Przebywał w Niniwie na dworze bajecznie bogatego króla asyryjskiego Sardanapala, bezustannie biesiadującego sybaryty. Jakim cudem wydostał się z oblężonego miasta, gdy król - nie chcąc się poddać - płonął w swoim pałacu, w IX wieku przed Chrystusem? Nie wiemy.

W XVIII wieku wszelkie księżne, markizy i damy francuskiego dworu - w perukach przyprószonych pudrem, z nieodłącznymi złotymi kowadełkami do zabijania wszy w dłoniach - otaczały hrabiego de Saint Germain szczelnym wianuszkiem. Opowiadał im wszak, że był przyjacielem królowej Saby oraz Kleopatry, mówił zatem o postaciach i zdarzeniach sprzed ponad 2 tysięcy lat, które słuchaczki znały jedynie z ksiąg. Robił to jednak tak sugestywnie i z takim przekonaniem, jakby obcował kiedyś z tymi ludźmi naprawdę! Chwalił się też hrabia przyjaźnią z królową Marią Stuart (straconą w 1587 roku), piękną Małgorzatą de Valois z rodu Walezjuszy (zmarłą w 1615 roku), a także z wielką znajomością rzeczy gawędził o nocy św. Bartłomieja w 1573 roku, kiedy to katolicy wyrżnęli w Paryżu hugenotów.

Nigdy nie twierdził wprost, że jest długowieczny czy nieśmiertelny. Damy słuchały go jednak w skupieniu i podziwiały. I chociaż były to czasy racjonalizmu i oświecenia, nikt jakoś nie podważał wiarygodności pana hrabiego. Wszystkie fakty się zgadzały, nie przyłapano go nigdy na kłamstwie. "Faktem jest, że hrabia zna takie szczegóły dotyczące odległych czasów, jakie mogłaby znać wyłącznie osoba wówczas żyjąca" - mówił o nim graf von  Hessen-Phillips-Barchfeld. (Za: Isabel Cooper-Oakley, 13)

Jakby spadł z nieba

Mylono go z hrabią Robertem de Saint Germain, jezuitą, a potem oficerem, ministrem wojny w Danii i we Francji za Ludwika XVI. Nasz niezwykły, tajemniczy Saint Germain nie wywodził się nawet z tego rodu! Zaistniał na świecie nie wiadomo skąd i kiedy, jakby nagle spadł z nieba albo żył na Ziemi wiecznie.
Pojawiał się i znikał zupełnie nieoczekiwanie w różnych częściach Europy. Heskiemu księciu Karolowi von Hessen-Kassel powiedział w Anspach, że jest synem księcia siedmiogrodzkiego Rakoczego, wychowanym przez Medyceuszy i gdy się zjawił na świecie, miał 88 lat.

Wszystko w jego życiorysie jest dziwne, nieuporządkowane, nie poddające się logice i prawidłom czasu. Nie wiemy, kiedy i gdzie się urodził, w jaki sposób znalazł się w 1743 roku w Londynie, a potem w Wiedniu - na dworze cesarza, no i jeszcze w Paryżu - na dworze Ludwika XV... Zaprzyjaźniony był z rosyjską rodziną Orłowów (tą od Grigorija, kochanka carycy Katarzyny II). Bywały na dworach szlachcic M. Pylajew twierdził, że Saint Germain przebywał w Rosji za czasów Piotra III, konkretnie w 1762 roku.

Hrabia spotkał się także ze słynnym magnetyzerem, dr. Franzem Mesmerem w 1779 roku. Podobno w Berlinie, na dworze księżniczki Amalii Pruskiej, przekazał mu tajemnice dotyczące naszej podświadomości.
Saint Germain posiadał nie tylko doskonałe maniery, niezwykłe zdolności, ale był też człowiekiem wszechstronnie wykształconym oraz poliglotą - znał podobno 12 języków, w tym rosyjski, chiński, arabski i sanskryt. Ówcześni uczeni zauważali ze zgrozą, że znacznie od nich lepiej włada greką i łaciną, a jego znajomość dzieł Homera, Wergiliusza i innych klasyków starożytności są wprost zdumiewające...

Odradza się w ukryciu

Ameryka aż roi się od nawiedzonych proroków i dziwacznych sekt. Dopóki za postać hrabiego i jego protagonistów nie zabierze się dociekliwy zawodowy historyk,  Saint Germain będzie przedmiotem najbardziej fantastycznych spekulacji. Jedno jest pewne: był niezwykłym, wielce inteligentnym człowiekiem o wszechstronnej, głębokiej wiedzy. Zapewne masonem i różokrzyżowcem, posługującym się z powodzeniem ich umiejętnościami alchemicznymi i teoriami teozoficznymi. Pozostałe sensacyjne zdarzenia: uzdrawianie, znikanie i pojawianie się w różnych miejscach świata, długowieczność, jasnowidzenie - otula cień tajemnicy.
Po hrabim de Saint Germain ślad zaginął. Ale kto wie - być może odradza się gdzieś w ukryciu, jak sądzą jego zagorzali zwolennicy.

Zobacz także: