Na Kubę najlepiej wybrać się międzygrudniem a kwietniem. Wtedy unikniemypory deszczowej i huraganówregularnie nawiedzających Karaibyi Zatokę Meksykańską – mówiJerzy Sułowski, podróżnik, który właśnie zimąpo raz kolejny odwiedził ten piękny kraj.

Hawana – serce Kuby

Lądujemy na lotnisku im. José Martí w Hawanie. Jest 30°C, ale od oceanu powiewa orzeźwiającabryza, która będzie nam towarzyszyłapodczas pobytu na wyspie. Mija właśnie 25 latod mojej poprzedniej wizyty na Kubie – wtedybyłem sam, dziś jestem z żoną Elżbietą. W haliprzylotów czeka na nas rezydentka Juanita– Kubanka, która w latach 70. studiowała w Łodzi.Porozumiewamy się znakomicie – Juanitamówi bezbłędnie po polsku. Wsiadamy dotaksówki, starego amerykańskiego cadillaca,zastanawiając się, w jaki sposób to kilkudziesięcioletnieauto może się poruszać!Na drodze do Hawany mija nas wiele takichmaszyn. Kierowca zdradza, że staresamochody mają wmontowane podmaską nowoczesne silniki, sprowadzanez Hiszpanii lub Kanady.Zatrzymujemy się przed hotelemNacional. Płacę taksówkarzowi w euro.Jest zachwycony. Wyjmuje bagaże,które błyskawicznie przejmująportierzy. Ale formalności trwają– jak za dawnych lat – dłuższąchwilę. Paszporty zostawiamyw recepcji i wędrujemy do pokoju.Hotel Nacional, stojącyna skarpie nad oceanem, ma ponad 100 lat. To tutajurządzał bale multimilionerIrenée Dupont, potentatchemiczny. Najbardziej znanymgościem hotelu był gangster Al Capone.Zwykle zajmował 3. piętro. Oglądając fotografiew holu, dowiemy się, że bywali w nim takżepremier Anglii Winston Churchill oraz gwiazdyHollywoodu: Ava Gardner i Frank Sinatra.W wypożyczalni samochodów decydujemysię na toyotę – zgodnie z naszym życzeniemza trzy dni będzie podstawiona pod hotel.Prosimy recepcjonistę o załatwienie biletówdo słynnej rewii Tropicana Club. Wprawdziewszystkie miejsca już dawno są sprzedane, alepo szczególnych prośbach w cudowny sposóbbilety dla nas się znajdują.

Śladami Hemingwaya

W pierwszy wieczór wybraliśmy się nasłynną promenadę Malecón, zwanąsalonem Hawany. To długie, licząceponad 6 km nabrzeże jest ulubionymmiejscem hawańczyków oraz turystów.Tutaj życie towarzyskie kwitnieprzez całą dobę. Kubańczycyspacerują lub wysiadują w słońcu,wypatrując odległego o 180 kmbrzegu Florydy. Mijamy wiele zakochanychpar oraz grupki tańczącychludzi. Gdy tylko rozbrzmiewająpierwsze dźwięki salsy,rumby, przechodnie w różnymwieku zatrzymują się i zaczynajątańczyć. Prym wiodą ciemnoskórepiękności. Przy dźwiękach gitary wdzięcznie kołyszą biodrami. Pulsująceuwodzicielskie rytmy to wynik mieszanki muzykihiszpańskiej i afrykańskiej. Trudno pozostaćobojętnym i nie przyłączyć się do zabawy.Następny dzień przeznaczamy na zwiedzaniestarej Hawany (La Habana Vieja), wpisanej naListę Światowego Dziedzictwa KulturalnegoUNESCO. Przy czterech głównych placachwznoszą się pałace, rezydencje i muzea. Pamiętam,że gdy byłem tu ćwierć wieku temu, hawańczycywstydzili się zniszczonego StaregoMiasta, więc niechętnie oprowadzali turystówpo nędznie wyglądających zaułkach. Niewielebowiem wskazywało na lata dawnej świetności.Teraz wędrujemy wąskimi, pełnymi uroku uliczkami,przy których dumnie prezentuje się wieleodnowionych kamienic i zrekonstruowanychpałacyków. Mieszczą się w nich butiki i pensjonaty,z wewnętrznymi patiami.Naszą uwagę zwraca niewielki hotel w kolorachsuszonych liści tytoniu. To w nim najczęściejzatrzymują się przybywający na Kubę angielscy miłośnicy cygar. Najwyższą światowąjakość produkowanych cygar Kubańczycy w dużejmierze zawdzięczają bowiem Anglikom. Dodziś w gremiach znawców marek Cohiba czyMontecristo są koneserzy z Londynu.Po chwili odpoczynku i mojito (orzeźwiającymdrinku z rumu, brązowego cukru, cytrynyi świeżej mięty) ruszamy na jedną z najbardziejznanych ulic Starego Miasta – Calle Obispo.Jak wiele innych ulic w tej części miasta,zamknięta jest dla ruchu kołowego. Kawiarenkiz ogródkami przeplatają się ze sklepikamii galeriami sztuki. Na końcu ulicy odnajdujemyhotel AmbosMundos, w którym przez kilka lat mieszkał Ernest Hemingway.To tutaj, w pokoju 511, napisał „Komubije dzwon”. Postanawiamy udać się naobiad do La Bodeguita del Medio – ulubionejrestauracji pisarza. Stare wnętrza wyklejone sąfotografiami Hemingwaya. Przy dużych stołachsiedzą goście różnej narodowości. Większośćz nich to Japończycy. Wolnych miejsc brak. Stolikznajdujemy na tarasie usytuowanym na dachu.Tam udaje się nam zjeść słynne kubańskie„ajiaco” – znakomity rosół z wieprzowiny, cebulii zielonych bananów, suto doprawionykminkiem i chili. Gdy opuszczamy Bodeguitędel Medio, na ulicy żegna nas trzech sześćdziesięciolatkówgrających salsę. Wokół nich tańcząmłodzi ludzie. Co chwila dołączają nowi.

Relaks w pełnym słońcu

Czas na błogie lenistwo na plaży. Jedziemydo Varadero – oddalonego140 km od Hawany kurortu,który jest kubańską odpowiedziąna amerykańskąMiami Beach.Nigdzie indziej nawyspie nie znajdziesię takiego zagęszczenianadmorskichrestauracji,luksusowychhotelii nocnychklubów.Mynastawiamysię na atrakcje Próbujemy nauczyć się nurkować, poznajemytajniki rybołówstwa. Prawdziwą przyjemnośćsprawia nam połów langust, a potem ich konsumpcjabezpośrednio na pokładzie dalekomorskiegokutra (rzecz jasna – z tańcem na deser).Dużo czasu spędzamy w wodzie. Od czasu doczasu ktoś z miejscowych zaczepia nas, oferująccygara za cenę pięciokrotnie niższą niż w hotelowymsklepiku. Uwaga, to podróbki.Wypoczęci po dwóchdniach lenistwa, wyruszamysamochodem naprowincję, by poczućsmak prawdziwegożycia. Kierujemy się na Cienfuegos i Trinidad. Mijamy polatrzciny cukrowej i cytrusowe gaje oraz domy kryteliśćmi palmowymi, bez okien i drzwi. Nie sąone potrzebne, bo na wyspie temperatura niespada poniżej 25°C. Na tarasach w bujanych fotelachodpoczywają ich mieszkańcy. Palenie cygarodmierza im kolejne godziny. Na sznurachsuszy się bielizna. Kubańczycy bardzo dbają o higienęosobistą i czystość ubrań. A to przy brakachw zaopatrzeniu sklepów graniczy z cudem.

W drodze

Docieramy do liczącego 105 tysięcy mieszkańcówCienfuegos. Nazywane jest miastem stuogni lub perłą Południa. Swój urok zawdzięczakolonialnej zabudowie, dziś świeżo odrestaurowanej.Najładniejsze budynki skupione są wokółparku im. José Martí. Tutaj Jan Paweł II, podczasswojej pielgrzymki na Kubę w 1998 r., odprawiłmszę świętą z udziałem tysięcy wiernych.Następnym historycznym miejscem, które jakza dotknięciem czarodziejskiej różdżki przenosinas w przeszłość, jest Trinidad – kolonialnastolica cukru. To jedna z najstarszych osad naKubie, założona w XVI wieku. W okresie największegorozwoju przemysłu cukrowniczegowznoszono tu rezydencje, które dziś są ozdobąmiasta. W 1988 r. Trinidad został wpisanyna listę UNESCO. Na Plaza Mayor trzebazobaczyć wspaniałą barokową katedrę i pospacerować uliczkami wśród starych domówpomalowanych na żółto, niebiesko i pomarańczowo.W parku Cespedes znajdziemy wiele galeriii sklepików z pamiątkami.Dzień przed odlotem do kraju jedziemy dokubańskiego zagłębia tytoniu: Pinar del Rio.Odległość ponad 170 km z Hawany pokonujemyimponującą autostradą. Ruch na niej jestniewielki. Głównym lokalnym środkiem transportusą tu wozy zaprzężone w woły, notorycznieblokujące ruch. Mijamy niewielkie vegas(pola), gdzie rośnie najlepszy tytoń świata.W mieście Pinar del Rio – stolicy prowincji– zwiedzamy fabrykę Francisco Donatien. Podpatrujemy,jak zwija się cygara, a potem udajemysię na zakupy do przyzakładowego sklepiku. Stąd już tylko kilka kroków do Casa Garay,gdzie z rosnących w okolicy owoców guawy produkujesię mocny likier Guayabita del Pinar.Następnego dnia, niestety, żegnamy się jużz Kubą. Na lotnisku jest czas na ostatnie zakupy:obowiązkowo cygara (oryginalne) i rum.– Wrócę tutaj – obiecuję sobie, i nie będę tej wizytyodkładał na następnych 25 lat.

Wygraj wczasy na Kubie - weź udział w konkursie i wygraj tygodniowy pobyt na Kubie dla 2 osób. Oferta zawiera: przelot, transfer, hotel 4*, wyżywienie all inclusive, opiekę rezydenta, ubezpieczenie, opłaty lotniskowe, Fundatorem nagrody jest biuro podróży Itaka.

Kup Claudię nr 02/09 i sprawdź warunki uczestnictwa na stronie 132 magazynu.

Zobacz także: