Gal Gadot o konflikcie izraelsko-palestyńskim

"Moje serce pękło. Mój kraj jest w stanie wojny. Martwię się o moją rodzinę i przyjaciół", napisała urodzona w Izraelu, Gal Gadot w mediach społecznościowych. Jej wpis ma związek z eskalacją konfliktu między Izraelem, a Palestyną. Na te dramatyczne wydarzenia, w których najbardziej cierpią cywile, patrzy cały świat.  Gal Gadot nie mogła pozostać na nie obojętna i wyraziła swoje stanowisko, w którym nie brakuje współczucia dla obu stron. 

"Martwię się o moich rodaków. To błędne koło, w którym kręcimy się stanowczo zbyt długo. Izrael zasługuje na to, by żyć jako wolny i bezpieczny kraj. Nasi sąsiedzi zasługują na to samo. Modlę się za ofiary i ich najbliższych. Modlę się o to, by ta niewyobrażalna wrogość się zakończyła. Modlę się, by nasi przywódcy znaleźli rozwiązanie, byśmy mogli żyć obok siebie. Modlę się o lepsze czasy".

Gal Gadot: po czyjej stronie stoi?

A mimo to wpis popularnej aktorki spotkał się z ambiwalentnymi komentarzami. Kwestią sporną stał się fakt stronniczości gwiazdy, która niegdyś odbyła 2-letnią służbę w izraelskiej armii. Internauci wyrzucają jej wspieranie wojennych działań Izraela. Kontrowersje wzbudza też fakt, że aktorka użyła słowa "sąsiedzi" zamiast "Palestyńczycy". Czy to kwestia języka czy ukrytych intencji? Podejrzliwi komentatorzy konta Gal Gadot doszukują się tym samym, po czyjej stronie konfliktu stoi gwiazda. I w tym widzą powód opuszczenia Brie Larson z instagramowej listy obserwujących izraelską aktorkę.