Jak działa depilacja IPL?

Depilacja metodą IPL zmieniła życie wielu z nas. Podpisze się pod tym każda kobieta, niezależnie od tego czy jej owłosienie jest bardziej uciążliwe czy mniej, z szybko odrastającymi włoskami, albo pojawiającymi się w kłopotliwych miejscach np. nad górną wargą. Jak to możliwe, że można je usunąć niemal na stałe? Urządzenie IPL (z ang. intense pulsed light) wydziela wiązkę światła, która jest pochłaniana przez ciemny pigment, w tym przypadku cebulkę włosa. Energia przyjęta przez cebulkę stymuluje mieszek włosowy do przejścia w stan spoczynku, czyli krótko mówiąc – wstrzymuje wzrost włoska. OK, w takim razie czym to się różni od depilacji woskiem, która też usuwa włosy wraz z cebulkami? Cała zabawa polega na tym, że regularnie wykonywane zabiegi są w stanie niemal całkowicie uśpić cebulki i mieszki! Brzmi to trochę strasznie, ale w ogóle takie nie jest, bo światło działa tylko na ciemny pigment włosa, czyli kompletnie nie uszkadza skóry. Efekt z użyciem Philips Lumea: całkowita gładkość nawet przez 6 miesięcy.

Depilacja w domu: Philips Lumea

Nie ukrywam, że depilacja IPL była również w kręgu moich zainteresowań. Do tej pory, odkąd zaszła taka potrzeba, golę się...maszynką. Za wyjątkiem bikini, które najczęściej traktuję kremami do depilacji, ze względu na wygodę i bolesne odrastanie włosków po goleniu maszynką. Na wosk zdecydowałam się dwa razy: pierwszy i ostatni. Niestety ból był dla mnie nie do zniesienia. Dlatego jeśli jest możliwość zmiany sposobu depilacji na mniej uciążliwy niż te, które stosuję - wchodzę w to bez zastanowienia.

Testowanie urządzenia Lumea od Philipsa potraktowałam bardzo osobiście i z myślą o ewentualnym zakupie - rzetelnie. Poza oczywistym warunkiem zakupu, czyli efektywnością w usuwaniu włosków, liczyły się dla mnie przede wszystkim dwa inne aspekty: wygoda stosowania (bywam leniwa) i bolesność (niech Was nie zwiodą moje tatuaże, paradoksalnie jestem bardzo wrażliwa na ból i nie znoszę igieł). Jak radzi sobie z tymi oczekiwaniami Phillips Lumea?

Depilacja IPL: co trzeba wiedzieć zanim zaczniesz?

Mimo, iż jestem z tych osób, które zazwyczaj odpuszczają czytanie instrukcji (chyba, że chodzi o składanie mebli z IKEA), tym razem postanowiłam się z nią dokładnie zapoznać. W książeczce, którą dostajemy razem z produktem, znajdziemy wiele stronic nakazów i zakazów a także środków ostrożności (co jest genialne, bo nie ma tu miejsca na domysły). Jeśli jednak wolisz nowoczesne rozwiązania, Philips nie zawodzi: większość cennych informacji znajdziesz w aplikacji IPL Philips Lumea na smartfona. Mało tego, aplikacja najpierw wypyta Cię o Twoje parametry, zapamięta je i podpowie jak i kiedy depilować. Przypomni również o następnej sesji, co jest bardzo przydatne, biorąc pod uwagę to, że początkowo zabiegi powtarza się co ok 2 tygodnie (wystarczająco długo, aby wypadło z głowy). Nie wdając się w szczegóły, powiem to, o czym ja sama nie wiedziałam: do depilacji skóra musi być pozbawiona włosków, w przeciwnym razie światło wypali ciemny kolor i poparzy naskórek. Nie wiedziałam również, że depilator nie jest przeznaczony dla osób o bardzo ciemnej karnacji - z tego samego powodu.

Test Philips Lumea: czyli jak się depilować

Samo urządzenie wygląda bardzo kobieco i zgrabnie, nie jest też ciężkie. Można go używać bez kabla, jak i po podłączeniu do ładowarki (w tej wersji idzie szybciej). W zestawie dostajemy 4 końcówki, do depilacji ciała (nogi, ręce, brzuch), bikini, pach i twarzy. Mamy tez możliwość wybrania 5 mocy „strzału” światła, ale z tym pomaga nam bardzo przydatna funkcja pod tytułem czujnik koloru skóry SmartSkin. Wystarczy przyłożyć depilator do skóry i nacisnąć przycisk. Po chwili podświetli się numer poziomu, który będzie najodpowiedniejszy dla naszego odcienia. Warto dodatkowo zrobić test na skórze, czyli oddać "strzały próbne" i sprawdzić, czy dana moc nie wywołuje podrażnień.

Zobacz także:

W moim przypadku po 24 godzinach nie było żadnej niepożądanej reakcji, wiec zastosowałam podpowiedzianą przez czujnik intensywność światła na poziomie 4. Przyłożyłam okienko do skóry, zamknęłam oczy, zacisnęłam zęby i...nic. Nie doczytałam, że Philips Lumea ma świetną funkcję, która nie pozwala na wyzwolenie błysku, jeśli nasadka nie pokrywa porządnie skóry, lub jeśli urządzenie uważa, że skóra w danym miejscu potrzebuje mniejszej intensywności światła (tak się o nas troszczy!). Za drugim razem, gdy przyłożyłam urządzenie jak należy udało się i uwaga: nie boli! W miarę przesuwania depilatora po łydce, nakładka zaczęła oddawać odrobinę ciepła, ale na pewno nie nazwałabym tego bólem. Aby wydepilować skórę należy przykładać nakładkę dokładnie do każdej partii, ale spokojnie - tu też byłam zaskoczona - to zajmuje dosłownie kilka minut! Zwłaszcza, jeśli używamy depilatora na kablu, wtedy potrzebuje o wiele mniej czasu na wyzwolenie kolejnego błysku.

A teraz najlepsze - depilowałam nogi leżąc w łóżku i oglądając serial - i to spełnia mój absolutny warunek wygody stosowania!

Philips Lumea: depilacja pach

Idąc za ciosem zmieniłam nakładkę i zabrałam się za depilację pach. Uwaga: muszą być czyste i suche, dlatego jeśli przyjdzie Ci do głowy depilacja w ciągu dnia, zmyj dezodorant. Przykładam urządzenie, strzelam i... muszę powiedzieć że tutaj odczułam dyskomfort! Mimo, iż Lumea wskazuje sugerowany poziom intensywności światła, próg bólu jest sprawą bardzo indywidualną. Nie ma to związku ze szkodliwością urządzenia, chodzi tylko o nasz komfort użytkowania. Wystarczyło po prosu przejść poziom niżej i znów nic nie czułam. Depilacja pach poszła błyskawicznie, jedna zajęła mi dosłownie 1,5 minuty.

Depilacja bikini

Jestem z tych w gorącej wodzie kąpanych, więc od razu postanowiłam „machnąć” też bikini. Akurat ten obszar to moja największa bolączka. jeśli chodzi o usuwanie włosków - gdybym musiała wytypować jeden, do trwałego pozbycia się owłosienia, to właśnie „tam”. Tu od razu wtrącenie dla tych z Was, które na ogół depilują bikini woskiem - po ostatnim zabiegu należy odczekać miesiąc przed depilacją IPL. Chodzi o mikrouszkodzenia naskórka, przy których światło mogłoby go dodatkowo podrażnić, oraz o samą skuteczność zabiegu. Bogatsza o doświadczenie podczas depilacji pach, ustawiłam urządzenie na niższy poziom (3) i przystąpiłam do działania. Nie bolało, postanowiłam więc wrócić do początkowego ustawienia. Szczypnęło, więc wróciłam do trójki i sprawnie dokończyłam cały obszar. Zajęło to chwilkę (około 6 minut) z tego względu, że okienko Lumea musi być przyłożone w całości do skóry, co jak wiadomo w przypadku bikini wymaga odrobiny gimnastyki.

Czy depilacja IPL boli?

Dla tych, którzy nie mają czasu na czytanie moich przygód podsumuję - odczuwanie bólu jest kwestią indywidualną, a depilator Philips Lumea ma aż 5 poziomów intensywności błysku, które możesz na bieżąco zmieniać. Ja jestem bardzo wrażliwa, a całkowicie bezboleśnie wydepilowałam nogi, pachy i bikini na dwóch środkowych poziomach. Co więcej, mogłabym spokojnie zrobić to na wyższym, bo ból nie jest nie do zniesienia, odczuwałam to bardziej jako uszczypnięcie.

Depilacja IPL a tatuaż

Ja nie depiluję rąk, ale jeśli chciałabym to robić to na pewno nie tą metodą. Tusz tatuażu to ciemny pigment, który podobnie jak cebulki włosa wchłania energię IPL. Takim urządzeniem (oczywiście o większej mocy) usuwa się tatuaże, więc wniosek nasuwa się sam.

Czy depilator usuwa jasne włosy?

Będąc w temacie pigmentów, na pewno wielu z was nasuwa się pytanie: czy światło „złapie” jasne cebulki? Niestety nie. Producent z resztą wyraźnie zaznacza na opakowaniu, że urządzenie nie przyniesie efektów u osób z włosami blond i rudym.

Philips Lumea: efekty depilacji

Coś, na co wszyscy czekali: czy to na prawdę działa? Producent zaleca wykonanie pierwszych 4-5 zabiegów w dwutygodniowych odstępach, co ma przyczynić się do zmniejszenia ilości włosków o 92%. Następnie co miesiąc, dwa, dla utrwalenia efektu. Jak to wyglądało u mnie?

Pierwsza depilacja: Po kilku dniach od jej wykonania zaczęły odrastać depilowane włoski. Jak okazało się później, wcale jednak nie odrastały, tylko wychodziły ze skóry aby wypaść (to te, które potraktował promień IPL).

Po następnych kilku dniach, pojawiły się nowe włoski, co jest całkowicie normalne, bo promień IPL wychwytuje tylko te w fazie wzrostu, stąd konieczność powtarzania zabiegów w odstępie czasowym, aby żaden z nich nie został pominięty.

Kolejna depilacja po dwóch tygodniach: od niej po kilku dniach nowych włosków faktycznie było mniej. Powtarzałam zabieg 4 razy i na nogach zostały (dosłownie) pojedyncze włoski. Pachy i bikini wymagają na pewno jeszcze jednej sesji, bo tam zostało ich troszkę więcej.

Podsumowując: Phillips Lumea przekonuje mnie w 100%. Urządzenie jest skuteczne (pojedyncze, odrastające włoski między zabiegami można śmiało usunąć maszynką, przed zabiegiem jest to wręcz wskazane), bardzo wygodne w użyciu (z naciskiem na bardzo) i bezbolesne (jeśli ktoś lubi, to można ustawić tak, aby szczypało). Zdecydowanie jest to ekonomiczna i ekologiczna opcja, a na tym również mi zależało.

Philips Lumea: pół roku korzystania z domowej depilacji IPL

Pół roku z Philips Lumea Prestige za mną - jak w każdym związku, płomień namiętności nieco przygasł, choć w tym przypadku to akurat scenariusz, na jaki liczyłam. Zgodnie z przewidywaniami producenta, przez kolejne miesiące na nogach, pachach i strefie bikini pojawiały się pojedyncze włoski, ale aby opanować sytuację w zupełności wystarczała mi jedna randka z Lumeą w miesiącu. Zdecydowanie pomagała mi w tym aplikacja Lumea IPL, która miesiąc w miesiąc przypominała mi, że to już czas (bez niej szanse na regularność oceniam na mniej niż zero, tym bardziej, że włoski były prawie niezauważalne). Korzystanie z urządzenia opanowałam do perfekcji, łącząc je z innymi, codziennymi czynnościami - rozmawianiem z przyjaciółką, oglądaniem filmu, jak na załączonym obrazku (a raczej filmie). Ku mojemu zdziwieniu Lumea bardzo długo działa „bez kabla”, więc bez problemu mogłam depilować się „na szybko”, w przypadku, kiedy aplikacja odezwała się, a ja nie miałam wtedy za bardzo czasuZ depilatorem Philips Lumea jest podobnie jak z wieloma nowoczesnymi „cudami techniki” - dopóki go nie masz, wydaje się być zbędnym gadżetem - za to już po kilku zabiegach będziesz pytać „Gdzie byłeś całe moje życie?”.