Oliwia Jankowiak, aktywistka Młodej Lewicy, wyznała na Twitterze: "Zostałam zgwałcona 2 razy. Pierwszy gwałt był brutalny"

"Zostałam zgwałcona 2 razy, przez 2 różne osoby", napisała na Twitterze Oliwia Jankowiak, aktywistka Młodej Lewicy. W dalszych wpisach opisała w jakiej sytuacji doszło do tego traumatycznego wydarzenia.

"Pierwszy gwałt był brutalny. Byłam świadoma, wyrywałam się i błagałam o to, żeby tego nie robił. Przydusił mnie do ziemi całym ciężarem swojego ciała. [...] Drugi gwałt przeszłam prawie nieprzytomna. Wtedy nie miałam siły się wyrywać, mogłam tylko szeptać o zaprzestanie."

Co ważne, działaczka nie tylko zdecydowała się na odważne publiczne wyznanie, ale określiła również, jak mogło dojść do tej sytuacji. Jak wylicza jednym z czynników był brak odpowiedniej edukacji seksualnej, która uświadomiłaby jej, że gwałcicielem nie zawsze jest "ktoś obcy", ale może nim być też ktoś znajomy, komu się ufa. 

"Słyszałam o gwałcie wyłącznie w postaci wciągnięcia w krzaki przez nieznajomego, długiej walki i nieludzkich krzyków. Nie o gwałcie przez znajomą osobę, w „spokojniejszej” postaci". 

"Nie miałam żadnych dowodów, żadnych świadków. Tylko ja i gwałciciel. Nie wiedziałam prawie nic o seksualności, o przestępstwach seksualnych. Nikt o tym nie uczył". 

Oliwia Jankowiak, o traumie po gwałcie: "Mogłoby mnie już nie być"

Oliwia Jankowiak opisała też, jak radzi sobie z traumą po gwałcie. Aktywistka nadal boryka się z poczuciem wstydu i winy

"Problemy z zaufaniem do partnera - mężczyzny mam do dzisiaj. Mam też problemy z samoakceptacją, odkrywaniem własnej seksualności, dokuczającym wstydem i poczuciem winy."

Aktywistka Młodej Lewicy zdecydowała się opublikować poruszające wyznanie, by nie tylko zwrócić uwagę na ofiary przemocy seksualnej, ale też na problem victimblamingu. I to niezwykle ważny głos, który uświadamia, że całkowity ciężar winy za gwałt powinna nosić osoba odpowiedzialna za przemoc seksualną - gwałciciel, a nie ofiara gwałtu. Niby proste, a jednak często to ofiarę gwałtu obwinia się za tak dramatyczne zdarzenie, wyliczając, co zrobiła, że sprowokowała gwałciciela.

"To nie jest coś, o czym mówi się łatwo, choć można założyć maskę i udawać, że temat jest tak prosty, jak rozmowa o pogodzie. Przez to ludzie myślą, że żartuję albo że już się z tym uporałam. Nie jest tak. Najłatwiej jednak jest milczeć. [...] Milczenie chroni przed victimblamingiem, ostracyzmem, spojrzeniami, hejtem, pytaniami, plotkami i odrzuceniem, jako partnerkę (wiele osób nie chce mierzyć się z trudną relacją i to rozumiem, ale wyobrażenia na temat związku z ofiarą są negatywne i nieprawdziwe)".