Dorota Gardias walczyła z nowotworem piersi

To nienajlepszy czas dla Doroty Gardias. Ulubienica publiczności w zeszłym roku ciężko przeszła COVID-19 i długo walczyła z konsekwencjami zakażenia, które zdecydowanie nadwyrężyło jej organizm. We wrześniu tego roku natomiast pogodynka wyznała, że podczas wizyty kontrolnej wykryto u niej nowotwór piersi, centymetrowy guz. "Gdy usłyszałam, że to nowotwór i jak najszybciej trzeba zrobić operację, życie przeleciało mi przed oczami" - mówiła prezenterka - "To jest na pewno bardzo trudny dla mnie okres emocjonalnie. Gdy dostałam diagnozę, pomyślałam od razu: Co z Hanią? Jak to będzie, gdy pójdę do szpitala?. Nie myślałam o tym, że umrę. Jestem fajterką, w życiu bym się nie poddała, ale to była pierwsza myśl. Pojawiła się tez panika, ale z tym też sobie poradziłam"

Na początku października Dorota Gardias operację miała już za sobą. Do formy powracała w Austrii, gdzie korzystała z malowniczych tras rowerowych, stoków narciarskich i innych atrakcji, jakie kraj ma do zaoferowania. "Wczoraj rowery dziś treking po lodowcu Soelden. Pogoda ciężka. Narciarze szaleją… ja niestety jeszcze nie mogę ale… może ferie w Tyrolu" - pisała na swoim profilu na Instagramie dziennikarka.

Dorota Gardias: "moja psychika podupadła"

Dorota Gardias w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" zdradziła, jak czuje się po udanej operacji wycięcia guza z piersi. Oczywiście, prezenterka jest pod stałą obserwacją lekarzy i musi niezwykle uważać na zdrowie, jednak jak zapewnia "nie ma powodu do niepokoju".

"Oczywiście, muszę być pod stałą obserwacją lekarzy, kontrolować się regularnie. Natomiast nie kwalifikuję się do chemioterapii, do radioterapii też nie, bo nie było żadnych złośliwych komórek. Jestem więc bardzo szczęśliwa, że tak się to wszystko ułożyło" - mówi pogodynka

Gwiazda TVN wyznaje jednak, że ostatnie miesiące odbiły się na jej zdrowiu psychicznym. Dorota wyciągnęła wiele refleksji z tego burzliwego czasu. "To taka sytuacja, w której człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym wszystkim, co robi, gdzie zmierza, czy to ma w ogóle sens. Uzmysłowiłam sobie jeszcze dobitniej - choć nie jestem lekkoduchem - że to nasze życie jest bardzo kruche, że w każdym momencie wszystko może runąć" - wyznaje prezenterka.

"Widzę to po sobie. Oczywiście, jestem szczęśliwa, że tak się to zakończyło, ale jakby trochę przygasłam. Nawet koleżanka w pracy mi powiedziała: "Widać, że twój temperament osłabł". Zawsze byłam taka nakręcona, wiecznie uśmiechnięta... I denerwuje mnie to, że to się zmieniło. Dołuje. Czuję się trochę niepewnie z tym wszystkim. Bo i ta choroba, potem jeszcze inne problemy. Przekonałam się, że są wokół mnie ludzie niefajni, którym nie można ufać. Powiem szczerze, to nie jest dla mnie dobry czas. Ani fizycznie, ani też emocjonalnie. Moja psychika, niestety, trochę podupadła