Kiedy świat był już gotów na przyjęcie ludzi, Bóg zwołał aniołów opiekujących się mieszkańcami poszczególnych ziem, żeby pokazać im swoje dzieło. Ten, któremu przypadli Kaszubi, nie był zadowolony: dałeś im, Panie, tylko piaszczyste, puste pola… Zatroskany Bóg sięgnął do prawie już pustego worka z materiałem do tworzenia świata po to, co jeszcze w nim zostało. Garbate pagórki, rwące rzeki, rozlewiska jezior, płachty lasów wysypał na ziemię Kaszubów. Z niczego stworzył cudowny obraz, mozaikę urzekającą harmonią i kontrastami. Kaszubi są z niej dumni, opowiadają legendy o tym, jak powstała ich ziemia, i nazywają ją swoją Szwajcarią.

W teatrze wody

Krajobraz Szwajcarii Kaszubskiej jest tak nieoczekiwany i urzekający, że w legendę nietrudno uwierzyć. Tę niezwykłą kompozycję stworzył lodowiec skandynawski, który przeszedł tędy ponad 20 tys. lat temu. W piaskach, żwirach i glinie wydrążył jary i koryta rzek, spiętrzył ziemię, tworząc wzgórza morenowe. Różnice wzniesień dochodzą tutaj do 170 m, są najwyższe na Nizinie Środkowoeuropejskiej. Lodowiec zostawił na wzgórzach potężne głazy narzutowe, zagłębienia wypełnił długimi jęzorami jezior. Największe to Wdzydze, nazywane Kaszubskim Morzem, i Jezioro Charzykowskie.

Najpiękniejsze są jednak jeziora rynnowe, które łączy wijąca się wstęga rzeki Raduni. Kaszubi są w niej zakochani, mówią, że to bijące serce ich ziemi. Warto poddać się jej magii, wędrując szlakiem wzdłuż brzegów, a jeszcze lepiej płynąc kajakiem tzw. Kółkiem Raduńskim. Wielu twierdzi, że to najpiękniejszy szlak kajakowy w Polsce, pętla 14 jezior, którą spina kapryśna rzeka. Woda piętrzy się i przedziera, odkrywając korzenie drzew, żeby po chwili niespodziewanie rozlać się szeroko i spokojnie między płaskimi brzegami porośniętymi szuwarami. Podąża spokojnie wśród łąk, meandruje, mości się w szerokiej dolinie i znów odmiana – z szumem wpada w głęboki jar, przyspiesza, zanurza się w las, tańczy między potężnymi drzewami.

Mija wysokie wzgórza, znów wpada do głębokiego jaru: Babiego Dołu. Tutaj rzeka tworzy fantastyczne zakola wśród wzgórz porośniętych pięknym lasem. W korycie leżą głazy i zwalone pnie. Panuje wilgotny półmrok, szum wody miesza się z ptasimi koncertami. Ten fragment przełomu Raduni to ścisły rezerwat. I choćby tylko po to, żeby go zobaczyć, warto wybrać się na Kaszuby.

W ciszy eremu

Przez kilka wieków w sercu ziemi kaszubskiej mieszkali mnisi z zakonu kartuzów. Przybyli tu w 1381 r. z Pragi, szukając miejsca odosobnienia, zakątka, gdzie z dala od zgiełku świata będą oddawać się modlitwom i kontemplacji. Lepiej trafić nie mogli: nad pięcioma jeziorami, w otoczeniu gęstego lasu i malowniczych wzgórz. W ciszy, którą przerywały koncerty ptaków i śpiew eremitów. Mnisi bowiem, zgodnie z surową regułą zakonu św. Brunona, żyli w całkowitym milczeniu, jedynie głośno modlili się, śpiewając, a pozdrawiali słowami „memento mori”. Pod murami klasztoru powstała wioska, z czasem przeobraziła się w miasteczko.

Zobacz także:

W 1823 r. władze pruskie doprowadziły do kasacji klasztoru i konfiskaty majątku, po eremitach pozostała nazwa miejscowości: Kartuzy, oraz XIV-wieczna kolegiata znana na całym świecie z niezwykłego dachu. Jego kształt przypomina ogromne wieko trumny. W chłodnym wnętrzu gotyckiego kościoła, gdy wzrok przyzwyczai się do półmroku, z ciemności wyłania się biała sylwetka anioła. Porusza się rytmicznie nad głowami wiernych, w dłoni trzymając kosę. To anioł śmierci, wahadło zegara, który odliczał minuty życia zakonników. Inny zegar, słoneczny, od ponad sześciu wieków mierzy czas w klasztornym refektarzu. Widnieje na nim trupia czaszka i dewiza zakonu: „Memento mori”.

Czy to za sprawą tych zegarów, czy dzięki błogosławieństwu zakonników – założycieli miasta – czas tutaj płynie wolnym rytmem. Turystom udziela się spokój mieszkańców. Przysiadają na sennym ryneczku. Cieszą się słońcem i podziwiają panoramę miasta oglądaną z Ławki Asesora – punktu widokowego, z którego w latach 80. XIX w. pewien asesor miał zwyczaj upajać się pięknem krajobrazu – karmią łabędzie na Łabędziej Wyspie, spacerują Gajem Świętopełka i Aleją Filozofów nad brzegiem jeziora Klasztornego. Niegdyś była to ulubiona aleja braci zakonnych. Dziś idealne miejsce, żeby poczuć siłę natury, zanurzyć się w niej, a przy okazji – w sobie.

Kaszuby praktycznie 

● Co robić?

Koniecznie wybrać się na spływ kajakowy. Wypożyczalnie kajaków można znaleźć niemal w każdej miejscowości po-łożonej nad jeziorem. Malownicze tereny Kaszub są wymarzone na konne przejażdżki. Stadnin jest kilka, jedna z nich znajduje się w miejscowości Płęsno k. Swornegaci.

● Gdzie spać?

Hotel Pod Orłem w Kartuzach przy ul. 3 Maja 10 (www.hotel-podorlem. com). Z apartamentów można podziwiać jezioro, racząc się jednocześnie winem z winnicy należącej do hotelu: Kania Lodge (www.kanialodge.com.pl).

● Gdzie jeść?

W Swornegaciach dania typowo kaszubskiej kuchni serwuje m.in. restauracja Wagant (ul. Mestwina 14). W Chojnicach zaś restauracja Sukiennice (ul. Sukienników 14).

Co zobaczyć?

Muzeum ceramiki kaszubskiej w Chmielnie, ul. Gryfa Pomorskiego 65, www.necel.pl; Skansen w Szymbarku (Centrum Edukacji i Promocji Regionu) z Domem do góry nogami, Domem Sybiraka; Muzeum – Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach, www.muzeum-wdzydze.gda.pl