Wegańskie kosmetyki nie zawsze są naturalne

Dlaczego więc często tak właśnie je postrzegamy? No cóż, ciężko odmówić tej argumentacji swoistej „logiki”. Skoro nie ma w nich ani grama składników pochodzenia zwierzęcego, naturalnie zwracamy się ku organicznym odpowiednikom. Ale to nie zawsze takie proste. Wiele wegańskich marek korzysta z syntetycznych substancji (np. wazeliny), którym z kolei przyklejamy – często niesłusznie – łatkę „toksycznych”. Prawda jest taka, że kosmetyczny świat od zawsze czerpał z osiągnięć laboratoriów. Wiele z tych składników to substancje doskonale przebadane, odpowiednie dla wrażliwych i problemowych skór, a co najważniejsze – bardzo skuteczne. Co oczywiście nie odejmuje niczego tym naturalnym. Warto jednak pamiętać, że nie wszystko, co oznaczone jako wegańskie jest organicznego pochodzenia. A nie wszystko co syntetyczne szkodzi naszej skórze. 

Czy retinol jest wegański?

Jeśli tylko mówimy o retinolu (oraz innych pochodnych witaminy A) używanych w kosmetykach – odpowiedź brzmi: tak. Zawsze. Wynika to z ograniczeń technologicznych. Jest fizycznie niemożliwe, aby otrzymać stabilną formę retinolu, jeśli pozyskujemy ją z naturalnych źródeł. A zatem zostają nam wyłącznie syntetyczne pochodne witaminy A. Uprzedzając pytanie, one również nie są w żadnym stopniu pozyskiwane od zwierząt.

Hasło „wegański retinol” jest coraz częściej wpisywane w wyszukiwarki. Jeśli śledzicie na bieżąco rynek nowości kosmetycznych, to mogłyście nawet spotkać się z określeniem „fitoretinol” na etykietach. To jednak nie do końca tak. Mianem wegańskiego retinolu najczęściej określa się bakuchiol – organiczny składnik, który częściowo daje podobne efekty, jednak działa zupełnie inaczej niż pochodne witaminy A.

Wegańskie kosmetyki nie zawsze są cruelty-free

To może wydawać się nieco szokujące, ale by uniknąć wpadki lepiej uważnie sprawdzać etykiety. Zaryzykuję stwierdzenie, że wegańskie produkty zazwyczaj nie są testowane na zwierzętach, ale niestety tu również zdarzają się niechlubne wyjątki. Jeśli chcecie mieć stuprocentową pewność, warto sprawdzić certyfikaty. Gwarancję cruelty-free dają takie organizacje jak PETA, Vegan Society czy Leaping Bunny. Choć testy na zwierzętach w wielu krajach są zakazane, logo PETA czy Leaping Bunny gwarantuje, że kosmetyki nie są sprzedawane np. w Chinach, gdzie bez testów na zwierzętach nie mogłyby być dopuszczone do obrotu.

Te składniki wbrew pozorom są wegańskie

Tradycyjnie, jeden z najpopularniejszych humektantów był pozyskiwany ze zwierzęcego tłuszczu. Jednak dziś wiemy, że gliceryna jest obecna także w tłuszczach roślinnych, a do tego może być wytwarzana w syntetyczny sposób. Z powodzeniem może być więc wegańska. Kwas mlekowy – choć jego nazwa sugeruje odzwierzęce pochodzenie – w rzeczywistości nie z tradycyjnym mlekiem wiele wspólnego. Ten łagodny kwas AHA, który w delikatny sposób złuszcza skórę i wyrównuje jej powierzchnię, jest produktem roślinnej fermentacji. Co więcej, pozyskanie go z mleka zwierzęcego jest niezwykle trudne – a sam kwas niestabilny, więc większość marek kosmetycznych wytwarza go syntetycznie lub pozyskuje z roślin.

Jakie składniki nie mogą być wegańskie?

Niestety nie wszystkie składniki znane ze swoich pielęgnacyjnych właściwości mogą być wegańskie. Jednym z nich jest kolagen, który w większości przypadków jest pozyskiwany od ryb, a w naturze nie występuje jego roślinny odpowiednik. Jedyny wyjątek stanowią algi. Połączenie oleju z alg z aminokwasami wykazuje podobne działanie, co cząsteczki kolagenu. Trzeba jednak pamiętać o tym, że są one stosunkowo duże - a więc ich zdolność penetracji skóry jest mocno ograniczona. Druga grupa pod znakiem zapytania to probiotyki w kosmetykach, które często są hodowane na mleku – a zatem nie można ich uznać za wegańskie. Na szczęście istnieją również organiczne probiotyki – dla pewności warto więc poszukać głębiej, albo zdać się na wiarygodne certyfikaty.