Oglądanie horrorów może pomóc w odchudzaniu?

Lubicie się bać? Teraz polubicie to jeszcze bardziej! Jak się okazuje strach ma nie tylko wielkie oczy - ale również dobroczynny wpływ na szczupłą sylwetkę. Naukowcy z Uniwersytetu Westminster doszli do wniosku, że oglądanie horrorów przyspiesza spalanie kalorii. Jak się okazuje, podczas 90-minutowego seansu można spalić średnio 113 kalorii. To mniej więcej tyle, ile liczy nieduży batonik czekoladowy. Albo kawa z mlekiem i cukrem. Ewentualnie dwa jabłka lub porcja lodów truskawkowych. Niby niedużo, ale żeby spalić taką przyjemność w aktywny sposób, musiałabyś wybrać się na przynajmniej półgodzinny spacer. Alternatywa w postaci 1,5 godziny strachu wydaje się więc bardzo kusząca. Zwłaszcza, że niektóre filmy pomogą ci spalić o wiele więcej energii.

Dlaczego podczas oglądania horrorów spalamy kalorie?

Jak się okazuje, nie jest to zasługa podskoków na fotelu, ani gwałtownych ruchów, które mimowolnie wykonujemy oglądając filmy grozy. Z przeprowadzonego przez naukowców badania wynika, że to głównie zasługa stresu. Trzymając nas w napięciu horrory przyspieszają tętno i przepływ krwi, a to powoduje wzrost adrenaliny. Jak mówi dr Richard Mackenzie z Uniwersytetu Westminster, gdy się stresujemy jej nagłe dopływy w krótkich odcinkach czasu zmniejszają apetyt i spalają większą liczbę kalorii. 

Ile kalorii można spalić oglądając horrory?

W badaniach przeprowadzonych na Uniwersytecie Westminster okazało się również, że horror horrorowi nierówny. Wygląda na to, że niektóre filmy grozy stresują nas bardziej niż inne - i tym samym powodują, że spalamy więcej kalorii. Rekordzistą w tej kwestii okazało się "Lśnienie" - klasyka gatunku i jeden z najgłośniejszych filmów Stanleya Kubricka. Seans tego kultowego dzieła pozwala na spalenie aż 184 kalorii. Na drugim miejscu znalazły się "Szczęki", a na trzecim "Egzorcysta". Co jeszcze znalazło się w pierwszej dziesiątce? Zajrzyjcie do galerii!