Dzisiejsze wyzwania leżą często daleko od Himalajów, w dziewiczych miejscach naszego globu. Marzeniami alpinistów są wietrzna Patagonia, Antarktyda czy Grenlandia, a także pustynne wieże w Mali czy tropikalne tepui (góry stołowe) w Wenezueli.
Obecny trend we wspinaczce to styl alpejski – szybkie wejście, podczas którego alpiniści niosą na plecach wszystko, czego potrzebują. Przebiega ono w ekspresowym tempie – bez przerwy, bez wcześniejszych przygotowań i rozwieszania pomocniczych lin. Jednak gładkie ściany są trudne do zdobycia w takim stylu – przemieszczanie się po nich zajmuje wiele dni. Wyczynowi alpiniści obierają za cel bardzo strome ściany, już nawet nie pionowe, ale przewieszone jak sufity. Nowe wejścia, nazywane „drogami”, są „projektowane” jeszcze na ziemi. Przez lornetkę obserwują skałę, rozważając możliwości wspinaczki.
Podstawowe pytanie brzmi: czy ściana jest wystarczająco urzeźbiona? Wspinacze poszukują nawet najmniejszych zagłębień na końce palców, tyle bowiem wystarczy, by przejść po skale. Najwięcej możliwości dla wspinaczki sportowej daje wapień, obfity w nierówności. Inne skały, z którymi wspinacze mają do czynienia na wyprawach, to granit, typowy dla wysokich gór, oraz piaskowiec.
Lina służy jedynie do asekuracji, w założeniu wspinacz nie podciąga się na niej. Jeżeli ukruszy się skała lub zabraknie sił, wtedy spada, a zadaniem liny, którą ciągnął za sobą, jest zatrzymanie upadku. Nowoczesne liny są w stanie wytrzymać obciążenie 2 ton, nie ma więc obawy, że zerwą się pod wpływem szarpnięcia.