Do Kancelarii Marszałka Sejmu trafił nowy kontrowersyjny projekt, który jest już kolejną formą ubezwłasnowolnienia kobiet w Polsce. Projekt dotyczy antykoncepcji, a przedstawiło go 86 organizacji katolickich. Na czym w zasadzie polega ten projekt i co proponują grupy, którym już udało się przeforsować ustawę antyaborcyjną?

W ART 154 a. można przeczytać następujące treści:

"Kto wytwarza i wprowadza do obrotu, reklamuje, zbywa lub nieodpłatnie udostępnia środek o działaniu poronnym lub antynidacyjnym, podlega karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch".

Rozmawiając na ten temat z lekarzami, dowiedzieliśmy się że generalnie w terminologii lekarskiej nie ma czegoś co określane jest środkiem antynidacyjnym. Tym samym w praktyce lekarze będą obawiać się przepisać pacjentce zarówno środek antykoncepcyjny o działaniu awaryjnym (po gwałcie lub w przypadku pęknięcia prezerwatywy) jak i tych klasycznych (np. wkładki/spirali domacicznej). Będą obawiać się odpowiedzialności karnej...

Do czego to prowadzi?

Pomysłodawcy projektu, zmierzają przede wszystkim do tego, aby zabronić w Polsce dostępu do niektórych form antykoncepcji. Chodzi przede wszystkim o tabletki awaryjne (pigułki dzień po) oraz antykoncepcji domacicznej, z której korzysta duży procent kobiet, w głównej mierze tych które już urodziły dziecko i nie planują zachodzić w ciążę po raz kolejny.

Czy ten projekt jest Waszym zdaniem w porządku? Dla nas do kolejna forma ograniczenia wolności kobiet.

Zobacz także:

Przeczytaj również:

Program ZA ŻYCIEM poparty przez Sejm