Co mnie drażni we współczesnej sztuce? Bardzo nie lubię kreacji stricte konceptualnych, do zrozumienia których trzeba przeczytać długie opisy. Nie dziwię się, słysząc komentarze: dla kogo to jest? Nie lubię dzieł hermetycznych, wymagających znajomości kontekstów kulturowych i historii sztuki do ich interpretacji. Ale jeśli zapytasz: po co nam sztuka? To pierwotna potrzeba, która odróżnia nas od zwierząt. Rozglądam się wokół siebie: tu wisi grafika Teodora Durskiego, obok zdjęcia rodzinne, stara pocztówka z małpką z krakowskiego pchlego targu, ulubione prace z mojego portfolio – dwa rysunki tuszem i sitodruk z kolekcji dyplomowej. Sztuka to przyjemność intelektualna, źródło wiedzy o świecie, o sobie samym.

Można powiesić na ścianie nieśmiertelne „Słoneczniki”, ale można też odważyć się na własne poszukiwania. Ktoś zapyta: tylko jak, do licha, poznać, że coś jest dobre? Sama – jeśli chodzi o rzeczy najnowsze – polegam na intuicji. Zawsze istotne dla mnie jest wyczucie kompozycji, dobór kolorów. No i sens dzieła, by czuć, że twórca wiedział, dlaczego rozpoczyna pracę. Jeśli chodzi o rzeczy starsze, sprawdzam, czy przetrwały tak zwaną próbę czasu, czy ich wartość nie przeminęła. W projektowaniu od wielu lat jestem pod wrażeniem polskiej szkoły plakatu i – pomimo fascynacji tematem – wciąż zdarza mi się trafić na nowe, fantastyczne rozwiązania projektowe tamtych twórców. Szczególnie lubię te, na których widać inteligenty humor i przewrotność.

Chciałabym, żeby moje prace kupowali tylko ci, którzy będą odczuwali przyjemność obcowania z nimi, którym odpowiada ich specyficzna estetyka i humor właśnie. Często spotykam się z osobami, które zupełnie nie wiedzą, czym jest zawód projektanta graficznego lub ilustratora. Opowiadam wtedy, że składamy prasę, książki i ulotki, rysujemy okładki, nadruki na ubrania. Projektujemy treść, także w sieci, tak by ludzie mogli coś zrozumieć, gdzieś trafić, coś sprzedać. Jest takie powiedzenie: „Jeśli naciskasz hamulec, kiedy widzisz znak STOP, to pewnie wiesz, czym jest grafika użytkowa”. Kiwają wtedy głowami. Czy da się ze sztuki żyć? Z użytkowej na pewno. Ze sztuk pięknych pewnie tylko najlepszym przychodzi to łatwo. Ważne jest jedno. W życiu trzeba robić to, co się lubi