Jestem w najlepszym miejscu swojego życia – mówi 56-letni aktor. Jego kariera trwa – w Stanach premierę ma właśnie „The Company Man”, w którym występuje obok Bena Afflecka i Tommy’ego Lee Jonesa, a już przygotowuje kolejny film, we własnej reżyserii. Ale przyznaje, że przede wszystkim rodzina daje mu satysfakcję, poczucie bezpieczeństwa, nadaje sens wszystkiemu. Z żoną, dziewiętnaście lat młodszą Christine Baumgartner, w czerwcu powitali na świecie trzecie dziecko (a siódme Costnera!). – Ojcostwo to olbrzymie wyzwanie i jedyna rzecz, z jakiej jestem naprawdę dumny – wyznaje aktor. Ma za sobą wielkie sukcesy, ale i porażki. Dziś twierdzi: – Niepowodzenie jest bardzo niedocenianym doświadczeniem. – Jemu uświadomiło, co jest dla niego najważniejsze.

Sława zniszczyła jego małżeństwo

– Uwielbiam w Kevinie delikatność i chłopięcą radość z zabawy, jaką dają mu baseball czy zapasy – mówi Christine. – Bywa uparty jak osioł, ale dzięki temu i silnej woli osiąga, co chce. Gdy jako młody aktor nie mógł znaleźć pracy, został kierowcą, pracował też przy połowie ryb. Potrafi walczyć. O przetrwanie, o miłość, o filmy. „Tańczącego z wilkami”, swój reżyserski debiut, dopieszczał bez końca, wyłożył własne pieniądze, choć nikt nie wierzył w sukces – opowiada Christine. I rezultaty przerosły najśmielsze oczekiwania – film zdobył siedem Oscarów. Gdy Costner odbierał statuetki w 1991 roku, na widowni siedziała jego pierwsza żona Cindy. – Jest najwspanialszą osobą na świecie, bez niej nie byłoby mnie tutaj – dziękował. Była jego młodzieńczą miłością, jeszcze z czasów college’u. Tworzyli wzorowe małżeństwo. Razem przeszli przez chude lata, gdy ona utrzymywała dom jako stewardesa. Dochowali się trojga dzieci, dorobili wspaniałej posiadłości. Gdy inne gwiazdy balowały w klubach, Costner zabierał rodzinę na mecze baseballu. Oddany mąż i ojciec, do tego przystojny, wysoki (185 cm wzrostu), seksowny, wzbudzał westchnienia tabunów kobiet, a Hollywood nie mogło się nadziwić, że nie daje powodów do plotek. – Cindy mogłaby być spokojna, nawet gdyby zostawiła mnie w haremie – zapewniał. – Byli świetnie dobraną parą. Na planie tworzyli prawdziwie rodzinną atmosferę – zdradziła osoba z ekipy „Tańczącego z wilkami”. Ale do Anglii na plan „Robin Hooda” Costner pojechał na cztery miesiące sam, Cindy została w domu z dziećmi, które chodziły do szkoły. Brukowce doniosły o flirtach Costnera w nocnym klubie. On twierdził, że to bzdury, ale też dodał: – Boję się wpływu sławy na moją rodzinę.
 
Cindy prosiła, by trochę zwolnił. Dostał jednak propozycję roli w „JFK” Olivera Stone’a, zbyt ważną, żeby odmówić. Potem był „Bodyguard”. Widział, że w rodzinie coś pęka, ale kusi ł kolejny wielki projekt i 10 mi l ionów dolarów. W 1994 roku przystąpi ł do real izacji „Wodnego świata”. Na Hawajach, gdzie powstawały zdjęcia, przykładny dotąd mąż zapomniał się ponoć z występującą w hotelu tancerką. Szczęście prysło. Po 16 latach Cindy zażądała rozwodu, nie dała się ubłagać, choć Kevin zapewniał, że kocha ją i dzieci. Przyznał, że popełnił największy błąd życia.

Kosztowało go to 80 milionów dolarów, utratę sympatii widzów i załamanie nerwowe. Życiowa porażka zbiegła się z klapą filmu. – Chciałbym, żeby wszystko potoczyło się inaczej. Chciałbym lepiej pokierować swoim życiem. W efekcie nie mogę widywać dzieci tak często, jak bym chciał – zwierzał się przybity. Wydawało się, że przystojny aktor nie będzie miał kłopotów z wypełnieniem pustki. Rzeczywiście rozpoczął podboje. Spotykał się m.in. z Elle MacPherson, Naomi Campbell, Carlą Bruni, Courtney Cox. Żadna jednak nie zagrzała miejsca u jego boku, nawet prezenterka telewizyjna Bridget Rooney, która w 1997 roku urodziła jego syna. – Kobiety potrafią być jak narkotyk, ale może nie jestem już zdolny do miłości – stwierdził. – Sława jest wielkim obciążeniem. Źle wpłynęła na moje życie. – Tęsknił za prawdziwym uczuciem. W 1999 roku, przy okazji premiery „Listu w butelce”, marzył: – Chciałbym wierzyć, że gdyby teraz dane było mi spotkać kogoś, miałbym wystarczająco dużo rozumu i siły, by nie zepsuć wszystkiego. – I wkrótce dostał szansę.

– To była miłość od pierwszego wejrzenia – twierdzi gwiazdor o związku z Christine. Ale naprawdę od drugiego. Pierwszy raz spotkali się na polu golfowym, gdy był tuż po rozwodzie. Nie zwrócił uwagi na śliczną 19-latkę. – Żyłem wtedy jak we mgle – wyznał później. Rozmawiali 15 minut, Costner zażartował, że nie powinni w ogóle, bo wyjdzie na to, że ją podrywa, a jest stanowczo za młoda. Zapamiętała sobie to spotkanie. Jakież było zdziwienie aktora, gdy sześć lat później na otwarciu restauracji smukła blondynka spytała z uśmiechem: – Mam już 25 lat, czy teraz możemy porozmawiać? – Przegadali ten wieczór, następnego dnia zaprosił ją na plan zdjęciowy. – Przyjechała i już ze mną została – mówi Kevin.

Nowa rodzina daje mu siłę

– Ta kobieta sprawia, że z każdym dniem staję się lepszy – zapewniał. Christine, której rodzina pochodzi z Niemiec i która marketing zamieniła na projektowanie torebek, wniosła w życie Kevina spokój i ukojenie. Dzieci zaakceptowały nowy związek ojca. Życie znów zaczęło się układać, choć Costner przyznał: – Strach długo powstrzymywał mnie przed oświadczynami. Czego się bałem? Nie tyle ślubu, ile kolejnego rozwodu. Chris pragnęła dziecka, a ja wątpiłem, czy w tym wieku nadaję się jeszcze na ojca. – Dobiegał już pięćdziesiątki. – Ale czy obawy miały wszystko popsuć? Postanowiłem, że nie utracę tej miłości – wyznał aktor. I któregoś wieczoru Christine weszła do sypialni, zastając go klęczącego wśród świec i płatków róż, z pierścionkiem w ręku. – Było piękniej, niż mogłabym sobie wyobrażać – przyznała. Ślub, który odbył się w 2004 roku, także miał odpowiednią oprawę. Goście bawili się pięć dni w posiadłości Costnera w górskim Aspen. A gdy w maju 2007 roku urodził się im syn Cayden, Kevin zwariował na jego punkcie. W styczniu 2009 roku na świat przyszedł Hayes, a pięć miesięcy temu – Grace. Piękny dom Costnerów w Santa Barbara, z widokiem na ocean i mnóstwem miejsca do zabawy, jakby się skurczył, bo dzieciaki potrafią wypełnić sobą każdy kąt. – To dla mnie centrum świata – zapewnia aktor. – Jesteśmy z Christine bardzo szczęśliwi. Lubię, gdy ona robi sobie chwilę odpoczynku i to ja zajmuję się dziećmi. Tylko rano czasem udaję, że jeszcze śpię – śmieje się.

– Kevin jest wspaniałym mężem i ojcem, i niezwykłym człowiekiem. Filmy to tylko część jego życia – mówi Christine. Aktor aktywnie działa na rzecz ochrony środowiska (jego firma Ocean Therapy Solutions wprowadza nowe technologie, BP kupiło jej maszyny do oczyszczania wody w Zatoce Meksykańskiej). Od kilku lat gra też w zespole rockowym Modern West. Koncertują w Ameryce i Europie, w tym roku wydali drugi album. – Chris mnie namówiła. Stale brzdąkałem w domu, aż powiedziała, żebym przestał ją zadręczać i pokazał to ludziom. Cayden idzie w moje ślady, też lubi mocne uderzenie. Ma swoją gitarę – uśmiecha się aktor. – To miłość daje siłę i pozwala być twórczym. Jeśli tylko o nią zadbamy. Wiem, jak ważne jest, by mówić drugiej osobie, że pięknie wygląda i jak wiele dla ciebie znaczy. Każdego dnia mówię też swoim dzieciom, jak bardzo je kocham.