Spokojna, intymna kawiarnia na Mokotowie. Czekam na Panią Mecenas Joannę Parafianowicz, szefową najbardziej popularnego prawniczego serwisu Pokój Adwokacki. W środowisku prawniczym słynie z błyskotliwego poczucia humoru i szacunku do tradycji adwokackiej. Punktualnie o czasie, siada koło mnie piękna, komunikatywna prawniczka po 30-stce. Ciekawe co przyniesie ta rozmowa.



Pokój Adwokacki odniósł wielki sukces w internecie, sama codziennie go śledzę. Skąd wziął się pomysł na taki serwis?

Obserwując od wielu lat środowisko prawnicze, czytając fejsbukowe adwokackie grupy dyskusyjne miewałam bardzo często wrażenie, że przekaz i komunikacja na tych stronach opiera się w dużej mierze na krytyce – nie tylko prawa, ale i ludzi. Bardzo mi to doskwierało, od samego początku byłam za tym, żeby oprócz wypowiedzi merytorycznych promować pozytywne postawy adwokatów. Zmieniać sztywny stereotyp, kojarzący się z zawodem prawnika. Pokój Adwokacki był naturalną odpowiedzią na tego typu strony. Powstał w opozycji do krytyki i złej energii, która przebijała się przez media i jednocześnie przekładała się globalnie na negatywny odbiór środowiska adwokackiego. Pokój Adwokacki to medium, które miało być ogólnie dostępne w szerokim tego słowa znaczeniu, dlatego z łatwością pozbyłam się branżowego języka którym uwielbiają posługiwać się prawnicy i zastąpiłam go bardziej przystępną komunikacją zrozumiałą dla szerszej grupy odbiorców.



Może właśnie w tym tkwi sukces Pokoju Adwokackiego na FB? Satyryczna, przystępna komunikacja. Użytkownicy uwielbiają ten profil. Trzeba przyznać, że ma Pani niezwykłe wyczucie mediów społecznościowych.

Być może. Nie ukrywam, że nigdy nie brałam udziału w żadnym szkoleniu z zakresu Social Media, cały sukces zawdzięczam jak myślę swojej pracy, wyobraźni i intuicji. Każdego dnia prowadzę jednocześnie na różnych serwisach społecznościowych profile kilku projektów, plus profile osobiste. Czasami mam wrażenie, że ciągle przełączam się z tożsamości na tożsamość i szukam Wi-fi. Ale daje mi to naprawdę dużo satysfakcji i cieszę się kiedy widzę efekty.


Czy to znaczy, że za Pokojem Adwokackim nie stoi zespół, że wszystko robi Pani samodzielnie?


Za Pokojem Adwokackim nie stoi i nigdy nie stał zespół specjalistów, zajmuję się nim w pełnym zakresie sama, choć nie zawsze tak było. Oprócz inwestycji finansowej jaka na mnie spoczywa, zarządzanie Pokojem zabiera przede wszystkim sporo czasu z mojego życia. Czasu, który mogłabym np. poświęcić na działalność mojej kancelarii. Mam wrażenie, że w pewnym momencie zupełnie naturalnie odwróciły mi się się proporcje zawodowe. Często się śmieję, że to nie Pokój Adwokacki przeszkadza mi w pracy, tylko praca przeszkadza mi w prowadzeniu Pokoju Adwokackiego. (śmiech)

Ale efekty są zaskakujące. Żeby robić takie wyniki w internecie, potrzeba zazwyczaj całego sztabu ludzi: redaktorów, specjalistów od SEO, programistów…

Zobacz także:


Tak to prawda, bardzo się cieszę gdy sprawdzam statystyki. Pokój Adwokacki jest czytany obecnie przez średnio 300 tys użytkowników tygodniowo i grupa cały czas rośnie. Mamy ponad 21 tys fanów na FB, a przecież to tylko jeden z kilku projektów w internecie, którymi się zajmuję. Ludzką stronę prawników staram się pokazywać na FanPage’u „Prawnicy kochają inaczej”. Zawsze wiedziałam, że ludzie są ciekawi naszego stylu życia. W miesiąc od założenia profilu wygenerowało się ponad 10 tys polubień, a przekaz satyryczny ubrany w grafikę spotyka się z bardzo pozytywnym odbiorem wśród użytkowników.

Dla użytkowniczek naszego serwisu kobieta.pl na pewno bardzo interesująca jest inicjatywa #adwokaturajesttakżekobietą, którą aktywnie promuje Pani obecnie na FB i Instagramie. Skąd pomysł na tę akcję?

Staram się pokazywać środowisko prawnicze w każdym ujęciu. Mówiąc o prawnikach, warto pamiętać że ponad połowę tej grupy stanowią kobiety. Mimo tak optymistycznych statystyk, ma to bardzo skromne przełożenie na ich uczestnictwo w sformalizowanym życiu samorządowym. Myślę, że to nie przypadek. Nie jest też przypadkiem, że mężczyźni ze środowiska prawniczego rozmawiając o strukturach samorządowych rzadko widzą w swoich szeregach kobiety. #adwokaturajesttakżekobietą to sposób na przybliżenie ciekawych sylwetek kobiet prawniczek, mam nadzieję że ten projekt będzie się dynamicznie rozwijał i koleżanki, z którymi go uruchomiłam, będą mnie w jego realizacji aktywnie wspierać.

Czy właśnie dlatego zgłosiła Pani swoją kandydaturę do Okręgowej Rady Adwokackiej?

Moje kandydowanie było tak naprawdę decyzją wynikającą z różnych głosów ze strony środowiska. Zdecydowałam się w ostatniej chwili, nie miałam wcześniej takich planów. Dzięki argumentom kilku osób, doszłam do wniosku że kandydowanie jest naturalną konsekwencją mojej społecznej działalności. Pomyślałam, że skoro poświęcam promocji tego środowiska tak dużo swojego czasu i energii, to dlaczego nie miałabym spróbować? Dlaczego nie robić tego w strukturach, które mogłyby dać mi możliwości zrobienia czegoś na większą skalę?

A jak jest z tym wsparciem ze strony kolegów? Jest Pani prekursorką w swojej branży czy to czasem nie wiąże się z tym, że wzbudza Pani kontrowersje w środowisku?

Oczywiście. Środowisko prawnicze jest zmaskulinizowane, a ja wyznaję zasadę że wszyscy bez względu na płeć powinniśmy mieć równe szanse. Chciałabym, żeby kobiety w adwokaturze miały więcej wiary w siebie i żeby koledzy adwokaci traktowali je jak równych partnerów, a tym samym widzieli dla nich miejsce w strukturach samorządowych. Myślę, że jestem na swój sposób kontrowersyjna dla niektórych osób, niektórzy koledzy piszą na mnie skargi, komentują moją aktywność. Prawdę mówiąc nie przychodzi mi do głowy żaden adwokat, na którego aż tylu kolegów by się skarżyło. Szczęśliwie, etap przejmowania się każdym negatywnym komentarzem mam już dawno za sobą. Mam do tego dystans i mam nadzieję, że jeśli ktoś pokusi się uczciwie o rzetelną analizę mojej działalności dojdzie do wniosku, że przynosi ona coś dobrego.

Czy kobieta, która tyle czasu poświęca pracy ma czas na życie osobiste, przyjemności pasje?

Jak najbardziej, wszystko jest kwestią dobrej organizacji, a my kobiety świetnie sobie radzimy w zarządzaniu czasem. Jestem mamą, mam własną kancelarię, uwielbiam żyć szybko i intensywnie. Na pewno mam duże wsparcie ze strony moich rodziców, którzy pomagają mi w codziennej logistyce i zawsze mogę na nich liczyć. Samodzielnie wychowuję dwoje dzieci i wsparcie rodziców jest nieocenione. Uwielbiam swoją pracę, dlatego moje pasje często łączą się z tym co robię w danym momencie. W zasadzie robię wszystko to co chciałabym robić. Nie udało mi się jeszcze namówić na wywiad Lecha Wałęsy i Łony (choć przynajmniej obiecał się nad tym zastanowić po wydaniu płyty), może uda mi się to w przyszłości.


Ale musi Pani mieć czas tylko dla siebie, w którym oddaje się Pani babskim słabościom.

Jasne! Mam słabość do butów i Włoch. Moja pierwsza miłość Stefano był bodźcem do tego, żeby nauczyć się języka włoskiego i nie ukrywam, że uwielbiam odpoczywać we Włoszech. Poza tym mam włoski temperament, nie lubię tzw. „cichych dni”, szybko wybucham, wyjaśniam sprawę, żeby oczyścić atmosferę. Tłumaczę się sama przed sobą, że nieuleczalne upodobanie do butów, a szczególnie szpilek, to mój naturalny sposób walki z niskim wzrostem. Jestem wielką fanką sklepu internetowego luisaviaroma.com, na którym zazwyczaj potrafię coś fajnego upolować, ale uczciwie muszę przyznać, że od blisko dwóch lat staram się kupować tylko to, czego naprawdę potrzebuję. Niestety zazwyczaj podobają mi się rzeczy, które bardzo „męczą” mój portfel. Szczytem było kupienie butów Sophie Webster ze skrzydłami, cudownie wyglądają w mojej szafie, ale nie wiem kompletnie na jaką okazję miałabym je założyć. (śmiech)


A miłość, relacje z ludźmi?


Doskonale dogaduję się z mężczyznami, może dlatego tak sprawnie poruszam się w społeczności prawniczej. Kocham swoje dzieci, rodziców, uwielbiam zwierzęta, mam kilka kotów i psów (Lolek niekiedy wizytuje kancelarię). W każdej relacji, w którą inwestuję liczy się dla mnie lojalność. Jest priorytetem, muszę w pełni wiedzieć że mogę na kogoś liczyć, jeśli tego nie ma ciężko mi się przekonać do takiej relacji. Doświadczenie nauczyło mnie, że nie warto angażować się, jeśli coś nas nie przekonuje. Ta zasada dotyczy zarówno mojej sfery osobistej jak i zawodowej. Nie tkwię w strukturach, projektach i relacjach, w których źle się czuję i które mnie ograniczają.

Rozmawiała: Agata Zych-Zielińska

foto: Małgorzata Bańka