Znowu na nią spojrzał ! W ciągu ostanich pięciu minut popatrzył na nią kolejny raz. Ona na pewno mu się podoba – ta myśl nie daje ci spokoju.

A co dzieje się w takim momencie w twojej głowie?

Białko Rin1, czyli substancja czyniąca z nas zazdrośników, swoją „drogę zazdrości” rozpoczyna w wyspie skroniowej, następnie wiedzie przez ciało migdałowate, aż w końcu trafia do płatów czołowych w postaci fali lęku, gniewu i wręcz… fizycznego bólu. Oto biologiczne wytłumaczenie uczucia, które w różnej formie i w różnym natężeniu zna prawie każdy z nas.

Psychologowie podsumowali, że człowiekowi, który odczuwa zazdrość o partnera, towarzyszy kilkadziesiąt emocji: m.in. zranienie, rozpacz, zagrożenie, odrzucenie.

Jednak to obraz zazdrości, z którą sobie nie radzimy. Nie musi tak być. O zazdrości krążą legendy. Jak niszczy albo jak potrafi zdziałać cuda. We wszystkich jest tylko trochę prawdy. Uczucie zazdrości warto zrozumieć, bo podlegamy mu jak każdemu psychologicznemu mechanizmowi . A ten, poznany, oswojony, nie musi nam w życiu przeszkadzać.

Zazdrość zagnieżdża się w naszej głowie i stopniowo daje o sobie znać w codziennych działaniach, np. znacząco osłabia naszą percepcję.

Potwierdzili to badacze z Uniwersytetu Stanu Delaware – Steven Most i Jean-Philippe Laurenceau – przeprowadzając eksperyment wśród par heteroseksualnych. Partnerzy podczas badania sadzani byli przy biurkach, bardzo blisko siebie, ale przy osobnych komputerach. Kobiety miały za zadanie wychwytywać przeróżne pejzaże pojawiające się pośród szybko zmieniających się na monitorze obrazów. Jednocześnie oczekiwano od nich ignorowania sporadycznie ukazujących się nieprzyjemnych (wręcz makabrycznych) scen lub rysunków. W tym samym momencie ich partnerów poproszono o ocenę pejzaży, które pojawiały się na ich komputerach. Następnie, po kilku minutach doświadczenia, eksperymentator informował głośno, że od teraz mężczyzna ma zacząć oceniać atrakcyjność innych kobiet, które będą pojawiać się na jego monitorze. Pod koniec badania wszystkie uczestniczki zostały poproszone o opisanie, jak się czuły, gdy ich partner przyglądał się innym kobietom.

Zobacz także:

Okazało się, że im większe zainteresowanie przejawiała kobieta tym, co pokazuje się na monitorze u jej mężczyzny, tym bardziej rozpraszały ją nieprzyjemne widoki i nie była w stanie dostrzec pejzaży na ekranie komputera. Takie „zaślepienie” pojawiało się właśnie dopiero wtedy, gdy partner oceniał atrakcyjność kobiet, a ona odczuwała zazdrość.

– To uczucie oddala nas od zadania, od celu, jaki przed sobą stawiamy. Sprawia, że koncentrujemy się na sobie i zwyczajnie nie dostrzegamy tego, co dzieje się wokół – wyjaśnia Adriana Klos, psycholog.

Badanie w sposób bardzo obrazowy pokazuje, jak nasze urojenia, historie, które piszemy sobie same w głowie (np. on na pewno porównuje mnie teraz z tymi kobietami, na które patrzy), wyłączają nas z bieżących działań, zadań. Nasze myśli skupiają się już tylko wokół jednego. Warto wyobrazić sobie, co może dziać się z nami, jeśli w takim nastroju, w takim „nakręceniu” udajemy się na ważny egzamin, rozmowę z szefem czy choćby kierujemy samochodem.

Wprowadzone w ciemny tunel jednej natrętnej myśli, tracimy jasność widzenia. Nasza percepcja jest osłabiona, a nasz obiektywizm w zasadzie nie istnieje.

On nie jest o ciebie zadrosny? Możesz być pewna, że już cię nie kocha! – słyszysz. Nic podobnego. Uczucie zazdrości nie jest koniecznym elementem składowym miłości.

– Wielokrotnie musiałam odpowiadać na pytania, dlaczego Maciek nie jest o mnie zazdrosny i czy nie uważam, że coś niepokojącego się za tym kryje – opowiada Justyna. – Jest o wiele gorzej, bo ja też nie odczuwam zazdrości o niego. Koleżanki mówią, że jestem nieroztropna, powinnam go kontrolować. Wysłuchuję tego i zastanawiam się, o co chodzi. Nie ma we mnie tych uczuć: ani zazdrości, ani lęku, że on odejdzie – dodaje Justyna.

– Oczywiście w stopniu umiarkowanym zazdrość jest uczuciem naturalnym – mówi Adriana Klos. – Ale to nie znaczy: koniecznym warunkiem decydującym o sile czy jakości uczucia.

Sentencja: „Nie ma miłości bez zazdrości”, to jedynie słowa piosenki, a nie psychologiczna zależność.

Justyna się nie boi, że Maciek ją zostawi, bo nie ma kłopotów z poczuciem własnej wartości . Wtedy, kiedy żadnej ze stron nie nurtują tego rodzaju problemy, związek ma większe szanse być układem partnerskim. W odczuwaniu zazdrości dużą rolę odgrywa sposób wychowania, a konkretnie wyniesiona z domu baza dotycząca naszej pewności siebie.

Jeśli nie wierzymy we własną wartość, atrakcyjność, mamy poczucie nieadekwatności, stale próbujemy porównywać się do innych i na ogół z takich naszych zestawień wynika, że wypadamy od nich gorzej, stajemy się właśnie zazdrośni i kontrolujący – dodaje psycholog.

Kiedy czujemy, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, aby zadowolić naszego partnera, zastanawiamy się, którego dnia odejdzie. Nie sądzimy, że możemy związek utrzymać, i wtedy zaczynamy dostrzegać zagrożenie, które w rzeczywistości nie istnieje. Tę całą „zazdrosną grę” bardzo często prowadzimy sami ze sobą we własnej głowie. I dość szybko tracimy nad nią panowanie. Wtedy wyczekujemy już tylko, aż nasze przekonanie zaistnieje w rzeczywistości, a jeśli tak się nie dzieje, czasami swoim zachowaniem takie sytuacje potrafimy wręcz prowokować. W jaki sposób? – Posądzając bliską osobę o intencje, których nie ma, osaczamy ją i wzbudzamy reakcję obronną. Bardzo często jest nią agresja, a zaraz po niej pokusa, aby spełnić „oczekiwanie” i przestać tłumaczyć się z czegoś, czego się nie zrobiło – wyjaśnia Adriana Klos. – Stąd mówi się o niszczącej sile zazdrości. Tyle że często dotyczy ona właśnie przypadków, kiedy z rzeczywistymi powodami do zazdrości wcale nie mamy do czynienia – tłumaczy terapeutka.

Wniosek jest dość prosty: im lepiej czujemy się sami ze sobą, tym mniej jesteśmy zazdrośni.

Uczucie zazdrości dotyczy obu płci. Boimy się tak samo, ale niedokładnie o to samo.

Różne jest bowiem podłoże tej emocji u kobiet i mężczyzn. Podobnie jak inne są rodzaje reakcji na zazdrość oraz sposoby radzenia sobie z nią. Mężczyźni są przede wszystkim zazdrośni o potencjalne kontakty seksualne swoich partnerek. Mimo że często mają świadomość, iż kobieta będzie poszukiwać raczej uwagi niż szybkiego seksu. Kobiety dostrzegają zaś, że mężczyźni gotowi są do realizowania poza związkiem właśnie swoich potrzeb erotycznych. A że zazdrosne są bardziej o tak zwane zdrady emocjonalne, czyli zaangażowanie czasu i zasobów mężczyzny na rzecz innej kobiety, z wybaczaniem tej fizycznej zdrady mają mniejszy problem. I o tego rodzaju kontakty są z reguły zdecydowanie mniej zazdrosne. Ten rodzaj prawidłowości ma podłoże biologiczne, jest ponadkulturowy. To wręcz atawizmy.

Mężczyźnie zależy bowiem na stuprocentowej seksualnej wierności partnerki, bo nigdy nie może mieć pewności, czy jest ojcem poczętego dziecka. Jego zazdrość o partnerkę jest więc wyrazem dbałości o przekazywanie swoich genów oraz o to, aby przypadkiem nie zajmować się cudzym potomstwem (szacuje się, że ok. 10 proc. mężczyzn wychowuje nie swoje biologicznie dziecko).

Kobieta jest bardziej zazdrosna o zaangażowanie emocjonalne partnera, bo to ono jest dla niej gwarancją jego troski o ich potomstwo i ognisko domowe.

Na zazdrość obie płcie reagują inaczej. Kobiety mają większą łatwość w rozmawianiu o niej. Dopytują, upewniają się. Widzą w tym rzeczywistą bądź jedynie wyimaginowaną szansę na poprawę związku, poza tym z natury są bardziej emocjonalnie otwarte. Mężczyźni o wiele częściej swoją zazdrość skrywają, próbują jej zaprzeczać, uciekają w różne formy zapomnienia, na przykład w uzależnienia: alkohol, pracoholizm. – Oczywiście zaprzeczanie tym uczuciom jest jednym z gorszych rozwiązań – tłumaczy psycholog. Do niczego nie prowadzi, problem narasta. Jednak sposób radzenia sobie z zazdrością przez kobiety też często się nie sprawdza. Lista pytań, siłą rzeczy o zabarwieniu „na pewno masz coś na sumieniu”, nie działa naprawczo. Podobnie jak „sceny zazdrości”, na które czasami decyduje się kobieta. Mężczyzna źle radzi sobie z taką formą komunikacji. Jego emocje funkcjonują na zupełnie innym zakresie. Taka reakcja rozdrażnia go i zaognia konflikt – mówi terapeutka.

W zasadzie jest tylko jeden konstruktywny sposób radzenia sobie z uczuciem zazdrości: to skupienie się na sobie.

– Mając w pamięci, że zazdrość, ta bezpodstawna, jest wynikiem naszych wewnętrznych braków, należy podjąć działania, które podniosą naszą war tość we własnych oczach – radzi Adriana Klos. – Jeśli czuję się nieatrakcyjna, w każdym razie mniej wyjątkowa od potencjalnej rywalki, to wszelkie działania podbudowujące własne ego sprawdzą się najlepiej.

Zawężenie świata wyłącznie do partnera sprawi, że staniemy się eszcze bardziej zazdrosne i jeszcze mniej pewne siebie. Przestrzegałabym także przed zemstą, myśleniem: zrobię tak, żeby on poczuł to samo. Takie otwieranie oczu partnerowi przyniesie pozytywny efekt raz na kilkanaście przypadków, ale w pozostałych rozpocznie toksyczną „zabawę”, która nakręca spiralę złych emocji. Nawet jeśli William Szekspir nazwał zazdrość potworem o zielonych oczach, ten potwór łagodnieje, jeśli go oswoimy, zrozumiemy. Pomyśl o tym, kiedy twój mężczyzna znowu rzuci okiem w kierunku przechodzącej ulicą kobiety. Najczęściej za takim odruchem nic nie stoi, jest bezwarunkowy.