Insta matka groziła i wyzywała swoje dziecko

Ostatnio głośnym echem w mediach odbiła się historia insta matki Oliwii, która w mediach społecznościowych kreowała się na "idealną matkę". Na jej instagramowym profilu można było oglądać idealne zdjęcia córeczki w idealnym instagramowym pokoiku, idealnych ubrankach i idealnym życiem. Internauci mogli poznać również męża pani Oliwii, który pracuje kilkanaście godzin na dobę jako kierowca, żeby żona mogła zająć się wychowywaniem córki.

Perfekcyjny obraz rodziny został zburzony, kiedy kilka dni temu na światło dzienne wyszły niepokojące materiały. Pani Oliwia zamieściła nagranie, na którym widać, jak jej mąż uprawia seks z inną kobietą oraz poinformowała, że ojciec porwał ich 1,5 roczną córeczkę. W odpowiedzi mężczyzna zamieścił kompromitujące matkę materiały, na których kobieta wyzywa swoją córeczkę: "zamknij się, szmato, siedź tam!", "jeb...ny kur...a śmieć!" oraz grozi rodzinie: "Zajeb...abym ciebie, Nelkę i siebie".

W internecie o sprawie zrobiło się głośno, nie milkną komentarze na Facebooku, gdzie została utworzona specjalna grupa.

My poprosiliśmy naszą ekspertkę Karolinę Jarmołowicz, psychoterapeutkę i socjolog z Ośrodka CENTRUM, żeby wypowiedziała się na ten temat.

Afera z insta matką okiem eksperta

O skandal na instagramie lub kompromitację na fejsie bardzo łatwo. Kiedy przez wiele miesięcy budujemy obraz idealnej mamy, idealnej kobiety, idealnego męża ... generalnie całego życia… gdzie każdy moment jest magiczny - łatwo o potknięcie.

Żyjemy w czasach, w których media społecznościowe są nieodłącznym elementem naszego życia. Widzimy wszystko, co ktoś tylko chce pokazać i pokazujemy wszystko, co przyjdzie do głowy, że ktoś zechce zobaczyć. Dla niektórych to miejsce dowartościowania, a dla niektórych dobrego zarobku.

Po wielu miesiącach lub latach postowania może mieszać się to, co właściwie prawdziwe. O przyjaźnie w realnym życiu nie jest tak łatwo, bo trzeba o nie dbać – nie tylko układając włosy czy szukając odpowiedniego kadru. Trzeba troszczyć się o coś więcej niż światło czy filtr przy selfie.

Zobacz także:

Ostatnia afera instagramowa dotycząca przemocy wobec dziecka to przykład tego, jak internet może zgubić to, co ważne. W sumie każdy może mieć konto na instagramie, tak samo niestety jak większość kobiet może mieć dziecko. Jeżeli połączyć niestabilną emocjonalnie osobowość budującą poczucie wartości, na ilości kliknięć albo nie daj boże – zarabiającą wyłącznie na fotografowaniu fejkowego życia matkę… o tragedię nie ciężko!

Kiedy dorośli ludzie wyzywają się czy obrażają – dopóki nie ma przewagi sił to do przemocy nie dochodzi. Spokój, troska, opieka i uznanie potrzeb malucha to zadanie rodziców. Szafowanie półnagimi zdjęciami w sieci nie raz budziło już kontrowersje.

Ostatnie głośne nagrania jednej z instagramowych “idealnych mam” pokazuje, że rzeczywistość nie tylko nie jest ze słonecznym filtrem, ale potrafi być tak przerażająca, że trudno tu o jakiekolwiek wytłumaczenie dla tego, co ma miejsce.

Poniżanie dziecka, wyzwiska, krzyki, lekceważenie jego płaczu pełnego przerażenie, grożenie zabiciem - to przemoc w czystym wydaniu, a winni są tu oboje rodzice.

Niewywiązywanie się z opieki, ma konsekwencje dla zdrowia fizycznego lub psychicznego dziecka. Przemocą jest także celowe zaniechanie działań, które mogłyby zapobiec krzywdzie dziecka. To, że jedna osoba stosuje przemoc, a druga nie reaguje – jest także formą przemocy.

Dlaczego takie nagrania trafiajaądo sieci dopiero gdy kłótnia wchodzi na publiczną wokandę? Dlaczego drugi rodzic nie wzywa policji, ani nie wnosi sprawy do Sądu o pozbawienie praw rodzicielskich osoby znęcającej się nad własnym dzieckiem, a nawet cudzym? Konsekwencje psychicznie dla tej dziewczynki będącej pod opieką niestabilnej psychicznie matki i w tak agresywnych kłótniach - są ogromne. Nie możemy przechodzić wobec tego obojętnie. Sytuacja miedzy dorosłymi to oddzielna sprawa. Dziecko natomiast jest bezbronne. Kiedy widzimy, że ktoś szarpie dziecko na ulicy, bije je albo za ścianą słyszymy krzyki i płacze – warto reagować. Czasem jesteśmy jedyną osobą, która ma szansę uratować malucha przed jego rodzicami. Nasze zainteresowanie może dać szansę dziecku na ratunek. Nie obawiajmy się reagować.

Internet zalewają zdjęcia idealnego życia. To czy nas to inspiruje, czy zniechęca – każdy może zdecydować w co wierzy. Może jednak poza czujnością na kolejne posty ulubionych gwiazd, z równym zainteresowaniem poświęcimy czas naszym prawdziwym pociechom? Budując im prawdziwe lepsze życie, a nie plastikowy barbie-świat?

Troska, bliskość, zainteresowanie oraz czułość to jest to,czego nasze dzieciaki potrzebują najbardziej. Tego nie dostaną na żadnej stronie internetowej. To nie social media jest winny złu tego świata, a prawdziwi ludzie schowani za ekranami telefonów.

Prawdziwe życie może być naprawdę fajne, jeżeli tylko odważymy się poświęcić mu tyle czasu ile poświęcami na surfowanie po internecie.