Edyta Pazura, żona znanego i lubianego polskiego aktorka, Cezarego Pazury, jest szczęśliwą mamą trójki: 12-letniej Amelii, 9-letniego Antoniego i 3-letniej Rity. Temat realiów w polskich szkołach nie jest więc jej obcy. Pazura postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami na temat systemu edukacji w Polsce na swoim profilu na Instagramie. Edyta znana jest z tego, że bez skrupułów opowiada o macierzyństwie bez upiększania rzeczywistości. Dzięki temu jej profil zebrał już ponad 230 tys. obserwatorów. Nic więc dziwnego, że emocjonujący wpis na temat edukacji w szkołach wywołał żywą dyskusję w komentarzach.

Edyta Pazura w ostrych słowach o polskim systemie edukacij

33-latka podzieliła się zdjęciem 12-letniej Amelki, pod którym pisze ostre słowa krytyki.

"Wczoraj padł FB i Instagram, a ja czekam aż padnie to…Nasz system edukacji w którym są sfrustrowane dzieci, sfrustrowani nauczyciele i jeszcze bardziej sfrustrowani rodzice". 

Edyta Pazura uważa, że tragedia zbliża się wielkimi krokami. Celebrytka zauważa, że zaczyna brakować pomocy psychologicznej, a niektórzy rodzice zamiast wsparcia, wywołują jeszcze większą presję na dzieciach, które wracają do domu z oceną niższą niż 4. Gwiazda zauważa również, że złe oceny większości klasy powinny być sygnałem dla nauczyciela, że czas nadrobić materiał lub zmienić metodę nauczania.

A prawda jest taka, że jeżeli pół klasy dostaje 1 to oznacza, że rolą nauczyciela jest nadrobić z dzieciakami materiał. Problem polega na tym, że nauczyciele mają związane ręce, bo muszą pędzić z materiałem szybciej niż Struś Pędziwiatr i Kojot w jednym. 

Gwiazda zarzuca ministrom edukacji ignorowanie problemu i zajmowanie się innymi, mniej znaczącymi sprawami, zamiast zrobić porządek w polskich szkołach i sprawić, aby nauczyciele nie musieli realizować materiału w zawrotnym tępię, a dzieci nie musiały wracać każdego dnia wykończone ze szkoły.

Kolejni ministrowie , którzy nie widzą jak topi się góra lodowa i nadal zajmują się cnotami niewieścimi, odbieraniem funduszy na telefon zaufania i innymi „pierdoletami”. Ciekawa jestem ile przed nami tragedii, aby w końcu ktoś się obudził. I żeby była jasność tutaj nie ma tych lepszych i gorszych. Tutaj nie ma tych co są w lepszej sytuacji czy w gorszej….To zamknięte koło: dziecko, rodzic, nauczyciele. Wszystkie te trzy podmioty są wierzchołkami trójkąta w środku którego znajduje się jeden, wielki bajzel.

Pod postem rozgorzała dyskusja na temat problemów, z jakimi borykają się nauczyciele, rodzice i uczniowie. 

 

"Moja siódmoklasistka wczoraj popłakała się z bezsilności ucząc się do szóstej w tym tygodniu kartkówki. Jaka matka i jako nauczycielka widzę, że jest bardzo źle"

"Syn 7klasa, córka 3. Mam moja dwójkę i... Wystarczy. System jest do dupy, program też. Materiału dużo. Mimo, że nie mają większych problemów z nauka, cieszę się , że więcej nie będę przechodzić przez podstawówkę. Bo będzie gorzej"

"W końcu konkretnie opisana obecna sytuacja w szkolnictwie. Tylko czy ktoś w końcu ogarnie te braki w całej oświacie? Czy ktoś pochyli się nad ogólnopolskim problemem? A obecnie pogoń za ocenami, bo, przecież mogą znów zamknąć szkoły" - pisały internautki