Kasia Tusk szczerze o początkach macierzyństwa

Kasia Tusk zamieściła ostatnio na swoim blogu wyjątkowo długi wpis poświęcony macierzyństwu. Jak dodała z humorem znana blogerka: "to wyjątek od reguły, że pozwoliłam sobie na tekst w całości poświęcony dziecku. Obiecuję teraz przestać na jakiś czas".

W swoim wpisie Kasia Tusk zdobyła się na szczere wyznanie (a nawet kilka wyznań) związanych z początkiem macierzyństwa. Jednym z nich był fakt, że podobnie jak wiele świeżo upieczonych mam, również i Kasia chciała wszystko robić sama przy dziecku:

Przez pierwsze tygodnie mroziłam spojrzeniem każdego, kto chciał pomóc mi w opiece nad dzieckiem – wszystko chciałam robić sama, a poproszenie męża, aby poszedł z wózkiem na spacer, przychodziło mi naprawdę z dużym trudem.

"Jestem typem kangurzycy i w pierwszych miesiącach po narodzinach córeczki chciałam mieć ją non stop blisko siebie" - dodaje Tusk. Jak przyznaje teraz z perspektywy czasu, to, że miała obowiązki związane z pracą, zmusiło ją do robienia czegoś innego niż tylko zajmowanie się dzieckiem.

Kasia Tusk: "Macierzyństwo mnie zmieniło"

Blogerka przyznaje, że macierzyństwo ją zmieniło. "Nie mam też zamiaru udawać, że moje życie wygląda tak samo jak wcześniej, bo byłoby to kłamstwo. Siłą rzeczy część mnie pozostała jednak taka sama – od wielu lat pracowałam nad swoimi dwiema firmami i chciałam pozostać aktywna zawodowo, także po porodzie. Chociaż, zwłaszcza na początku, było to trudne, to myślę, że nawet chwilowe oderwanie myśli od pieluszek, karmienia i walki z kolkami, pozwoliło uniknąć mi tych typowych smutków pierwszych miesięcy, na które narzekają niektóre mamy." 

Kasia Tusk powiedziała ważne słowa, o których często zapominają świeżo upieczone mamy pochłonięte nową codziennością:

Odskocznia to coś, o co każda z nas powinna powalczyć – nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z samą sobą.

Kasia Tusk: "Te wszystkie emocje trzeba poczuć na własnej skórze"

Jak przyznaje Kasia Tusk, dopiero kiedy zostaje się mamą, to można utożsamić się ze wszystkimi emocjami, które do tej pory znało się z opowieści koleżanek i przyjaciółek. Blogerka podzieliła się pewną anegdotą, która miała miejsce na początku jej macierzyństwa. "Pamiętam też pierwszą podróż służbową do Warszawy, która trwała dwanaście godzin (wolałam zrobić w jeden dzień osiemset kilometrów niż rozstać się z małą na noc) i mój szok, gdy na służbowym spotkaniu usłyszałam, że "w ogóle nie wyglądam jak mama". Według autorki tej uwagi miał to być komplement, ale ja sama nie bardzo wiedziałam, czy poczułam się dzięki temu lepiej. Te wszystkie emocje trzeba pewnie poczuć na własnej skórze, aby zrozumieć, jak nasza osobowość zaczyna się roztapiać, jak bardzo zaczynamy utożsamiać nasze "ja" z byciem mamą i jak trudno znów wyłapać w swojej głowie przestrzeń dla kobiety, którą byłyśmy wcześniej. Warto jednak pielęgnować w sobie ten pierwiastek i o nim nie zapominać" - dodaje na koniec Kasia Tusk.