Zofia Stryjeńska w Google Doodle z okazji 130. rocznicy urodzin: Kim była Zofia Stryjeńska?

Zofia Stryjeńska, o której 130. rocznicy urodzin przypomina nam Google Doodle, przed wybuchem II wojny światowej nazywana była „księżniczką sztuki polskiej"! Skąd wzięło się to pochlebne określenie? Stryjeńska była jedną z najbardziej wszechstronnych polskich artystek dwudziestolecia międzywojennego. Do tego z niewyparzonym językiem i wulkanem energii. Pokochałybyście ją!

Zofia Stryjeńska (1891- 1976) była malarką, graficzką, scenografką, projektantką tkanin, plakatów i zabawek – chyba szybciej byłoby wymienić, co nie leżało w obrębie jej artystycznych zainteresowań. Stryjeńska, z domu Lubańska, żyła w bardzo odległych nam czasach, ale wystarczy przeczytać genialną książkę Angeliki Kuźniak "Stryjeńska. Diabli nadali"(wyd. Czarne), która pokazuje, jak niewiele różni ją od współczesnych kobiet – ze swoim poczuciem humoru, ironią, marzeniami i niewyobrażalną wrażliwością. 

"Wybitna, oryginalna artystka, skrajnie niezależna kobieta, ekstrawagancka matka, wreszcie, pod koniec życia, dworcowa madonna, nomada. Zawsze na wylocie, zawsze w ruchu, wiecznie marząca o ucieczce. Kobieta-instynkt, dzika jak jej obrazy", napisała o niej Aleksandra Lipczak w Culture.pl.

Zofia Stryjeńska w Google Doodle z okazji 130. rocznicy urodzin: awanturnica i nomadka

Zofia Stryjeńska studiowała malarstwo w prywatnej Szkole Sztuk Pięknych dla Kobiet Marii Niedzielskiej w Krakowie. Początek minionego wieku to czasy, gdy kobiety nie mogły liczyć na równouprawnienie również w kwestii wykształcenia. By móc więc kontynuować naukę w wymarzonej monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, podała się za mężczyznę. Gdy Stryjeńska miała cel, nikt nie był w stanie jej przeszkodzić w jego realizacji. To nie jedyny raz, gdy przedstawiała się innym nazwiskiem. Pod pseudonimem prof. Hilar napisała podręcznik savoir vivre zatytułowany: "Światowiec współczesny".

W 1916 r. wyszła za mąż za architekta Karola Stryjeńskiego, z którym miała dwóch synów. Był jej wielką miłością i zgubą - to on wysłał ją do zakładu psychiatrycznego. Z resztą Zocha, bo tak kazała do siebie mówić, nie miała szczęścia do mężczyzn. Może była dla nich zbyt silna, zbyt niezależna i pragnąca życia? Budząca niepokój w mężczyznach z dwudziestolecia międzywojennego, dla których ideałem kobiety była wiotka matrona z nieustannym globusem?