Alkohol w ciąży - przymusowe leczenie?

Jeszcze niedawno powszechnie sądzono, że lampka wina albo jedno piwo wypite przez kobietę w ciąży nie mają żadnego wpływu na nienarodzone dziecko. Teraz lekarze ostrzegają, że każda ilość alkoholu w ciąży szkodzi dziecku, a coś takiego jak "bezpieczna dawka alkoholu" nie istnieje. Wiedza o FAS, czyli alkoholowym zespole płodu, jest dziś o wiele większa, a wraz z nią rośnie świadomość ciężarnych, chociaż wciąż zdarzają się przypadki, gdy kobieta w ciąży sięga po mocny trunek i wcale nie poprzestaje na jednym kieliszku. Jak edukować kobiety oraz ich otoczenie? Jak dbać o nienarodzone dzieci? Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, ma dość oryginalny pomysł na walkę z uzależnieniami czy po prostu nierozsądnymi decyzjami kobiet w ciąży. W liście skierowanym do prezydenta Andrzeja Dudy Michalak postuluje, by pijące ciężarne wysyłać na leczenie, a w razie sprzeciwu - przymusowo umieszczać w szpitalu. Decyzję wydawałby sąd w oparciu o opinię biegłego specjalisty (np. psychologa) i po zapoznaniu się z wywiadem środowiskowym przeprowadzonym przez kuratora. Obowiązkowym leczeniem miałyby być objęte nie tylko kobiety pijące w ciąży alkohol, ale również przyjmujące inne środki odurzające. 

Mając na celu ochronę dobra dziecka nieurodzonego, w ocenie Rzecznika Praw Dziecka, należy uruchomić procedurę, na podstawie której kobieta będąca w ciąży, działająca na szkodę swojego dziecka poprzez spożywanie alkoholu, narkotyków lub innych substancji psychoaktywnych, może zostać skierowana przez sąd na leczenie szpitalne we wskazanym zakładzie leczniczym. Procedura ta powinna być uregulowana na poziomie ustawowym, a odpowiednim miejscem dla nowych przepisów jest Kodeks rodzinny i opiekuńczy, jako podstawa materialna oraz Kodeks postępowania cywilnego, jako podstawa procesowa. (...)  Projekt przewiduje nie tylko izolację kobiety w ciąży, mającą na celu zabezpieczenie jej nieurodzonego dziecka, ale także opiekę lekarską nad kobietą w ciąży, pracę terapeutyczną w celu zachowania przez nią abstynencji, a także edukację w zakresie wpływu alkoholu, narkotyków lub innych substancji psychoaktywnych na rozwój płodu.

Mimo że idea jest słuszna, a kobieta, jak pisze rzecznik, miałaby własnego pełnomocnika, który pomagałby jej w czasie postępowania sądowego, pomysł siłowego zamykania w szpitalu nie kojarzy się dobrze. Sprawa wydaje się bardziej oczywista, gdy wziąć pod uwagę skrajne przypadki kobiet głęboko uzależnionych od alkoholu. Ale co z tymi, które sporadycznie sięgają po słabszy trunek? Czy procedura sądowa nie stałaby się polem do nadużyć? Na razie nie wiadomo, jak do tego projektu odniesie się prezydent.