Jak dbać o skórę wrażliwą po 30. roku życia?

Każdy kto zna problem z autopsji wie, że to nie taka prosta sprawa. Wrażliwa skóra z pierwszymi oznakami starzenia to pielęgnacyjne wyzwanie, a zaburzenie kruchej równowagi może przynieść opłakane skutki. Zwłaszcza, że coraz więcej trzydziestolatek dorabia się uwrażliwionej skóry na własne życzenie. Mają na to wpływ szkodliwe czynniki zewnętrzne, brak odpowiedniej ochrony UV, a także nadmiar stosowanych kosmetyków i zbyt agresywne złuszczanie. Nieumiejętne stosowanie kwasów czy retinoidów może prowadzić do przesuszania, podrażnień, dyskomfortu i reaktywności. Z drugiej strony to właśnie te substancje są uznawane za najskuteczniejsze w walce ze zmarszczkami, przebarwieniami – i innymi oznakami starzenia. Pobudzają produkcję kolagenu w skórze, pomagają pozbyć się szarej, zmęczonej cery, zwężają pory i hamują powstawanie plam pigmentacyjnych. Co zrobić, gdy musimy jednocześnie uspokajać wrażliwą skórę i stymulować ją do autoregeneracji?

Kluczem do sukcesu jest mądra, wyważona pielęgnacja, w której zamiast nastawiać się na szybkie efekty, skupimy się na długofalowych działaniach. Jako wrażliwiec z wieloletnim stażem w pielęgnacji wymagającej skóry wiem, że złotą zasadą jest tutaj „po pierwsze nie szkodzić”. W pielęgnacji skóry wrażliwej po 30-tce najważniejsze jest zachowanie równowagi. Skórę stymulujemy delikatnie, uważając na to, by nie uszkodzić jej naturalnej warstwy ochronnej. Z pomocą przychodzą tu kosmetyki na bazie wody termalnej Gamarde. Bogata w cenne minerały i pierwiastki śladowe, jest jednym z największych sprzymierzeńców cery wrażliwej. Woda ze źródeł Gamarde, która od ponad 600 lat wypływa w sercu akwitańskich lasów, ma zbawienne dla skóry właściwości dermatologiczne, które zostały uznane przez naukowców już w 1841 roku! Co potrafi woda termalna? Redukuje podrażnienia, koi wrażliwą skórę, delikatnie nawilża – i, co najważniejsze, zabezpiecza naturalną barierę skórną, zapewniając prawdziwy komfort i dobre samopoczucie. Jak sprawdza się na co dzień taka pielęgnacja? By to sprawdzić, na własnej skórze przetestowałam naturalną pielęgnację przeciwstarzeniową na bazie wody termalnej Gamarde. Oto moje wrażenia.

Test kosmetyków z wodą termalną: zaczynamy od oczyszczania

To zawsze pierwszy i najważniejszy krok w codziennej pielęgnacji. Co ciekawe, większość z nas właśnie na tym etapie robi wrażliwej skórze najwięcej krzywdy. Ja również przez lata nieświadomie pogarszałam stan swojej cery, stosując agresywne środki myjące z dodatkiem siarczanów. Co ciekawe, część z nich była oznaczana przez producentów jako kosmetyki do skóry wrażliwej! Na szczęście to przeszłość. Dziś wiem, że dla posiadaczek wrażliwej cery kluczowe jest łagodne, najlepiej dwuetapowe oczyszczanie, które nie wysusza skóry i nie powoduje charakterystycznego uczucia „ściągnięcia” tuż po.

Demakijaż zaczynam od płynu micelarnego Gamarde, który bardzo delikatnie oczyszcza moją skórę. To zasługa dwóch kojących składników: wody termalnej i soku aloesowego, które w połączeniu z małocząsteczkowym kwasem hialuronowym działają nawilżająco, pozostawiając skórę miękką i uspokojoną. Po większości tego typu kosmetyków zazwyczaj jestem zaczerwieniona – ale tu nie ma żadnej reakcji, skóra jest wyciszona i delikatnie odświeżona. Może dlatego, że płyn micelarny zawiera także ekstrakt z malwy, który wzmacnia naczynia krwionośne – co jest świetną wiadomością dla osób z cerą naczynkową i reaktywną (takich jak ja). Płynu nie trzeba zmywać, ale osobiście lubię „dokończyć” oczyszczanie łagodnym preparatem myjącym.

Wybieram musującą wodę oczyszczającą Gamarde Eau Moussante Purifiante. Woda po wyciśnięciu na dłoń zmienia się w delikatną jak puch piankę, która delikatnie oczyszcza skórę, wnikając w rozszerzone pory i usuwając z nich tłustą treść. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że często wrażliwa skóra oznacza również problem z zatkanymi porami. Nie chcąc jej podrażnić, używamy zbyt łagodnych środków myjących – i w efekcie często nie „domywamy” skóry. Dlatego dwuetapowe oczyszczanie to najskuteczniejszy sposób, żeby zrobić to delikatnie i dokładnie. Aksamitna pianka z linii SÉBO – CONTROL dogłębnie oczyszcza i zwęża pory oraz reguluje pracę gruczołów łojowych. Co istotne, nie narusza przy tym naturalnej warstwy hydro-lipidowej, pozostawiając skórę ukojoną i delikatnie stonizowaną. W dodatku produkt ma niezwykle przyjemną konsystencję – skóra jest dosłownie otulona miękkim, piankowym płaszczykiem, a po zmyciu nie ma mowy o ściągnięciu czy uczuciu suchości. No i ten genialny zapach geranium, który powoduje, że przez kilka sekund możesz poczuć się jak w spa. Cudo!

Krok 2: łagodne złuszczanie, które nie podrażnia skóry

Ten etap bywa dla wrażliwców największym wyzwaniem. Złuszczania nie można pominąć całkowicie – ale z drugiej strony, większość popularnych metod może zaszkodzić wrażliwej cerze. Z kwasami należy zachować ostrożność, bo nie wszystkie nadają się dla wrażliwej skóry – i nie można przesadzać z ich częstotliwością. Ja najczęściej stawiam na łagodniejsze sposoby, takie jak peeling kawitacyjny czy peeling gommage. Ten ostatni można z powodzeniem przeprowadzić również w domu (nie tylko w gabinecie kosmetycznym). Delikatny peeling Gamarde na bazie organicznej celulozy ma postać drobnego, szarawego proszku o konsystencji pasty. Nakładamy na skórę cienką warstwę i pozostawiamy na około 5 minut. Po tym czasie zaczynamy najprzyjemniejszą część, jaką jest delikatny masaż. Masując skórę, delikatnie ścieramy pastę, która zaczyna się rolować pod palcami. To nie tylko bardzo przyjemne, ale również skutecznie oczyszczające skórę działanie i najdelikatniejszy peeling mechaniczny, jaki można zafundować wrażliwej skórze. Dodatek oleju arganowego dodatkowo odżywia i zmiękcza skórę, a olejki eteryczne sprawiają, że cały zabieg staje się niezwykle przyjemnym domowym rytuałem. Na koniec spłukujemy pozostałości peelingu wodą. Po zabiegu skóra jest odświeżona, wygładzona i delikatnie natłuszczona – dzięki czemu wzmacniamy jej naturalną barierę ochronną.

Zobacz także:

Krok 3: lekkie i niezapychające nawilżanie skóry

Skoro skóra jest już oczyszczona – pora na serce pielęgnacji, czyli odżywianie i nawilżanie. Zaczynam od eliksiru nawilżającego Gamarde, który pełni rolę skoncentrowanego balsamu i boostera. Stosowany pod krem, ułatwia przenikanie składników aktywnych w głąb skóry, można go też używać solo - zamiast kremu. Eliksir ma postać delikatnego mleczka, które natychmiast się wchłania, pozostawiając na skórze aksamitne wykończenie. W składzie znajdziemy m.in. kwas hialuronowy, który nawilża skórę i wypełnia drobne zmarszczki, sok aloesowy, który działa kojąco, seboregulująco i delikatnie zwęża pory – a także ekstrakt z malwy, który z pomocą flawonoidów wzmacnia naczynia krwionośne, a dzięki witaminom A, B1 i C działa ściągająco, przeciwzapalnie i wygładzająco.

Eliksir pozostawia skórę miękką i nawilżoną – i niektórym z nas w zupełności to wystarczy. Ja sama jestem fanką bezkremowej pielęgnacji, ale czasami - zwłaszcza w sezonie grzewczym - potrzebuję dodatkowej warstwy okluzyjnej, która wzmocni barierę hydro-lipidową i zamknie nawilżające składniki pod ochronnym płaszczykiem. Zawsze staram się jednak wybierać lekkie, niezapychające formuły, które nie zostawiają na skórze wyczuwalnego filmu. Taki właśnie jest fluid dla skóry odwodnionej na bazie wody termalnej Gamarde, kwasu hialuronowego, przeciwutleniającej witaminy E i aloesu. Lekka formuła głęboko nawilża skórę, pozostawiając gładkie, aksamitne i nietłuste wykończenie. Dodatek olejów arganowego i palmarozowego zapewnia dodatkowe działanie odżywcze i przeciwstarzeniowe. Skóra jest ujędrniona, miękka i bardziej elastyczna. Fluid ma bardzo delikatny, przyjemny zapach, który otula skórę prawdziwym komfortem.