Kwarantanna koronawirusa: bohaterskie lekarki i pielęgniarki 

Marta Smolańska na Twitterze pokazała kompilację zdjęć zmęczonych kobiet - lekarek i pielęgniarek ze szpitali na całym świecie, po wielogodzinnych dyżurach, z odciśniętymi na twarzach śladami po maskach. Ten nieludzki wręcz wysiłek podejmują jako przedstawicielki zawodów zaufania publicznego, ale nawet je często sytuacja przerasta psychicznie i fizycznie. We Włoszech, gdzie przybywa już ponad 21 tysięcy zakażonych, a w placówkach medycznych brakuje sprzętu, lekarze muszą podejmować dramatyczne decyzje o ludzkich losach. Nawet ci z trzydziestolenim stażem mają w oczach łzy. Większość z tych kobiet na zdjęciach nie była w domu od wielu dni, śpi, żyje w szpitalu, non stop w ochronnych kombinezonach, zastanawiając się, czy na pewno się nie zaraziły - przyjmują kolejnych pacjentów. Same mają w domach rodziny, o które się boją, starszych rodziców, dziadków w podeszłym wieku. 

Apelują do rozsądku współrodaków, proszę o pozostanie w domach. Tak jak dwudziestokilkuletnia pielęgniarka Alessia Bonari, ze szpitala w Grossetto (południowy zachód Toskanii). 

Jestem pielęgniarką i w tym momencie muszę stawić czoła tej nadzwyczajnej sytuacji. Ja też się boję, ale nie pójścia na zakupy. Boję się pójścia do pracy. Boję się, że maseczka nie będzie szczelnie przylegać do twarzy, zastanawiam się, czy nie dotknęłam się przypadkiem brudnymi rękawiczkami, czy okulary na pewno dobrze zasłaniają mi oczy, czy aby na pewno nic się przez nie nie przedostało., pisze na Instagramie młoda Włoszka.

Jestem zmęczona fizycznie, bo środki ochrony osobistej mnie uciskają, fartuch sprawia, że się pocę, a jak już go ubiorę, przez sześć godzin nie mogę pić i iść do łazienki. Jestem zmęczona psychicznie, tak samo jak wszyscy moi koledzy, którzy od tygodni znajdują się w podobnej sytuacji, ale nie przeszkodzi nam to w wykonywaniu naszego zawodu, co nieprzerwanie robimy. Ale będę dalej leczyć i opiekować się moimi pacjentami, bo kocham moją pracę i jestem z niej dumna., można przeczytać pod zdjęciem utrudzonej i umęczonej Alessi.

Niezwykle ważny jest też apel pielęgniarki, który jest głosem całej służby zdrowia z krajów dotkniętych pandemią. Lekarka Zhang Xiaochun ze szpitala w Wuhan zostawiła swoją dziewięcioletnią córkę samą w domu i poszła do pracy na wiele długich godzin, mając z tyłu głowy, że wirusa Covid - 19 mają już jej rodzice i przyjaciele. 

Wszystkich, którzy czytają ten post, proszę o to, żeby nie lekceważyli wysiłku, jaki wkładamy w naszą pracę, żeby byli altruistami, żeby pozostali w domu i w ten sposób chronili tych najbardziej wrażliwych. My, młodzi, też nie jesteśmy odporni na koronawirus, my też możemy zachorować, albo gorzej, zarazić innych. Nie mogę pozwolić sobie na luksus udania się na domową kwarantannę, muszę chodzić do pracy i robić swoją robotę. Wy róbcie swoją, uprzejmie Was o to proszę., podsumowuje Bonari.

Lekarki i pielęgniarki nie mają komfortu pracy zdalnej, nie mogą zostać w domu z bliskimi. Są na pierwszej linii frontu, najbardziej narażone fizycznie i psychicznie.