Żona Sekielskiego o ich życiu po premierze "Tylko nie mów nikomu"

Film braci Sekielskich, "Tylko nie mów nikomu", ma dziś ponad 21 milionów wyświetleń. Te liczby są zaskoczeniem nawet dla samych twórców. Jak zmieniło się ich życie po premierze filmu, który wywołał burzę w polskich mediach? Żona Sekielskiego w ostatnim wywiadzie dla Wirtualnej Polski wyznała, że choć dostała mnóstwo pozytywnych komentarzy, to zdarzyły się też nieprzyjemne sytuacje:

Otrzymaliśmy mnóstwo pozytywnych wiadomości, bardzo dużo wsparcia. (...) Jednak tuż po samym filmie dostałam kilka nieprzyjemnych telefonów. Że działamy na zlecenie opozycji, że chcemy obalić rząd. Jeden pan zadzwonił, żeby powiedzieć, że zajmujemy się pierdołami, pojedynczymi przypadkami, incydentami, zamiast skupić się na poważnych problemach - mówi Anna Sekielska.

Trzeba przyznać, że w świetle aktualnej sytuacji w Polsce, takie słowa brzmią dość przerażająco... Trudno się jednak dziwić, że się pojawiają. Przy takim rozgłosie filmu i jego gigantycznym zasięgu w Internecie, a także trudnym temacie, który porusza, nie sposób, by nie pojawiły się głosy krytyczne. To, co najważniejsze, to, że tych pozytywnych wciąż jest znacznie więcej.

Ja od premiery czuję się jakbym żyła na haju. Minęły dwa tygodnie, a mi się wydaje, że dwa miesiące. Tak naprawdę nie dociera do mnie to wszystko, co się dzieje. Ludzie na ulicy zatrzymują samochody, tamują ruch, wyciągają do Tomka ręce, żeby mu podziękować. To jest coś zaskakującego - dodaje Anna.

"Odzywają się do nas księża"

Wszystko to wydaje się być pocieszające, że może w końcu uda się coś zmienić w zastałych trybach kościoła. Co ciekawe, i wyjątkowo budujące, to, że zdarza się, że podziękowania i wsparcie idzie od... księży. Anna Sekielska wyznała, że pozytywne wiadomości zdarzają się także od duchownych:

Odzywają się do mnie także księża. Marek i Tomek też dostają bardzo dużo wiadomości. Ludzie im dziękują. Piszą, że mają nadzieję, że film coś w końcu zmieni, bo widzą, że sama instytucja Kościoła nie funkcjonuje tak, jak powinna. I to nie jest kwestia wiary.

Czy wiatr zmian przyjdzie już dziś? Może to chwile potrwać, a z pewnością będzie poprzedzone szeregiem burz, te medialne możemy obserwować od kilku tygodni. Dobrze, że rodzina Sekielskich trzyma się od tego z daleka. I to dosłownie. Tomasz Sekielski zdecydował się bowiem wyprowadzić z Warszawy. Dlaczego? Żona Sekielskiego tak opisała powody ich decyzji:

Dzieciaki się tutaj inaczej chowają, nie chorują, widzą prawdziwe życie. Warszawa i duże miasta są specyficzne. Takie normalne, prawdziwsze życie toczy się poza ich granicami. Tu wszyscy się znamy, wszyscy wszystko wiemy. Jak nie odbiorę listu, to pani listonosz do mnie dzwoni, koleżanka mi zostawia jajka na bramie. Wszyscy staramy się sobie pomagać, wspierać się. Jak pies zwieje, to od razu wiadomo, gdzie dzwonić. Jak rower ktoś zostawi pod bramą, to też od razu wiadomo, czyj jest.

Co o tym sądzicie? Wydaje się, że w obecnej sytuacji bycie z daleka od huku wielkich miast jest dla Sekielskich dobrym rozwiązaniem. Wystarczy, że huczy o nich cały internet.*

*(czemu się wcale nie dziwimy! W końcu "Tylko nie mów nikomu" to kawał dobrej roboty!)