Nowa kolekcja MUUV to przede wszystkim ciepłe wygodne zestawy dresowe, przylegające do ciała jak druga skóra koszulki i topy czy miękkie, otulające swetry oversize. Na dodatek tworzą je świetne dziewczyny o energii wulkanu, podróżniczych pasjach i nonszalanckim stylu bycia (i życia). 

Podróż? Wiadomo.To jest już wpisane w DNA kobiet polskiej marki MUUV. Weekend? Tydzień? Nieważne. Od pomysłu, do realizacji jest tu niedaleko. Decyzja, kierunek, plecak spakowany w kilka minut i już są w drodze. Cel?Miejsca, których nie da się znaleźć na popularnych blogach podróżniczych, czy w kolorowych magazynach.Żeby się odciąć nie trzeba im wiele.Dzika, surowa przyroda, ostre górskie powietrze, przejmująca cisza, ogromne przestrzenie. No cóż, nie zawsze muszą być to egzotyczne kierunki.Tym razem wybór pada na Tyrol. Austriackie Alpy brzmią banalnie? Raczej nie w ich wydaniu. Te dziewczyny zawsze wybierają niewydeptane ścieżki, mało komu znane szlaki, miejsca zarezerwowane wyłącznie dla tych, dla których nie ma żadnych ograniczeń. Głodne wrażeń, wciąż chcą więcej. Tym razem nie jest inaczej. Tu wreszcie mają czas dla siebie, mogą bez pośpiechu delektować się codziennymi rytuałami. Kąpiel w termach z widokiem na góry?Oj tak. A kawa w leśnym domku na odludziu, w dodatku z widokiem na jezioro, smakuje naprawdę dobrze. Tyrol. Tu nic nie ogranicza, więc #muuvgirlswzasadzie są u siebie."

Czy czytałyście kiedyś lepszy opis DNA polskiej marki? MUUV, czyli Malina i Kaja to świetny, ale nadal podstawowy (czyli tzw. basic) dizajn, dobrej jakości materiały i kroje, które potrafią wyglądać dobrze zarówno w rozmiarze S jak i XL. Przykrywają niedoskonałości, których w sobie czasem nie lubimy i dodają pewności siebie, podkreślając atuty naszych kobiecych ciał. Na dodatek od kilku sezonów mocno stawiają na ciałopozytywność i nie retuszują swoich modelek w kampaniach, a zdjęcia pokazują "na gorąco", bez ingerencji Photoshopa. Swoje modelki wybierają rozważnie, dziewczyny promujące kolekcje są przepiękne, ale nie sztuczne czy nadmiernie i nienaturalnie wychudzone. One też mówią nie sztucznym ideałom piękna (całe szczęście, że ten dziwny trend zdaje się powoli odchodzić do lamusa - oby tam właśnie został na dłużej).

Modelka o niesztampowej urodzie, z charakterystycznymi piegami, która przy okazji jest prawdziwą królową Instagrama, doskonale wie, że przychodzi czas, kiedy trzeba włączyć tryb offline. Ale to nie wszystko. Ciało Swantje, znanej na Instagramie jako Swalina, nie do końca wpisuje się w restrykcyjne wymogi branży modowej... Dobrze wie, co oznacza być modelką o wymiarach odbiegających od 90 – 60 – 90.

Nie raz słyszałam od agentów, że jestem za gruba i że powinnam natychmiast schudnąć. Kiedy masz 17 lat i wciąż słyszysz takie rzeczy, twoje poczucie własnej wartości poważnie cierpi i tracisz rozeznanie w tym, co jest normalne, a co nie. Na szczęście ta branża zmienia się. Dla tego świata zaczęły liczyć się rzeczy istotniejsze niż tylko wyidealizowane wymiary., opowiada Paulina "Swalina". 

Dla nas nie ma piękniejszych kampanii niż te z fajnymi dziewczynami o różnym typie urody i rozmiarze, a jeśli na dodatek idzie za tym super jakość ubrań... - bardzo lubimy i polecamy!

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

what’s up broski’s

Post udostępniony przez Swantje Paulina (@swalina) Paź 25, 2019 o 11:37 PDT