Największą sensacją Nowojorskiego Tygodnia Mody wcale nie były kolekcje znanych projektantów, lecz promienna Uma Thurman i jej ciążowy brzuszek, który 42-letnia gwiazda chętnie eksponowała. Jej trzecie dziecko przyjdzie na świat latem. – Nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz – mówi muza reżysera Quentina Tarantino. – Wreszcie czuję się spełniona. Po raz pierwszy w życiu nie muszę nikomu niczego udowadniać. Nie zamartwiam się wszystkim jak kiedyś. W końcu zaakceptowałam siebie taką, jaka jestem. Siłę czerpię z miłości.

W poszukiwaniu siebie

Odkąd pamięta, walczyła o akceptację. – W dzieciństwie byłam dziwolągiem. Kościste kolana, duże stopy, wyłupiaste oczy. Do tego wzrost żyrafy i dziwaczne imiona: Uma Karuna, z których koleżanki się wyśmiewały – wspomina aktorka. Jej matka, z zawodu psychoterapeutka, była hipiską. Ojciec – pierwszym amerykańskim mnichem buddyjskim. W domu toczyły się teologiczne dysputy, których Uma nie znosiła. – Rodzice czekali tylko, aż zacznę interesować się filozofią buddyjską. A ja marzyłam, by mieć zwyczajny dom. Gdy skończyłam 15 lat, oznajmiłam, że wyjeżdżam do Nowego Jorku. Usłyszałam: „Skok na głęboką wodę dobrze ci zrobi”. Uma wynajęła małe mieszkanie. Dostawała od rodziców pieniądze na czynsz. O resztę musiała troszczyć się sama. Aby zarobić na życie, pracowała jako modelka. Ku swemu zdumieniu odkryła, że jej wzrost i patykowata figura mogą być atutem. Pojawiła się na okładce amerykańskiego „Vogue’a”. Ale ją interesował tylko film. Dziś ze wstydem wspomina pierwsze produkcje, w których wzięła udział. Przełom nastąpił, gdy w „Niebezpiecznych związkach” wcieliła się w rolę naiwnej Cécile de Volanges, która pada ofiarą bezwzględnego uwodziciela. Dwa lata później na planie filmu „Henry & June” poznała angielskiego aktora Gary’ego Oldmana. Zakochała się bez pamięci. Dziś mówi, że to był jej pierwszy mężczyzna i pierwsza wielka miłość. – Miałam zaledwie 20 lat. Co ja wiedziałam o życiu? Gary był moim przewodnikiem – przyznaje. Niestety, aktor był uzależniony od alkoholu. Uma rozstała się z nim po dwóch latach. – Gdy kocham, nie muszę grać, nigdzie bywać. Liczy się tylko mój mężczyzna. W związek wtapiam się zupełnie – twierdzi aktorka. I tak właśnie się stało, gdy w 1996 roku poznała aktora Ethana Hawke’a. – Broniłam się przed tym uczuciem. W końcu pomyślałam: „Taki miły, seksowny chłopiec, czemu nie?”. I wpadłam po uszy – wspomina. Ślub wzięli w maleńkiej kaplicy na Manhattanie. Uma była wtedy w siódmym miesiącu ciąży. Kiedy urodziła się Maya Ray, oboje szaleli ze szczęścia. Cztery lata później na świat przyszedł Roan. Aktorka w końcu miała to, czego pragnęła: spokojny dom.

Tylko to, co dobre

Gdy pojawiły się plotki, że Ethan zdradza żonę, początkowo nikt w to nie wierzył. W końcu jednak jego romans z kanadyjską modelką stał się oczywistością. Potem wyszło na jaw, że romansuje z opiekunką własnych dzieci. Jak gorzka ironia zabrzmiała złota myśl Umy: „Łatwiej żyć z facetem, który zdradza, niż z takim, który nie spuszcza wody w toalecie”. Wcale nie było łatwiej. Wstrząśnięta i załamana Uma nie miała sił walczyć o ten związek. Rozwód był nieunikniony. Aktorka przypłaciła go depresją i długą psychoterapią. Naprawdę szczerze o swoim bólu opowiedziała tylko raz, w programie „Oprah Winfrey Show”. Nie potrafiła ukryć łez. – Zaraz po rozwodzie najgorszy był strach przed samotnością i ta tragiczna pewność, że teraz, kiedy już pozwoliłam mu odejść, już nigdy nikogo nie będę w stanie kochać. A jednak po latach jej serce znów zabiło. Arpada Bussona poznała na kolacji w Mediolanie, zorganizowanej przez Donatellę Versace. Wiedziała, kim on jest, bo równie często jak na Wall Street błyszczał na okładkach kolorowych magazynów. Przez kilka lat był związany z modelką Elle Macpherson (ma z nią dwójkę dzieci). Urodził się we Francji, uczył w słynnej Institut Le Rosey w Szwajcarii, interesy prowadził w Anglii. – Gdy poznaję mężczyznę, patrzę mu w oczy – mówi Uma. W oczach Bussona dostrzegła zauroczenie. Ale… – Związki zawarte na pocieszenie po nieudanej miłości nigdy się nie udają – uznała. Jakże się myliła. Już po kilku miesiącach znajomości aktorka przyjęła oświadczyny Francuza. – Ujął mnie tym, że pokochał moje dzieci. One też go zaakceptowały. To dla mnie najważniejsze – tłumaczyła. Gdy wszyscy myśleli, że ślub tuż-tuż (zakochani wybrali już miejsce – posiadłość należącą kiedyś do księżnej Diany), Uma niespodziewanie zerwała zaręczyny. Ponoć nie mogła znieść władczego charakteru Arpada. Uważała, że to trafna decyzja. – Przerwa dobrze nam zrobiła. Zrozumieliśmy, że mimo różnic jesteśmy dla siebie stworzeni – mówiła. Niebawem prasa doniosła: „Busson podarował Umie pierścionek z ośmiokaratowym diamentem i wesele marzeń na prywatnej wyspie o nazwie Eleuthera”. Teraz, po trzech latach od ślubu, znajomi pary zgodnie twierdzą: „Oni nie widzą świata poza sobą”. Patrząc na błogi spokój na twarzy Umy, która swe imię zawdzięcza hinduskiej bogini światła i piękna, nie ma wątpliwości, że aktorka odnalazła swoje szczęście.