Ten album to było Twoje marzenie czy impuls? Ile czasu zajęło Ci zebranie materiałów od podjęcia decyzji do momentu, gdy znalazł się w Twoich rękach?

Książka była od dawna moim marzeniem, ale produkcja wydawała mi się zupełnie dla mnie nieosiągalna. Nie chciałam też wypuszczać książki, która powielałaby to, co już jest na rynku. Od kilku lat zbieram albumy podróżnicze. Moim pierwszym był "Surf Shack", na który natrafiłam w Nowym Jorku. Przepadłam w tej kategorii. Uwielbiam siadać na kanapie, wyłączyć telefon i przeglądać moje albumy. Robię to prawie codziennie, kocham to, że są to książki, do których mogę wracać każdego dnia. We wrześniu Małgosia Minta przy okazji jakiejś rozmowy rzuciła, że może ja wydałabym taki album i… machina ruszyła! Samo pisanie zajęło mi 6 miesięcy, ale zbieranie materiałów aż 10 lat. W tym czasie nie wiedziałam nawet, że zbieram materiały na książkę. Po prostu cieszyłam się wyjazdami, ale na szczęście robiłam też mnóstwo zdjęć, zawsze lustrzanką, i w efekcie miałam 3 dyski po 1 TB zdjęć. W tym czasie odwiedziłam ponad 200 hoteli, nie zliczę ile miast i regionów! Finalnie do książki weszło 30 najbardziej kreatywnych hoteli, 7 miast i regionów i ponad 300 zdjęć. 

Pytanie nieuniknione - jak na pracę nad albumem wpłynęła pandemia?

Na pewno dobrze. Materiał miałam zebrany, więc nie musiałam latać, aby coś jeszcze dorobić. Nic mnie nie rozpraszało, bo wszystko jest zamknięte. Mogłam ten czas wypełnić pisaniem. Pisałam nawet wtedy, gdy miałam 40 stopni gorączki i Covid - taka właśnie jestem. Ale - pandemia na pewno wpłynęła na produkcję. Bardzo długo czekamy na materiały, sam papier czy tkanina na okładkę to kilka tygodni w kolejce. Dlatego zdecydowałyśmy się na sprzedaż książki w formie przedsprzedaży i produkcje tylko takiej ilości, która zostanie zamówiona w marcu.

Jak w ogóle lockdown, izolacja, brak możliwości przemieszczania się wpłynęło na stan ducha takiego urodzonego nomada jak Ty?

Początek pandemii zbiegł się z moją przeprowadzką z małego mieszkania do domu z ogrodem, więc zajęłam się urządzaniem wnętrz i zabawą z synkiem w ogrodzie. Cały czas monitorowałam obostrzenia i możliwości podróżowania, dlatego jak tylko nadarzyła się okazja to pojechałam na Mykonos, na Santorini i do Chorwacji. Teraz byliśmy na Malediwach. Robimy testy, bardzo uważamy, wybieramy miejsca z małą liczbą zachorowań. I myślę, że z takim rozsądnym podejściem podróżowanie jest możliwe. Oczywiście tęsknię czasami za wolnym wyborem destynacji, za brakiem konieczności "googlowania" wszystkich obostrzeń. Ale jestem optymistką i szukam w tym wszystkim pozytywów. Ograniczona liczba destynacji skłania mnie do niecodziennych decyzji. 

Zobacz także:

Opisy tych miejsc to nie są suche fakty i oceny – czytając Twoje relacje słyszę muzykę, czuję zapachy, smaki... podróże to dla ciebie pełna uczta zmysłów.

Cudownie! Bardzo mnie to cieszy! Ja dokładnie tak odbieram świat - wszystkimi zmysłami! Mnie radość z podróżowania taaaaaak wypełnia! Kiedy ląduje w nowym miejscu, to nie mogę ujarzmić szczęścia, które czuje! W moich relacjach staram się przekazywać właśnie smaki, zapachy, dźwięki, ciepło miejsc. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe. 

W jaki sposób planujesz podróż – od czego zaczynasz? Czym się kierujesz? Wprowadzisz nas w kuluary Twojej influencerskiej pracy – jak trafiasz do tych wszystkich pięknych miejsc? Dostajesz zaproszenie czy pojawiasz się tam incognito?

Podróżuję jak każdy. Zawsze płacę za lot i za hotel, który wybieram. Dzięki temu mogę rzetelnie i bezstronnie go ocenić. Nie przyjmuję zaproszeń od hoteli, to nie jest w zgodzie ze mną i moimi zasadami. Podróże i hotele to moja ogromna pasja - czytam o podróżach, oglądam filmy o podróżach, rozmawiam tylko o tym. Serio! Jeśli chodzi o hotele, to jest dokładnie tak samo, jestem na bieżąco z kategorią kreatywnych hoteli na świecie. Śledzę branżowe portale, bardzo dużo o tym czytam, stąd mam długą listę miejsc, które chciałabym odwiedzić i stale ją uzupełniam. Jeśli chodzi o moją influencerską pracę (he he, jakoś nie lubię słowa influence) to ja nie traktuję do końca tego jako pracy. To jest moja pasja. Kocham robić zdjęcia, kocham podróże, hotele, uwielbiam pisać. Lubię dzielić się relacjami z podróży, wtedy udziela mi się radość ludzi. Cieszę się, że mogę to robić. 

Jak wolisz podróżować – sama czy w towarzystwie?

Wolę z kimś, zawsze. Wtedy szczęście z wyjazdu dzielę z drugą osobą. Udziela mi się też dobra energia i zachwyt drugiej osoby.

Masz swoje ulubione miejsce na ziemi - takie, które np. jakoś Cię odmieniło, do którego wracasz? I czy jest w ogóle takie miejsce, któremu powiedziałabyś „nie”?

Stale zakochuję w nowych miejscach. Teraz są to Malediwy, które oszołomiły mnie białym i delikatnym jak puder piaskiem, turkusowymi lagunami oraz spektakularnymi rafami koralowymi. Moje serce bije mocniej na myśl o Positano, Wenecji, Cinque Terre czy Santorini. Uwielbiam całą Portugalię i Hiszpanię, o Barcelony lub Andaluzji mogłabym się przeprowadzić z dnia na dzień. Kocham Nowy Jork, bardzo podobało mi się w Laguna Beach i Palm Springs. Recepta na podbicie mojego serca jest prosta: musi być ciepło i blisko ocean. To mi wystarczy.  

Czy w albumie znalazło się też miejsce dla Polski? 

Oczywiście! W albumie jest aż 5 hoteli z Polski oraz przewodnik po Warszawie. Mamy w Polsce przepiękne i kreatywne hotele, które zupełnie nie odstają od tych zagranicznych.

Gdzie tkwi sukces tych hoteli, ośrodków – czego szuka, potrzebuje dzisiejszy podróżnik? 

Miejsca, które wybrałam do albumu to są moje prywatne perełki. Hotele, które są przepięknie zaprojektowane, ale też wyjątkowo kreatywne. Wszystkie czymś się wyróżniają. W albumie opisałam hotel, który ma salę kinową; jest taki, którego pokoje wiszą nad dachami Santorini, są gorące baseny, pięknie położone sauny, tropikalne namioty, w których budzisz się z widokiem na morskie fale. Wiesz, hoteli jest masa na świecie. Ja kiedyś myślałam, że są tylko bardzo drogie luksusowe hotele z filmów i hostele dla studentów. I w żadnej z tych kategorii nie ma nic złego. Ale kiedy zaczęłam odkrywać kreatywne miejsca, takie które prowadzą miejsca w zrównoważony sposób, które mają ciekawą ofertę dla gości, które dbają o design i ogólnie o doświadczenia, to przepadłam. To jest po prostu inne hotelowe i wakacyjne doświadczenie! To jest doświadczenie na poziomie zmysłowym. Te hotele często mają zapach, smaki, muzykę. Oferują spójne z tym wszystkim atrakcje, jak na przykład warsztaty medytacji, aromaterapii czy jogi. Na miejscu spotyka się bardzo ciekawe osoby, które szukają podobnych doświadczeń. Prowadzi się inspirujące rozmowy i nawiązuje ciekawe znajomości. Ja ogólnie fascynuję się każdym rodzajem podróżowania. Moja siostra poleciała sama na kilka miesięcy na Kostarykę z plecakiem i codziennie wysyła mi zdjęcia.

Podglądam na IG podróże polskich podróżników, od takich którzy śpią w namiotach czy hamakach po vany. Bardzo długo nie mogłam znaleźć nic dla siebie w polskiej sieci. Było bardzo dużo treści poświęconej taniemu podróżowaniu. To jest dla mnie bardzo ok, cieszę się, że ktoś o tym pisze i sprawia, że wyjazdy są dostępne dla szerokiego grona ludzi. Najlepiej. Ale to nie było dla mnie. Luksusowe wyjazdy w hotelach pełnych blichtru też nie do końca mi odpowiadały. Dlatego zaczęłam tworzyć bloga i profil na Instagramie Travelicious, bo czułam, że więcej osób szuka takiego podróżowania jak ja. Bardziej po środku. Kreatywnego, pomysłowego noclegu, jakiegoś doświadczenia. Ja mam wspaniałych obserwatorów, najlepszych. Bardzo często po rekomendacji jakiegoś miejsca przeze mnie jest full booker na kilka tygodni. Nawet teraz, kiedy byłam na Malediwach to w trakcie mojego pobytu przyleciały 2 rodziny z Polski. A w ciągu najbliższych miesięcy mają tam kilkanaście polskich rezerwacji. Niesamowite. I tak jest zawsze. Dlatego kocham to robić. Bo wiem, że jest w Polsce grupa osób, dla których takie rzeczy są ważne, a takich treści wciąż brakuje. 

Książka w całości stworzona została przez kobiety – przypadek?

Trochę przypadek, ale wyszło idealnie! Kiedy zrodził się pomysł publikacji i szukałam osoby do wsparcia (bo od początku album chciałam wydać samodzielnie, bez udziału wydawnictwa - chciałam mieć stuprocentowy wpływ na każdą rzecz, która w moim albumie się znajdzie), natrafiłam na moją wydawczynię, Martę Niemirę. To ona zaproponowała współpracę z Gracją Zegarowicz, ogromnie utalentowaną projektantką, która odpowiada za całą oprawę wizualną tego projektu - przez www, okładkę książki, skład, naklejki, dodatki, nawet świecę. Gracja ma świetne wyczucie stylu, stworzyła książkę, która jest jednocześnie bardzo w trendach, ale również jest ponadczasowa - będzie tak samo piękna również za 10 lat, jak zmieni się moda w designie. Do naszego zespołu dołączyła również Małgosia Minta, która zajęła się redakcją, oraz Zuzia Przybyszewska, autorka ilustracji. Pracowało nam się rewelacyjnie! Przez cały proces czułam, że mam z każdej strony wsparcie - o każdej porze dnia i nocy, bo tak - proces wydawania książki to bardzo często wyzwania, praca w nocy bo gonią terminy, w ostatniej chwili nawet zmieniłyśmy cały koncept pudełka - i nikt nie powiedział „słuchajcie, już za późno” - tylko każda z nas wzięła się za swoją część roboty, i dzięki temu się udało. Dziewczyny nie odpuściły na żadnym etapie, dbały o każdy element tak bardzo jakbym robiła
to sama. Było warto. Bo dzięki temu powstała książka na światowym poziomie, przepiękna, kolorowa, pomysłowa, z najwyższej jakości materiałów. Sam papier wybierałyśmy trzy tygodnie!  Kobieca wrażliwość i styl okazały się nieocenione. Kobiecy zespół to kobieca premiera, dlatego książka pojawiła się w sprzedaży 8 marca. 

Masz takiego guru podróży, konta, które śledzisz, które Cię inspirują?

Guru to jest bardzo mocne słowo dla mnie. Nie mam takich osób w Internecie. Ale na pewno bardzo lubię oglądać inspirujące dziewczyny, bo wnoszą dużo słońca do mojej codzienności. Na pewno uwielbiam Olę z @poemswonderland, @lositalianos, podróże @diaryofdays czy relacje z wyjazdów @sliwkamarta. Generalnie lubię jak osoby, które obserwuję w Internecie wyjeżdżają, bo mnie naprawdę pasjonują podróże i po prostu jest to zawsze dla mnie najciekawszy temat. Jeśli chodzi o moje inspiracje to staram się ich szukać poza Internetem, bo mam wrażenie, że wtedy tworzy się najbardziej oryginalne rzeczy i można wyrwać się odrobinę z powielania pewnych schematów. Więc mam taki nawyk, że co roku oglądam nagradzane prace reklamowe na Festiwalu w Cannes, uwielbiam reklamy i jest to bardzo kreatywna branża. Staram się odwiedzać Muzea Sztuki Nowoczesnej w każdym miejscu, w którym jestem. Sztuka nowoczesna bardzo mnie otwiera i pobudza kreatywność. Nie jestem jakaś wielką fanką muzealnictwa, ale moja siostra zajmuje się tym tematem i nauczyła mnie trochę tej pasji. To pozornie może wydawać się bardzo odległe z tym czym ja się zajmuję, ale to właśnie szukanie inspiracji bardzo daleko najbardziej sprzyja nowym pomysłom. Inspirują mnie oczywiście podróże. Banał, ale tak jest. Zawsze podczas wyjazdów mam uszy i oczy szeroko otwarte, wypatruję nowości, trendów, obserwuję ludzi, godzinami studiuje karty menu. To bardzo mnie interesuje. Kocham również książki, albumy, filmy i seriale. Ale mam wrażenie, że trochę inaczej je odbieram, bo wypatruję często właśnie odniesień do miast, do krajów, do fotografii. Dla mnie na przykład taki film jak „Zimna Wojna” czy „Skyfall” to kategoria filmów, które mogłabym oglądać bez dźwięku, bo mnie tam głównie interesują kadry. Właśnie tak szukam inspiracji do zdjęć, które robię, do nietypowych połączeń kolorów. Tak mam od zawsze.

Nie ma się już co łudzić - koronawirus szybko nas nie opuści - jak podróżować w dobie pandemii?

Podróżowanie w czasie pandemii jest możliwe, ale jest dużo bardziej wymagające i kosztowne. Przede wszystkim testy, sprawdzanie obostrzeń i znoszenie nieprzyjemności takich jak lot w maseczce. Ale ja podchodzę do tego bardzo rozsądnie. Po pierwsze - wybieram kraje, które wymagają testów, dzięki temu już na pokładzie samolotu są tylko osoby z negatywnym testem. Maseczka podczas lotu? Myślę o tym jak o wyzwaniu, jak o takim czasie, o którym kiedyś będziemy sobie wzajemnie opowiadać. Nie jest wygodnie, wiadomo. Ale jest bezpiecznie. Na miejscu przestrzegam restrykcji, nie przeginam. Przed powrotem robię test, nawet nie po to, aby uniknąć kwarantanny, ale po to, by mieć pewność, że wracam zdrowa i nikogo nie narażę na niebezpieczeństwo. Podróżowanie jest bardzo ważną częścią mojego życia i po prostu biorę to wszystko na klatę. Może nie jest najwygodniej, może to nie są destynacje które wybrałabym normalnie, ale jak jest ciepło, plaża i ocean, to nawet w maseczce bardzo mnie to cieszy.