Chyba znowu zaczyna mnie boleć brzuszek...

Ania (6 lat) ma alergię pokarmową. Dziewczynka dość szybko się zorientowała, że rodzice chuchają i dmuchają na nią. Bardzo się martwią o jej zdrowie i z przerażeniem reagują na każdy symptom choroby. Wielokrotnie słyszała od nich, że z powodu dolegliwości jest bardzo biedna. Od pewnego czasu, kiedy nie dostaje tego, co chce, zaczyna symulować, że zbliża się kolejny atak alergii.

Adriana Klos: Dzieci pozwalają sobie na więcej, im bardziej wyczuwają w rodzicach niepewność co do ich wychowawczych kompetencji. Jeżeli rodzic z jakichś względów ma wrażenie, że nie jest dość dobrym opiekunem, dziecko natychmiast spróbuje to wykorzystać. Druga sprawa to chęć wynagrodzenia maluchowi jego inności, choroby. Naturalna chęć. Musimy jednak nauczyć się nad nią zapanować, bo inaczej nie obejrzymy się, jak nasza córka czy syn wejdą nam na głowę. Musimy powiedzieć – najpierw przede wszystkim sobie, a potem także dziecku – że hasło „choroba” nie będzie teraz wytłumaczeniem każdej zachcianki i powodem do pobłażania w codziennych sprawach. Musimy to zrobić dla jego dobra. Dziecko wychowywane pod kloszem od każdego napotkanego człowieka oczekiwać będzie taryfy ulgowej. Jak wiemy, nie dostanie jej. Bardzo ważne jest też nauczenie dziecka, że symulowanie ataku choroby może doprowadzić do sytuacji, w której – gdy naprawdę zadzieje się coś złego – nie pomożemy mu, myśląc, że udaje. Możemy malucha nawet trochę postraszyć powagą sytuacji. Powiedzieć wyraźnie, że to jest niebezpieczne.