Depresja i tzw. dwubiegunowe zaburzenia Sinead O'Connor trwają już dwa lata i nie wskazuje na to, aby stan wokalistki się polepszał. Wielokrotnie uciekała z domu i błąkała się samotnie po ulicach, podejmowała nawet próby samobójcze. Sinead O'Connor jest ikoną lat 90. w muzyce, a jej album "I do not want what I haven't got" stał się legendarny. Napisany przez nie żyjącego już Prince'a kawałek "Nothing Compares 2 U" do tej pory grywany jest na całym świecie. Jej życie prywatne zawsze było dość kontrowersyjne - wokalistka otwarcie przyznała, że jest biseksualistką, miała czterech mężów, wyrażała swoje poparcie dla irlandzkiej organizacji terrorystycznej IRA, podarła publicznie zdjęcie papieża na scenie w ramach protestu przeciwko molestowaniu dzieci, krytykowała też kościół katolicki za podejście do homoseksualizmu.

Wygląda jednak na to, że sława i sukces nie chronią przed poważnymi chorobami psychicznymi, wręcz przeciwnie - często je potęgują. 50.letnia O'Connor uciekła ostatnio ze szpitalnego leczenia do New Jersey i zatrzymała się w tamtejszym motelu. Z hotelowego pokoju nagrała poruszające wideo, na którym we łzach opowiada o swojej samotności.

Jestem zupełnie sama. W moim życiu nie ma nikogo, za wyjątkiem lekarza - mojego psychiatry, najmilszego człowieka na świecie, który mówi, że jestem bohaterką - to jedyna rzecz, która aktualnie trzyma mnie przy życiu. To trochę żałosne., mówi Sinead. 

Jeśli to zależałoby tylko ode mnie, już dawno bym odeszła, prosto do mamy. Od dwóch lat chodzę po świecie i to kara za bycie chorą, denerwując się, że nikt się mną nie interesuje., dodaje.