Do Lejdis Studio na warszawskiej Woli przychodzą tłumnie nauczycielki, księgowe, pracownice dużych korporacji, studentki, pielęgniarki. Każda z nich jest zdeterminowana i z uporem stara się okiełznać metalowe rurki na sali. Pole dance jest dla nich kolejnym sposobem na zdrowe spędzanie wolnego czasu, między basenem, a crossfitem w pobliskiej siłowni. Elżbieta Zalewska, właścicielka szkoły odpowiedziała na kilka moich pytań dotyczących mitów akrobatyki na rurze.

Kiedyś listonosz, który wpada z pocztą do studia, zapytał mnie konspiracyjnym tonem - „czy te wszystkie kursantki, które tu przychodzą, tańczą wieczorem no wie pani, w tych klubach?”. Cóż, odpowiedziałam mu, że przy takiej ilości uczennic pole dance zabrakło by w „tych” klubach miejsca (śmiech).

Ćwiczenie pole dance jest trochę odkrywaniem tabu i łamaniem stereotypów na temat tego sportu. Większości bowiem kojarzy się z nocnymi klubami. Skąd tak naprawdę pochodzi?

W zasadzie cały czas walczymy ze stereotypami, choć w zasadzie cała historia pole dance'u wywodzi się z Chin. Tam była to forma akrobacji, również cyrkowych. Dopiero w latach 60. zaadaptowały go amerykańskie kluby go go i przyjął erotyczną formę. Dlatego u nas wciąż panuje przekonanie wspomnianego wcześniej „pana listonosza” - jeśli ktoś chodzi na rurkę, pewnie dorabia wieczorami.

Wiele osób kiedy pierwszy raz wybiera się na zajęcia, robi to w całkowitej tajemnicy przed rodzicami, mężem, ciocią, wujkiem... Dopiero po pierwszym czy drugim razie i doświadczeniu ćwiczeń na własnej skórze przekonują się, że po pierwsze nie ma to nic wspólnego z żadnym tabu, po drugie nie jest takie proste.

Wydawałoby się, że sportowy pole dance, czyli ćwiczenia przy rurce dopiero kiełkuje w Polsce, skąd więc pomysł na założenie studia?

W Polsce pierwsza szkoła pole dance otworzyła się w Warszawie jakieś 6 lat temu. Z kursantek „wyrosły” instruktorki i założycielki innych szkół. Następnie powstało Stowarzyszenie Pole Dance, w którym można zdawać egzaminy na instruktora. Ta historia potoczyła się szybko - szkoły, elementarz figur, strony internetowe poświęcone ćwiczeniom, kolejne inspiracje w mediach społecznościowych na Instagramie i Facebooku … To jest bardzo dynamiczny sport, każdego dnia można w zasadzie trenować inne figury, triki i kombosy.

Zobacz także:

Rozumiem, że istnieje jednak jakiś zestaw podstawowych figur? Taki elementarz dla początkujących?

Zaczynamy od poziomu basic, czyli pierwszych kroków. To jest etap absolutnie podstawowy dla każdego. Mamy określoną liczbę podstawowych kręconych figur z tzw. podłogi. U nas nazywają się kolejno strażak, martini, hak tyłem i przodem, słoneczko, basic spin...

Mamy też kilka poziomów nauczania – wspomniany już basic, jedynka tuż po, potem dwójka dla średnio zaawansowanych i poziom master. I zapewniam, że każdy, nawet osoba, której wydaje się, że nie ma predyspozycji, jest w stanie szybciej lub nieco wolniej przejść z grupy do grupy.

Słyszałam, że można się od pole dance'u nabawić niezłych siniaków...

Tak, to prawda, ale dziewczyny nazywają je „pocałunkami rurki” i potrafią sobie z nimi radzić. To jest bardzo kontaktowy sport, w którym zdarzają się jakieś obtarcia, czy odciski, ale jest szereg środków dostępnych na rynku, które niwelują sińce.

W jednej z figur, w misiu, czyli „Teddy Bear” wisi się w zasadzie tylko jedną ręką na rurce, a ramię cały czas obciera metal – po tym każda z kursantek ma wielkiego siniaka, którego większość z nich nazywa chrztem bojowym (śmiech).

Jakiego typu dziewczyny przychodzą na kurs? Wysportowane czy może takie, które ze sportem miały niewiele do czynienia? A może jedne i drugie?

W zasadzie przychodzą bardzo różne osoby, najczęściej w wieku od 25 do 35 lat. Przychodzą dziewczyny, które już regularnie ćwiczą, ale potrzebują czegoś innego, bo znudziła im się tradycyjna siłownia czy ścianka wspinaczkowa. Są też kursantki, które po prostu chcą aktywnie spędzić czas, a usłyszały od kogoś, że warto. Niektóre chcą po prostu zrzucić wagę – przy pole dance trwa to trochę dłużej, ale za to wysmukla się całe ciało, ponieważ pracują wszystkie mięśnie.

Zauważyłam też, że w miarę częstotliwości chodzenia, dziewczyny coraz chętniej odkrywają ciało. Te na poziomie basic są ubrane od stóp do głów, przynajmniej na pierwszych zajęciach co w zasadzie przeszkadza w utrzymywaniu się na rurce. Najlepiej sprawdza się sportowy krótki top i przylegające szorty z oddychających materiałów, przyczepność jest dużo lepsza. Dziewczyny z wyższych poziomów wchodząc na zajęcia już są ubrane tylko  w topy i spodenki.

A jak duże są grupy? Naliczyłam dziewięć rurek na sali. No i skąd te kolory?

Zazwyczaj grupy liczą kilkanaście osób, maksymalnie 18, ponieważ my mamy po dwie osoby przy rurce. Ten sport jest sportem siłowym, więc osoby początkujące potrzebują wręcz odpoczynku po jednej, dwóch figurach. Zresztą podobnie jest też wyżej – figury są spektakularne, ale wymagają włożenia sporego wysiłku, więc trzeba po ich wykonaniu odpocząć.

Różne kolory, grubość i wysokość rurek to preferencje indywidualne dziewczyn. Te cieńsze na przykład polecane są osobom z drobnymi dłońmi. Liczy się też materiał i powłoka oraz to czy są statyczne czy obrotowe - od mniej do bardziej zaawansowanej wersji.

Który kraj w tym momencie jest najlepszy na świecie w sportowym pole dance?

Trudno stwierdzić, ponieważ co chwila wygrywa zawody przedstawiciel innego kraju. Oczywiście są takie gwiazdy jak Oona Kivela (Finlandia) które cały czas są na wysokich pozycjach.  USA, Kanada, Chiny jak również  Rosja i Ukraina, ale tam akrobatyki na rurce uczą się już dzieci.

Panowie też ćwiczą pole dance?

Marginalnie. Miałam kilku panów, ale dość szybko się zniechęcali. Czasem swoich chłopaków czy mężów przyprowadzają same kursantki, żeby zobaczyli z czym to się je. Podejrzewam jednak, że po prostu panowie mają niższy próg bólu (śmiech). Jednak wciąż propaguję ten sport również wśród męskiej części zainteresowanych. W czerwcu na przykład organizujemy dla nich darmowe zajęcia.

Dziękuję za rozmowę.