Już dawno społeczeństwo polskie nie było tak podzielone jak podczas tej kampanii. Głosy rozdzieliły się niemal pół na pół z minimalną różnicą 1-2 %. To daje obraz zantagonizowanego narodu, którego żaden kandydat nie był w stanie zjednoczyć na tyle, by podjęta została w miarę jednomyślna decyzja. Tak więc po poranku, który połowa Polski spędziła w wymownej ciszy i chwili refleksji, w sieci powoli zaczęły spływać komentarze na temat ostatnich wydarzeń. Najczęściej komentowanymi momentami wczorajszych wystąpień kandydatów na urząd głowy państwa były publiczne wystąpienia kobiet - żony Andrzeja Dudu, Agaty Kornhauser-Dudy oraz córki, Kingi Dudy, które do tej pory milczały. 

Zobacz też: Bohaterka Powstania Warszawskiego "wszystko zaprzepaszczone"

Kinga Duda "nikt nie zasługuje na to, żeby być obiektem nienawiści, absolutnie nikt"

Kinga Duda, córka Andrzeja Dudy, niespodziewania przygotowała gorący apel, w którym wyraziła pragnienie wzajemnego poszanowania. Jej wystąpienie miało na celu ocieplenie wizerunku Andrzeja Dudy, który mierzy się z zarzutami o homofobię, szczucie i sortowanie obywateli oraz wzmagania nagonki na mniejszości żyjące w naszym kraju. Kinga Duda jako wykształcona za granicą młoda kobieta z szerokimi horyzontami stanowiła idealne uzupełnienie rodzinnego obrazka kandydata na prezydenta przyszłości, który łączy, a nie dzieli. 

"żeby nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu", bo "niezależnie od tego, w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, jakie mamy poglądy, jakiego kandydata popieramy, i kogo kochamy, wszyscy jesteśmy równi, i wszyscy zasługujemy na szacunek". I dodała, że "nikt nie zasługuje na to, żeby być obiektem nienawiści, absolutnie nikt", apelowała Kinga Duda.

Zobacz też: Kinga Duda apeluje o wzajemny szacunek

Paulina Młynarska do Kingi Dudy: "co ty tam w ogóle wczoraj robiłaś?"

Nieoczekiwanie to właśnie wystąpienia córki i żony Andrzeja Dudy wzbudziły więcej zainteresowania niż przemówienie samego kandydata na prezydenta. Niestety nie odegrały wyznaczonej im roli - raczej rozwścieczyły i to głównie Polki, które odnajdują w słowach Kingi Dudy - fałsz i konformizm. 

Paulina Młynarska na instagramie opublikowała list do Kingi Dudy, w którym pyta ją jak to możliwe, że mając takie poglądy, o jakich nas przekonuje, znalazła się w takim miejscu?

"Kingo Dudo! Mój profil obserwuje sporo osób, które możesz znać ze studiów, zwłaszcza młodych kobiet i mężczyzn. Wiesz, takich, które i którzy, za sprawą nagonki rozpętanej przez Twojego tatę, boją się o siebie i bliskich każdego dnia, bo kochają w „niewłaściwy” sposób. Może któraś z koleżanek, któryś z kumpli, podeśle Ci tę wiadomość od „starszej siostry”. Może media, w przerwie od omawiania Twojej kreacji i niewątpliwej urody, zechcą puścić to dalej. Otóż kochana Kingo: w życiu nie da się zjeść ciastka i nadal go mieć. Tak jak nie można być trochę w ciąży. Jeżeli uważasz, że wszyscy zasługują na szacunek, są równi i nie powinni się bać, niezależnie od tego kogo kochają, TO CO TY TAM W OGÓLE WCZORAJ ROBIŁAŚ? Ludzie, którzy nie godzą się na faszystowskie szczucie przeciwko całym grupom społecznym, siedzieli wczoraj w Polsce w domach, z paznokciami zjedzonymi do kości".

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Paulina Młynarska (@mlynarskapaulina) Lip 12, 2020 o 9:56 PDT

Paulina Młynarska ma prawo do tak emocjonalnego apelu do córki Andrzeja Dudy. Tak jak w większości Polaków narasta w niej strach o bezpieczeństwo nie tylko swoje, ale przyjaciół i nieheteronormatywnej córki.

Zobacz także:

"Moja córka, która jest lesbijką, pisała do mnie w nocy: „mamuś chce mi się wymiotować z nerwów”. Moi przyjaciele geje: „Lola, nie mam już siły tu żyć”. Twój tato, Kingo, dla własnej politycznej korzyści zgotował tym ludziom i ich dzieciom horror, który nie skończy się wraz z kampanią. Kiedy więc stajesz u jego boku i nagle wypuszczasz z siebie tęczową chmurkę na temat szacunku i tolerancji, to nie jest żaden akt odwagi, ale czysty konformizm. Nieskażony niczym biel Twojego garnituru.", zakończyła list Paulina Młynarska.

Dziewuchy Dziewuchom do Kingi Dudy: "kamienie, które leciały w stronę uczestników białostockiego Marszu Równości to nie było konfetti"

"Dziewuchy Dziewuchom", społeczność zajmująca się tematami feministycznymi też opublikowała na fejsbuku list do Kingi Dudy i musimy przyznać, że dawno nie czytałyśmy nic bardziej poruszającego i demaskującego polityczne manipulacje. Nie można było określić wszystkich uczuć po wynikach wyborów trafniej.

„Pani Kingo - mamy ważną wiadomość: kamienie, które leciały w stronę uczestników i uczestniczek białostockiego Marszu Równości to nie było konfetti. Wieści o kolejnych pobiciach osób wyglądających "zbyt tęczowo" to nie są fejkniusy, a samobójcza śmierć Dominika z Bieżunia, Kacpra z Gorczyna, Milo z Poznania, Wiktora z Warszawy i Michała z Malborka to naprawdę nie jest wisielczy humor. Polecamy internet: sieć jest pełna występów Andrzeja D. wykrzykującego homofobiczne hasła - to nie są fotomontaże”.

"Zdajemy sobie sprawę, że relacje osobiste, powinowactwo czy pokrewieństwo, powinny być wyłączone spod naszych ocen, bo bliska więź bywa składową bezwarunkowej miłości. Miłości, która pozostaje ślepa na moralne wybory, usprawiedliwia błędy i rozcieńcza rozsądek.[…]"I właśnie dlatego nie możemy przejść obojętnie obok słów Pani Kingi Dudy, które padły z jej ust w czasie wieczoru wyborczego Andrzeja D. w Pułtusku. Granica obłudy została przekroczona, więc dyplomatyczne milczenie nie jest wskazane - Jedenaste Przykazanie zobowiązuje do odpowiedzi.

[…] Córka Andrzeja D. - albo nie rozumie co dzieje się w kraju, gdzie jej ojciec (ramię w ramię z obozem władzy) przeprowadził bezprecedensową nagonkę pod adresem osób LGBT+, albo uprawia czystą demagogię. W każdym przypadku przykłada rękę do opresji, która spotyka w Polsce tęczowe osoby. Można kochać ojca - nie wolno jednak publicznie przemilczać przemocy, pudrować kłamstw i zaprzeczać krzywdzie. Czy tak trudno dostrzec nadużycia z wysokości własnego przywileju? Jeśli trzeba - zrobimy zrzutkę na szkło powiększające."

[...]"Jak wygodnie, przyjemnie i lekko musi być wygłaszać puste slogany, stojąc obok człowieka, który swoją kampanię wyborczą oparł na języku pogardy, a dziś dumnie mówi "nie żałuję" Słowa są jak naboje - mogą zabijać. Skandaliczne teorie, które wygłaszał Andrzej D. były cytowane w najbardziej poczytnych mediach prasowych na świecie, a w głowach frustratów, ignorantów i cyników będą kiełkować przez kolejne lata. Za każdy głos oddany na tatę, który tak Panią cieszy, zapłacą osoby, których prawa nie zmieściły się w jego "politycznej" wizji".