Wdowa po wokaliście Linkin Park, Chesterze Bennigtonie, który tydzień temu popełnił samobójstwo osierocając szóstkę dzieci, postanowiła zabrać głos. Talinda Bennington była drugą żoną Chestera, z którą miał trójkę dzieci (z poprzedniego małżeństwa z Samanthą Bennington również miał troje potomków). 11.letni Tyler i 6.letnie bliźniaczki Lilly i Lila zostały bez ojca, "którego uwielbiały i podziwiały". Talinda jest zszokowana nagłą śmiercią Chestera, podobnie zresztą jak jego przyjaciele i członkowie zespołu. 

Na swoim koncie na Twitterze kobieta opublikowała krótki list:

Tydzień temu ja straciłam swoją bratnią duszę, a moje dzieci straciły swojego bohatera – ich tatusia. Mieliśmy życie jak z bajki, które teraz zmieniło się w chorą szekspirowską tragedię. Jak mam ruszyć z miejsca? Poskładać swoją rozbitą duszę? Jedyna odpowiedź, jaka mi się nasuwa, to wychowując nasze dzieci z taką ilością miłości, jaka mi jeszcze pozostała., pisze w liście Talinda Bennington. 

Chcę, by moi przyjaciele i fani na całym świecie wiedzieli, że czujemy ich miłość. Ale czujemy również stratę. Moje dzieci są takie małe i właśnie straciły ojca. Wiem, że wy wszyscy zadbacie o to, by pamięć o nim wciąż żyła” - kontynuowała.

,,Był promienną, kochającą duszą o głosie anioła. Teraz, już bez bólu, będzie śpiewał swoje piosenki w sercach nas wszystkich. Niech Bóg nam błogosławi i pomoże nam zwrócić się ku sobie, gdy jesteśmy w bólu. Chester chciałby, byśmy tak postępowali. Spoczywaj w pokoju, moja miłości” , podpisano Pani Talinda Bennigton.

Samobójstwo muzyka było tragedią, która niespodziewanie dotknęła jego rodzinę i cały zespół. Podobno Chester Bennington od wielu lat zmagał się z depresją i "wewnętrznymi demonami", był też niezwykle wrażliwym i może dlatego tak utalentowanym muzykiem. W latach 90. Linkin Park święciło triumfy popularności.