trzeba zacząć od podstaw. A więc od… kartki. Bo najważniejsze jest planowanie. Przemyślenie i rozpisanie, jak dom ma wyglądać po zakończeniu prac. Gdzie będzie stała lodówka, pralka, w którym miejscu będzie umywalka i kaloryfer. A także ile metrów kwadratowych ściany chcemy pomalować oraz jaki wzór ma mieć glazura. Kiedy już wiemy dokładnie, ile potrzebujemy kontaktów, przewodów i płytek, możemy ruszać po zakupy. Zanim jednak wydamy pieniądze, trzeba dobrze rozeznać się w cenach (niezastąpione są tu internetowe porównywarki cen). Warto też pamiętać, żeby nie kupować farb, płytek i paneli podłogowych „pod wymiar”. Tych materiałów zawsze trzeba mieć o 10, 15 proc. więcej niż powierzchnia, którą chcemy nimi przykryć. No i ostatnia rzecz – fachowcy. Trzeba wybierać tylko poleconych (choćby przez sklep, w którym robimy zakupy), podpisywać z nimi umowy (określające zakres prac i koszt robocizny), oraz… ile tylko się da zrobić samodzielnie. Przy obecnych, dobrych jakościowo materiałach budowlanych wcale nie jest to trudne!

Skąd wziąć fachowca?

Najlepsi są ci sprawdzeni i poleceni przez znajomych. Jeśli takich nie masz, musisz przejrzeć ogłoszenia w prasie. Fachowcy ogłaszają się też w dużych marketach budowlanych, na tablicach informacyjnych. Sklepy nie pośredniczą w doborze fachowców, oferują jednak wsparcie przy drobnych pracach: można za darmo przyciąć deski kupione w sklepie, wyciąć otwory w zlewozmywaku lub wymieszać farby (klient płaci za farbę i pigment, sama usługa jest bezpłatna).

Umawiamy się z fachowcem

Wiadomo, że najmniej kosztuje remont zrobiony samodzielnie lub przy pomocy rodziny. Gdy nie mamy takiej możliwości, nie pozostaje nic innego, jak dogadać się z fachowcem. Najczęściej umawiamy się z nim ustnie. On zobowiązuje się, że w 3 dni zrobi malowanie, my natomiast przyrzekamy, że mu za to zapłacimy. W praktyce bywa różnie, zarówno z terminowością, jak i jakością wykonanych usług. Dlatego przy większych, bardziej skomplikowanych pracach – gdy oprócz malowania zlecamy np. położenie kafelków na ścianach i podłodze, zamontowanie muszli i spłuczki – warto dość szczegółowo określić nasze oczekiwania i spisać umowę. Dzięki temu unikniemy niejasności, a w razie nieporozumień udowodnimy, że kafelki miały być ułożone w karo, a nie w szachownicę. Umowy o dużej wartości – a za takie zgodnie z art. 75 kodeksu cywilnego uznaje się przekraczające 2 tys. złotych – powinny być zawsze potwierdzone na piśmie. Zawierając umowę, możemy dowolnie określić prawa i obowiązki, zarówno wykonawcy, jak i nasze. Trzeba koniecznie umieścić w niej postanowienia szczegółowe, zwłaszcza:
● terminy rozpoczęcia i zakończenia prac oraz kary umowne za ich ewentualne niedotrzymanie
● sposób zapłaty (czy jednorazowo, po skonczonej pracy, czy po kazdym zakonczonym etapie robót)
● zakres robót – możliwie jak najbardziej szczegółowo, aby uniknąć sytuacji , w której fachowiec do umówionej wcześniej kwoty doliczy nam przy ostatecznym rozliczeniu wszystkie dodatkowe czynności, jakie sobie przypomni, np. przesunięcie kontaktu czy sprzątnięcie gruzu.