Atak na Kościół po decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Nie wszyscy katolicy to fanatycy

Piotr Żyłka, redaktor naczelny Deon.pl i autor m.in. książki „Życie na pełnej petardzie” opowiadającej o ks. Janu Kaczkowskim, zabrał głos w sprawie protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Jego zdaniem hasła „WYPIERDALAĆ” na polskich kościołach i wzmożona chęć apostazji to w dużej mierze wina samego Kościoła, który już dawno odszedł od głoszenia Ewangelii a zajął się polityką.

- Serce zabolało bardzo mocno. Pierwsza myśl: jest bardzo źle. Rewolucja oparta na takich hasłach i z tak przerażająco intensywnym i negatywnym ładunkiem emocjonalnym do niczego dobrego nas nie zaprowadzi  - pisze Piotr Żyłka, wspominając niedzielne protesty przed kościołami.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Piotr Żyłka (@piotrekzylka) Paź 23, 2020 o 4:44 PDT

 

- I przyszła kolejna myśl: ale przecież to nie Kościół tylko ludzie związani z obecną ekipą rządową podjęli decyzję, która uruchomiła tę falę protestów - opisuje dalej Piotr Żyłka, pod zdjęciem, na którym umieścił bardzo znany cytat ks. Jana Kaczkowskiego dotyczący aborcji właśnie. 

- Skąd w takim razie tak mocna fala uderzeniowa w stronę Kościoła? I tu przyszła najsmutniejsza myśl. To prawda, że tej decyzji Kościół formalnie nie podjął, ale wiele lat zaniedbań ze strony Kościoła, bratanie się biskupów i innych kościelnych przełożonych z obecną władzą, wchodzenie z nią w układy - bardziej i mniej jawne, robienie z nią interesów finansowych, zgoda i tchórzliwy brak reagowania na instrumentalne wykorzystywanie "wartości chrześcijańskich" przez polityków, brak reakcji na kolejne skandale i patologie, brak kultury dialogu i współpracy ze świeckimi ze strony większości hierarchii i duchownych, oderwanie od rzeczywistości zwykłego człowieka, sposób nauczania urągający ludzkiej inteligencji, poczucie wyższości części duchowieństwa, zgoda na działanie pod "flagami kościelnymi" przeróżnych fundamentalistów, nacjonalistów, rasistów, brak elementarnej pogłębionej formacji duchowej, niedopuszczalne i patologiczne zachowania przełożonych względem ludzi, którym powinni służyć... długo by jeszcze można wymieniać - to wszystko przynosi dziś takie właśnie konsekwencje – opisuje, sugerując, że to, co dzieje się obecnie na ulicach i pod kościołami, to nie jest już wojna o ustawę antyaborcyjną, ale wojna religijna, w której największym przegranym jest Kościół.

- Sam, pracując w mediach katolickich od ponad 10 lat z bliska, ze zniesmaczeniem i coraz większym rozgoryczeniem, obserwowałem i obserwuję wiele z tych zachowań, które z Ewangelią nie mają nic wspólnego. Nie raz też doświadczałem prób pogwałcenia ludzkiej i dziennikarskiej wolności, prób uciszania, kiedy w DEON.pl zajmowaliśmy się tzw. "niewygodnymi dla Kościoła i biskupów" tematami.  I tak, z porażająco smutną konsekwencją, bez zdolności do potrzebnej autorefleksji i konfrontacji z rzeczywistością, upadał i dalej upada autorytet Kościoła w Polsce – komentuje dalej na swoim Facebooku i Instagramie. Piotr Żyłka bez skrupułów ocenia obecną sytuację, uważając, że to co się stało jest w dużej mierze winą samego Kościoła.

- Kościół w Polsce już od dawna jest mniejszością. W młodym pokoleniu autorytetu nie ma prawie w ogóle. Nie mówiąc już o zdolności do inspirowania i zarażania miłością do Ewangelii. Czas otworzyć oczy – mówi Piotr Żyłka, twierdząc, że Kościół w Polsce już dawno przekroczył granicę ostatniej szansy.

Zobacz także:

Zobacz też:

Małgorzata Trzaskowska o wyroku Trybunału Konstytucyjnego: "Tylko kobiety, które przez to przeszły, są w stanie to zrozumieć"

Prof. Andrzej Zoll o zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce: "Nie mógłbym orzec, że w takich sytuacjach kobieta decydująca się na aborcję jest sama sobie winna"

Mołek, Ostaszewska, Rubik - "To wyrok na nasze córki"

Postępowi katolicy szukają dialogu i nie chcą redykalizmów w stylu Kai Godek

Przekleństwa na Kościołach, brak poszanowania dla sacrum, emocje rozgrzane do czerwoności – to wszystko zaboli każdego, kto jest częścią Kościoła, ale – mam wrażenie, że szczególnie tych, którzy nie utożsamiają się z postępujących radykalizmem w stylu Kai Godek.

- Jedyna nadzieja, którą teraz widzę jest w Ewangelii. Ale to nie jest już nadzieja na ratowanie tego, co było. Tu nie ma co ratować. Nie ma czego bronić. Trzeba pokornie wrócić do korzeni, do źródła i budować wszystko od nowa – podsumowuje dziennikarz, który wielokrotnie zwracał uwagę na to, że katolicyzm w Polsce stacza się w przepaść – kończy swoją wypowiedź Piotr Żyłka, a pod jego postem posypało się mnóstwo komentarzy ludzi wierzących, ludzi smutnych i przerażonych tym, co dzieje się w „ich Kościele”:

- Dzięki Piotrze! To głos rozsądku. Jak widzę triumfalizm prolajferow i lęk i drżenie kobiet, które tego nie rozumieją, nie są gotowe na takie decyzje, to ciężko mi tam ewangelię zobaczyć... – pisze w komentarzach pod postem jeden z jezuitów.

- 100 procent racji. Żaden to triumf. Mówię jako matka, która świadomie urodziła dziecko z wadą genetyczną – pisze jedna z kobiet.

- Niestety powoli mam coraz większy problem, by się odnaleźć w tym kraju i tym kościele. Siłowe rozwiązania i na każdym kroku poczucie, że ktoś chce w nocy czy przebiegle coś przeforsować, następnie wszyscy trąbią o sukcesie. Czy na pewno wygrało życie? Jestem katoliczką i jestem mamą, ale nie mogę ogłosić sukcesu. Bo gdybym spotkała się w swoim życiu ze straszną diagnozą mojego nienarodzonego dziecka, nie wiem co bym zrobiła. Nawet nie przez wzgląd na mnie, ale na tego małego cierpiącego człowieka – dodaje inna mama.

Podobnych wypowiedzi osób wierzących w polskich mediach jest całkiem sporo. W ciągu ostatnich dni na temat zaostrzenia prawa aborcyjnego wypowiadała się m.in. Małgorzata Kożuchowska, Hanna Lis czy Ola Żebrowska, która sama pochodzi z bardzo wierzącej katolickiej rodziny. Wszystkie te osoby mówią tylko jedno: wierzę w Boga, nie uważam, by aborcja była czymś dobrym, ale szanuję wolność istoty ludzkiej.