RADOSŁAW, 30 LAT, HANDLOWIEC
Jeśli „popełniam” drugą randkę, musi to coś znaczyć. Co? Pierwszy wariant to przysłowiowa „lalka” alias Barbie, czyli niezła sztuka i nic poza tym. Na kolejne spotkanie z „lalką” umawiam się, jeżeli nie zrealizowałem planu ofensywy cielesnej. Druga opcja zakłada spotkanie po zbliżeniu w celu wyjaśnienia, że więcej do niego nie dojdzie. Trzeci wariant jest najpiękniejszy i najbardziej niebezpieczny: „To kobieta, której szukałem!!!”. Przy odrobinie szczęścia obiekt odwzajemni uczucie. Weźmiecie ślub, spłodzicie dzieci, przejdziecie wspólne bóle głowy, grypy, wrzody, meno- i andropauzy, aż w końcu jedno z was odejdzie, a drugie zrozumie, jak ważna była ta „druga randka” i że kończy się tak naprawdę dopiero teraz.

JAN, 28 LAT, PODRÓŻNIK
O drugiej randce decyduje charakter i inteligencja (zakładam, że umawiam się tylko z ładnymi, więc wyłączam kryterium urody). Jeżeli już na pierwszym spotkaniu dochodzi do konsumpcji, fakt że kobieta jest dobra w łóżku może wiele braków (intelektualnych) zrównoważyć. Niemniej nasza znajomość kończy się wówczas maksymalnie na piątym rendez-vous... Ważna jest kwestia osobowości – cenię kobiety niezależne, które mają własne zdanie i są uparte! Przyznam, że moją nieufność budzą te wyzwolone seksualnie, bo zazwyczaj mają problem ze znalezieniem stałego partnera. Ogólnie sprawdza się zasada: im więcej czasu upłynie od pierwszej randki do pierwszego seksu, tym dłużej trwa związek.

PRZEMEK, 24 LATA, MENEDŻER HOTELU
Zacznę od tego, że zawsze umawiam się na drugą randkę (chyba że warunki na to nie pozwalają, bo zmieniam miejsce pobytu). Dlaczego? Nie lubię nikogo szybko oceniać. Przede wszystkim randka nie jest dla mnie konkursem czy zawodami pt. kiedy zaciągnę ją do łóżka?! Na pierwszym i drugim spotkaniu staram się, aby działo się jak najwięcej. Na przykład? Spacer o północy ulicami uśpionego miasta i taniec w blasku księżyca w połączeniu z otwartością i szczerością tworzą magiczną atmosferę. Zależy mi, aby kobieta w moim towarzystwie czuła się wyjątkowo. Ostatnia „pierwsza randka” przytra" ła mi się w przeddzień wylotu z Delhi. Teraz niecierpliwie odliczam dni do drugiej...