"Top Freedom" - co to za akcja?

Czy będąc na plaży zastanawiasz się czy zdjąć stanik? Czy masz ochotę chodzić w lato bez biustonosza, ale za chwilę przychodzi ci do głowy myśl, czy pasuje. Czy wrzucając fotkę z wakacji na Instagram dziesięć razy ją cenzurujesz? Czy chcąc nakarmić dziecko piersią, szukasz ustronnego miejsca, żeby nie narażać się na nieprzyjemne komentarze w miejscach publicznych? Jeśli tak, to akcja "Top Freedom" jest właśnie dla Ciebie. Na czym polega?

Inicjatorką "Top Freedom" w mediach społecznościowych jest ratowniczka medyczna Ane Piżl. Chce ona w ten sposób zwrócić uwagę na dysproporcje w postrzeganiu kobiecego i męskiego ciała.

- Od trzech miesięcy Instagram grozi mi palcem, że stracę konto. A wszystko zaczęło się od zdjęcia, na którym widać mi sutek - pamiętacie? Nierówność płci i ciał w socialach to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod powierzchnią jest cały ogrom kontekstów. M.in. to, o czym często tu piszę - seksualizacja ciał, binarne postrzeganie transpłciowości, zawstydzanie ze względu na wygląd, uwikłanie w płeć - rozpoczyna swój wpis Ane.

Właśnie dlatego ratowniczka postanowiła wyjść z projektem, w którym "możemy razem upomnieć się o równość i neutralność ciał."

"Nie namawiam do rozbierania się! Niech każdy_a sobie zasłania co chce! Nic mi do tego. Rzecz w tym, że staniki i hidżaby powinny być wyborem, a nie przymusem.

Nie zgadzam się na kulturę w której kobiety mają na plażach zasłaniać ciało (w zależności od miejsca na świecie - włosy, piersi, twarze), żeby „nie kusić” mężczyzn. To obraża ludzi wszystkich płci.

Nie zgadzam się na to, że połowa osób opala się swobodnie w kąpielówkach, gdy inne osoby mogą za to stanąć przed sądem.

Nie zgadzam się na komentowanie i zawstydzanie kogokolwiek, kto karmi piersią w miejscu publicznym. I na zawstydzanie dziewczyn, którym sutki prześwitują przez ubranie.

Zobacz także:

Nie zgadzam się na podział klatek piersiowych na legalne i nielegalne. Na te, które można pokazać na Instagramie i na te, które trzeba zblurować, bo stracisz konto. Bo są "niezgodne z zasadami społeczności". Bo kuszą.

Nie zgadzam się na argument, że widok klatki piersiowej gorszy dzieci. Dzieci nie mają żadnego problemu z żadną częścią ciała, dopóki się nie dowiedzą, że "trzeba" się wstydzić."

Ruch "Top Freedom" powstał właśnie po to, by o tym rozmawiać. Każdy, kto chce dołączyć do akcji, może zamieścić swoje zdjęcie z hasztagiem topfreedompl.

I nie ma znaczenia, czy masz potrzebę opalania się topless czy nie. Na protestach o prawo do aborcji nie stałyśmy przecież dlatego, że każda_y z nas planuje aborcję! Stałyśmy, bo moje ciało, to moja sprawa.

Gwiazdy dołączają do akcji "Top Freedom"

Do projektu chętnie dołączają znane osoby: Ewa Skibińska, Katarzyna Błażejewska-Stuhr, Paulina Holtz. Aktorka zwraca uwagę na problem, który często ją dotyka. "Mnie osobiście do szału doprowadza konieczność blurowania lub zaklejania kobiecych (! Męskie są OK….) brodawek (tak, biust jest OK. Kobiece Brodawki sutkowe to złoooo. Miałam już z powodu nagich zdjęć kłopoty. Nagich, artystycznych zdjęć. Nie porno, nic wulgarnego. Ciało, po prostu."

- Niektóre IG największych muzeów na świecie zostały zbanowane za wrzucanie obrazów i rzeźb klasycznych, na których widać było kobiece brodawki. Paranoja!!! To oczywiście wierzchołek góry lodowej, ale jaskrawo pokazuje, że nierówność płci uważana jest za "naturalną" - dodaje Holtz.

Z kolei aktorka Ewa Skibińska pisze: - Czy rzeczywiście zdjęcie koszulki jest wciąż w Polsce »nieobyczajnym wybrykiem«? Analizy tego zagadnienia podjęła się prawniczka Aleksandra Polińska w pracy doktorskiej ‘Nagość. Studium prawne ze szczególną perspektywą polskiego prawa karnego’. TAK TO JEST MANDAT, ale tylko dla kobiety."

Akcję popiera także aktor Andrzej Chyra. Zamieszczając zdjęcie pokazujące nagi tors napisał: "Uwolnijmy piersi i torsy z niewoli fałszywej przyzwoitości."