Krótka historia o życiu w Somalii

Polska Akcja Humanitarna rozpoczęła misję w Somalii w 2011 roku, bezpośrednio po klęsce głodu, której na wielką skalę doświadczyli mieszkańcy tego kraju. Somalia jest jednym z miejsc w Afryce, w którym trwa przedłużający się, wieloletni kryzys humanitarny. Jest on skutkiem zarówno katastrof naturalnych, jak i konfliktu zbrojnego. Z tych właśnie powodów, mieszkańcy zmuszeni są porzucać swoje domy i szukać schronienia w obozach dla osób wewnętrznie przemieszczonych.

O tym, jak wygląda codzienne życie w obozach, opowiedziała nam Luul Ahmed z somalijskiej misji PAH: „Ludzie, którzy musieli z powodu wojny, suszy lub powodzi porzucić swoje domy, żyją w przepełnionych, nieformalnych obozach. Zazwyczaj miejsca te położone są na przedmieściach dużych miast i brakuje w nich podstawowych rzeczy. W takich przypadkach ludzie mieszkający w obozach w całości muszą polegać na organizacjach humanitarnych. To właśnie tłok i bardzo ograniczony dostęp do usług są największymi wyzwaniami, przed jakimi stają osoby wewnętrznie przemieszczone. Sytuację dodatkowo komplikuje złe rozplanowania obozów, więc nowi mieszkańcy po prostu stawiają namioty tam, gdzie mają miejsce. Często taki namiot jest zrobiony po prostu z płacht i koców”.

Jak dodaje Celina Kretkowska-Adamowicz, szefowa zespołu misji Polskiej Akcji Humanitarnej, ciężko jest określić, ile osób żyje w takich obozach, ponieważ nie ma odgórnego systemu monitorowania wymuszonych przemieszczeń ludzi wewnątrz kraju. „Największe skupisko jest wokół stolicy kraju, Mogadiszu. Szacuje się, że w takich obozach mieszka około pół miliona osób. To są obozy, które nie mają jasnych granic i nie da się tak naprawdę oszacować liczby zamieszkujących tam osób”.

Fot. PAH

Ludność somalijska często przemieszcza się całymi społecznościami. Jeżeli walki trwają w jakimś miejscu, to może być tak, że cała wioska lub grupa lokalna się przemieszcza wspólnie. „Somalia jest społeczeństwem klanowym, podzielonym na cztery główne klany i często ruchy odbywają się w ramach wspólnego klanu” – tłumaczy Pani Celina.

Szacuje się, że ponad połowa osób wewnętrznie przemieszczonych, to są kobiety i dziewczynki. Mężczyzn w takich obozach nie ma zbyt wielu, gdyż część z nich zginęła albo została wciągnięta siłą do ugrupowań zbrojnych. Są również sytuacje, że mężczyźni zostają, żeby chronić dobytku, a kobiety uciekają, żeby chronić rodzinę. Historie są różne.

Siła somalijskich kobiet

Podobnie, jak w Polsce czy Europie, o sile kobiet mówi się również w Somalii.

Zobacz także:

Jest to społeczeństwo oparte na klanach, które tworzy silne społeczności, które się wzajemnie wspierają. Kobiety w Somalii są postawione w tak trudnych i dramatycznych warunkach, że nie mają innego wyboru i muszą sobie radzić w tej sytuacji – mówi mi wprost Pani Celina.

W społeczeństwie somalijskim, kobiety są tradycyjnie odpowiedzialne za rodzinę, za dbanie o bezpieczeństwo i opiekę. Cały ciężar utrzymania minimalnego poziomu życia rodzin spoczywa właśnie na barkach kobiet.

To kobiety muszą chodzić codziennie nawet kilka kilometrów po wodę. Jak dodaje Pani Luul, „w przeszłości niektóre z nich musiały chodzić po wodę aż dwie godziny, co szczególnie mocno dotykało dziewczęta i kobiety, które były narażone na napaść podczas długiej drogi. Jednak odkąd Polska Akcja Humanitarna zapewnia dostęp do wody, znacząco skrócił się czas potrzebny na jej pozyskanie. Teraz po wodę chodzi się dwa razy dziennie, za każdym razem napełniając trzy kanistry, co daje w sumie 60 litrów na rodzinę na dzień”.

Fot. PAH

Dlatego Polska Akcja Humanitarna przy planowaniu dostępu do odpowiednich warunków wodno-sanitarnych, uwzględnia perspektywę kobiet w tych działaniach. „Zawsze, jak zaczynamy planowanie jakiś działań, na przykład związanych z udostępnianiem wody, to bierzemy pod uwagę perspektywę kobiet. Zanim wybudujemy źródło wody, to konsultujemy z kobietami, czy to źródło wody znajduje się w odległości, która jest dla nich odpowiednia do przebycia lub czy jest w odpowiednim miejscu, które jest oświetlone tak, żeby nie bały się w nocy po nią pójść".

"Uczymy dziewczynki, że menstruacja to nie temat tabu"

PAH angażuje również kobiety w realizowanie działań związanych z promocją higieny.W społecznościach konserwatywnych, kobiety będą chętniej słuchały innych kobiet. Prowadzimy działania związane z promocją higieny i zarządzaniem higieną menstruacyjną. Uczymy dziewczynki, co to jest menstruacja, dlaczego to jest naturalne, dlaczego to nie jest tabu. Prowadzimy edukację w tym temacie, również w szkołach. Uczymy też chłopców, żeby i oni rozumieli, że to nie jest temat tabu i żeby dziewczynki nie miały problemu z tym, żeby przychodzić do szkoły w trakcie okresu” – tłumaczy Pani Celina i dodaje, że właśnie z powodu okresu dziewczynki opuszczają zajęcia w szkole i często wypadają z systemu edukacji.

Kobiety i dziewczynki to grupa osób, które są, nie tylko w Somalii, w każdym kryzysie humanitarnym szczególnie narażone na skutki tego kryzysu – dodaje Pani Celina i mówi o problemie niedożywienia kobiet, zwłaszcza ciężarnych i matek karmiących. - Ma to negatywny wpływ na matki karmiące i kobiety w ciąży. Gdy są niedożywione, nie mają pokarmu i nie mogą karmić piersią, a pokarm sztuczny nie jest dostępny, co wpływa na zdrowie i życie małych dzieci.

Kiedy pytam Panią Luul, czy w Somalii matki rozmawiają z córkami o menstruacji, odpowiada: „To już zależy od samych matek - niektóre z nich rozmawiają ze swoimi córkami o higienie menstruacyjnej i o tym, jak używać podpasek lub tamponów czy innych materiałów (zazwyczaj kawałka szmatki). Inne nie mają czasu na prowadzenie takich rozmów, bo ciągle przebywają poza domem, próbując zarobić na życie”. Dodaje również, że niektóre sklepiki oferują artykuły higieniczne, ale większość kobiet nie może sobie na nie pozwolić z uwagi na brak środków. Dlatego często używają materiałów zastępczych, nie zawsze korzystnych dla zdrowia”.

Fot. PAH

Problem koronawirusa w Somalii

Zarówno Pani Celina, jak i Pani Luul zgodnie twierdzą, że koronawirus bardzo mocno wpłynął na sytuację humanitarną w Somalii.

„Pandemia COVID-19 miała wielki wpływ na codzienne życie Somalijczyków – a zwłaszcza na życie osób wewnętrznie przemieszczonych, których główne źródło utrzymania zależy od tego, co zarobią danego dnia. To właśnie w te osoby najmocniej uderzyły restrykcje epidemiczne, takie jak obowiązek pozostania w domach i utrzymania odpowiedniej odległości od innych. Obozy są przepełnione, co w praktyce uniemożliwia izolowanie się i kwarantannę. Brakuje również świadomości tego, jak skutecznie chronić się przed zakażeniem. Tylko organizacje pozarządowe przekazują wiedzę na temat roli higieny we właściwej prewencji przed koronawirusem” – tłumaczy mi Pani Luul.

Fot. PAH

Musimy bardzo uważać na zachowanie reżimu sanitarnego w naszej pracy, ponieważ najgorsze, co mogłoby się stać, to żeby ktoś z pracowników przyniósł do obozu wirusa. Tam powstrzymanie rozprzestrzeniania się COVID-u jest niemożliwe. Nie da się zachować dystansu społecznego, obozy są przeludnione, nie ma dostępu do wody, a co dopiero mówić o maseczkach” – dodaje Pani Celina i ma ważny przekaz dla wszystkich:

Zwłaszcza teraz, w czasie pandemii, kiedy problem dotyka całego świata dobrze, żeby w ludziach obudziło się poczucie solidarności międzynarodowej. To jest problem globalny, który wszystkich dotyczy tak samo i będzie dotyczył, jeśli go wspólnie nie pokonamy.

Działania Polskiej Akcji Humanitarnej w Somalii można wspierać na stronie PAH.