Rodzicielstwo jest jak  indywidualne ubezpieczenie emerytalne: im więcej zainwestujecie w pierwszych latach, tym więcej dostaniecie później.

W taki sposób autorzy „Księgi Rodzicielstwa Bliskości”, William Sears i jego żona Martha, próbują zachęcić rodziców do wcielenia w życie czegoś, co nazwali właśnie rodzicielstwem bliskości. Jeden z najbardziej znanych amerykańskich lekarzy pediatrów, autor kilkudziesięciu poradników dla rodziców, oraz jego żona, z zawodu pielęgniarka, są twórcami i propagatorami tej metody wychowywania. Mówiąc najprościej: polega ona na umiejętności odczytywania znaków, które daje nam dziecko (począwszy od pierwszych godzin swojego życia), i odpowiedniego reagowania na nie. Autorzy przekonują, że rodzicielstwo można porównać do podróży do miejsca, w którym jeszcze nigdy się nie było – trzeba więc umieć dostosowywać się do ciągle zmieniającej się sytuacji. Dlatego uważność, czujność oraz elastyczność to najważniejsze cechy rodzica. W zamian czeka na nas największa nagroda – głęboka i odporna na wszelkie wstrząsy więź z naszym dzieckiem.  

Bycie rodzicem, jak każda praca, wymaga zestawu narzędzi. Im będą lepsze, tym sprawniej pójdzie praca.

Autorzy książki wyróżniają siedem narzędzi, które pomagają budować międzypokoleniową bliskość. Ponieważ rodzicielstwo bliskości nie jest metodą „wszystko albo nic”, rodzice mogą wybrać tylko niektóre z nich, a z czasem zastąpić je innymi. Bywa i tak, że pewne narzędzia są – z powodów medycznych czy też rodzinnych – w ogóle nieosiągalne. To jednak nie stanowi przeszkody w budowaniu więzi. Autorzy metody zachęcają do wyboru narzędzi zgodnie z indywidualnymi możliwościami. Oto siedem filarów (narzędzi) rodzicielstwa bliskości:

Bądź blisko od chwili porodu

Jak najczęstsze bycie razem w szczególnym czasie – począwszy od momentu narodzin aż do szóstego tygodnia życia – pozwala na połączenie naturalnych, wspierających więź zachowań noworodka z intuicyjnymi, biologicznymi zdolnościami matki do sprawowania opieki nad nim.

Karm piersią

Zobacz także:

Tę czynność autorzy książki nazywają „czytaniem dziecka”. Udane karmienie wymaga, by matka odpowiadała na sygnały wysyłane przez malucha, a to pierwszy krok na drodze do poznania go i do budowania relacji. Sposób na wzajemne „dostrojenie się”.

Noś dziecko przy sobie

Dzieci tulone, mające częsty kontakt z ciałem matki, czujące jej ciepło rzadziej grymaszą i spędzają więcej czasu w stanie tzw. spokojnego czuwania. A właśnie on sprzyja przyswajaniu informacji. Takie dzieci uczą się najwięcej o otaczającym je świecie, a jednocześnie są najmilsze dla swojego otoczenia.

Śpij przy dziecku

Spanie w zasięgu dotyku rodzica minimalizuje niepokój związany z nocnym rozstaniem oraz pomaga przekonać niemowlę, że sen jest stanem przyjemnym, a nie przynoszącym lęk. To nie znaczy, że dziecko każdą noc musi spędzać w łóżku rodziców albo że musi to być cała wspólna noc.

Słuchaj płaczu swojego dziecka

Płacz jest dla dziecka językiem, formą porozumiewania się. Zapewnia mu także przetrwanie i rozwija zdolności opiekuńcze rodziców. Płaczące dzieci, wbrew obiegowej opinii, nie próbują manipulować rodzicami, otoczeniem, lecz komunikować się z nim. Dlatego im większą wrażliwość wykażemy, odpowiadając dziecku, tym bardziej nauczy się ono ufać innym i – co ważne – swoim możliwościom komunikacyjnym. 

Wyznaczaj granice

Relacja rodzic–dziecko to układ obopólnych korzyści, a nie niewolnictwo jednej ze stron. Warto o tym pamiętać. Zdarza się bowiem, że w zapale obdarowywania dziecka tym, co najlepsze (to naturalne dążenie i zachowanie rodziców) zaczynamy ignorować potrzeby własne lub partnera. W efekcie sypie się wszystko: i związek dorosłych, i ich rodzicielstwo.

Wystrzegaj się „dobrych rad”

Wraz z przyjęciem nowej roli rodzica często stajemy się celem „wychowawczych doradców”. Pełni dobrych chęci dziadkowie, ciocie, sąsiadki, przyjaciółki zasypują nas gradem wychowawczych mądrości. Trzeba nauczyć się stawiać temu opór. Każdy rodzic ma coś na kształt szóstego zmysłu, intuicji, warto więc sobie zaufać.

Pewnie zastanawiasz się, jakie korzyści – poza bliskością i więzią z tobą – twoje dziecko może mieć z rodzicielstwa bliskości? Będziesz je dostrzegać na każdym etapie jego życia i rozwoju.

Rodzicielstwo bliskości kształtuje sumienie.

Nie jest tak, że dzieci wychowywane tą metodą to anioły, zawsze miłe i grzeczne, jednak z większym prawdopodobieństwem będą starały się postąpić dobrze, a nie źle. Nie czują ciąg- łej złości i nie są uwikłane w próby sił ze swoimi rodzicami. Nie potrzebują być niegrzeczne,  żeby zwrócić na siebie uwagę. Traktowane przez rodziców sprawiedliwie, zwykle mają wewnętrzne poczucie sprawiedliwości. Kiedy zrobią coś złego, chcą to naprawić, częściej korzystają też z rad dorosłych – ufają swoim rodzicom.

Wczesna bliskość rodzica z dzieckiem sprzyja jego późniejszej niezależności.

Pracownice Uniwersytetu Johna Hopkinsa, dr Sylvia Bell i dr Mary Ainsworth, badały dzieci o różnych stopniach więzi z rodzicami. Te, które łączyła z rodzicami więź najsilniejsza, w przeprowadzanych później badaniach okazały się najbardziej niezależne. Naukowcy studiujący wpływ stylów rodzicielstwa na późniejsze wyniki dzieci stwierdzili jednoznacznie, że teoria dotycząca „psucia” niemowląt (odpowiadanie na ich każde wezwanie) jest całkowicie niedorzeczna. Ponadto w rodzicielstwie bliskości chodzi o odpowiednie reagowanie na potrzeby dziecka. Tymczasem rozpuszczanie go jest efektem reagowania nieodpowiedniego: nerwowości, braku konsekwencji i pewności co do jakości swojego rodzicielstwa.

Odpowiadając na sygnały dziecka, sprawiasz, że będzie mądrzejsze.

W chwili urodzenia dzieci mają w mózgach kilometry poplątanych „przewodów” – neuronów. Wiele z nich na tym etapie życia malca nie jest jeszcze ze sobą połączonych. Neurony z czasem rosną, wykształcają się również połączenia między nimi. Właśnie dzięki temu dziecko uczy się i organizuje swój świat. To, jak wiele dobrych połączeń zostanie wykształconych, zależy od interakcji dziecka ze środowiskiem. Po przećwiczeniu setek interakcji z cyklu sygnał – odpowiedź (jestem głodny – dostaję jeść, boję się – ktoś bierze mnie na ręce), szansa na wykształcenie się wielu połączeń wzrasta.

Badacze mózgu są zdania, że większa liczba lepszych połączeń ostatecznie sprawia, iż  dziecko jest bystrzejsze. Rodzicielstwo bliskości sprzyja rozwojowi dziecięcego mózgu, zapewniając mu odpowiedni rodzaj stymulacji w tym czasie, gdy jest to dla niego najważniejsze.

Chcesz, aby twoje dziecko było w przyszłości empatyczne? Pokaż mu, co to znaczy.

Rodzicielstwo bliskości kształtuje dzieci, którym, mówiąc obrazowo, zależy na innych. Ponieważ otrzymują wiele ciepła, czułości i troski od swoich rodziców, same stają się wrażliwe. Dbanie, dawanie, słuchanie i wzajemne odpowiadanie na swoje potrzeby w takich rodzinach jest zachowaniem standardowym, dla dziecka taka postawa jest więc naturalna. Dlatego w późniejszym okresie zwraca ono uwagę  na potrzeby i prawa innych. Kiedy komuś dzieje się krzywda, natychmiast rusza na ratunek.

Twoja obecność i bliskość to pierwsza naturalna szczepionka dla dziecka.

Maluchy wychowywane według zasad rodzicielstwa bliskości zdecydowanie rzadziej chorują, a kiedy już to się zdarzy, zazwyczaj szybciej wracają do zdrowia. Mają niższy poziom hormonów stresu. A jak wiadomo, jego wysoki poziom znacząco osłabia układ odpornościowy i wystawia go na chorobę. Dzieci te mniej czasu spędzają, płacząc, więcej – w stanie spokojnego czuwania, co sprawia, że są stabilniejsze psychicznie, a co za tym idzie – zdrowsze. Ponadto mama, która jest blisko swojego dziecka, wie o nim więcej, niż powiedzieć mogą jakiekolwiek testy diagnostyczne. Chore dzieci zwykle zmieniają się psychicznie (są marudne, osowiałe), choć jeszcze nie widać fizycznych objawów choroby (temperatura, wy- sypka). Dlatego uważna mama potrafi zainterweniować, nim choroba rozwinie się na dobre.