Kasia Tusk do ojca: "Nie wysłałeś nam osobistego zaproszenia, ale nie obrażamy się, bo nie przyjechaliśmy tutaj dla Ciebie"

W niedzielę od godziny 18.00, na Pl. Zamkowym w Warszawie odbył się protest pod hasłem #ZostajemyWUnii. Według organizatorów w stolicy zgromadziło się 80–100 tys. ludzi, ale w całej Polsce gromadzili się zwolennicy Unii Europejskiej, którzy odpowiedzieli na apel Donalda Tuska. Polityk wezwał cały kraj do sprzeciwienia się wyrokowi TK, który poddaje w wątpliwość zgodność Konstytucji RP z wybranymi przepisami Traktatu o Unii Europejskiej.

We wszystkich miastach Polskich zebrały się tłumy skandujących ludzi. Nie zabrakło też córki Donalda Tuska, Kasi, która mimo wielu obowiązków związanych z opieką nad dwójką małych dzieci, postanowiła pojawić się w Warszawie.

"Osiem tygodni po porodzie, z dwójką małych dzieci i pracą na głowie miałam lepsze pomysły na spędzenie niedzieli niż telepanie się 365 kilometrów do Warszawy. Ale cały czas chodziło mi po głowie pytanie: jeśli mi nie będzie się chciało iść na ten marsz to jak mogę oczekiwać aby ktoś inny zrobił to za mnie? Polska nie może zostać sama. Nie chcę aby moje dzieci dorastały poza Europą", napisała Kasia Tusk.

Kasia Tusk zwróciła się też żartobliwie do samego ojca, Donalda Tuska z "żalem", że nie wysłał im osobistego zaproszenia. Wytłumaczyła też, co było najważniejszym powodem jej obecności w tłumie protestujących w Warszawie ludzi. 

"Nie wysłałeś nam osobistego zaproszenia @donaldtusk ale nie obrażamy się, bo nie przyjechaliśmy tutaj dla Ciebie - nie myśl sobie ;). Jesteśmy tu dla Twoich wnuków, bo to o przyszłość nowych pokoleń chodzi. #zostajęwunii".