Sposób 1./na kij

Chyba każdy zna tę klasyczną metodę. Potrzebny jest długi kij (świetnie sprawdzi się trzonek do szpadla – można kupić go we wszystkich marketach budowlanych). Należy porządnie umocować go do sztycy siodełka za pomocą wkrętów lub drutu i pchać małego kolarza. Uwaga! Jest również rozwiązanie dla wygodnych. Niektóre fi rmy proponują rowery, do których jest już zamontowany uchwyt.

WADY: Bardzo trudno jest utrzymać rower tak, by jechał równo i nie przechylał się na boki. Poza tym trzeba mieć niezłą kondycję, żeby pchać malca.

ZALETY: Maluch czuje się bezpiecznie. Wie, że tata jest blisko i że w każdej chwili będzie w stanie opanować pędzącą maszynę i zapobiec upadkowi.

Sposób 2./własnymi rękoma

Ta metoda nie wymaga specjalnego osprzętu. Chwytasz rower za kierownicę oraz siodełko i w ten sposób prowadzisz rowerek z dzieckiem. Na początku musisz trzymać mocno, obiema rękami. Z czasem, gdy malec coraz pewniej siedzi i powoli zaczyna łapać równowagę, wystarczy jedna ręka (zwykle ląduje na siodełku). Po kilku, kilkunastu próbach możesz puścić małego jeźdźca, ale lepiej byłoby gdybyś nadal miał rower w zasięgu ręki (czeka więc cię mała przebieżka).

WADY: Ta metoda wymaga mocnego kręgosłupa taty. Nie tak łatwo biegać za rowerem ze zgiętymi plecami.

ZALETY: Możesz tak prowadzić rower, żeby nie pochylał się zbytnio na boki – malec ma pewność, że nie spadnie. A poza tym pomagasz dziecku panować nad kierownicą.

Sposób 3./bez pedałów

W Polsce ten sposób nie jest jeszcze popularny, ale w innych krajach tak właśnie maluchy uczą się jeździć na dwóch kołach. I opanowują tę niełatwą sztukę już w wieku 3 lat. Potrzebne będą ci klucze rowerowe, żebyś mógł odkręcić od pojazdu pedały. Na początek warto też obniżyć siodełko najbardziej, jak się da. Maluch siada na rowerek, mocno łapie kierownicę, a potem odpychając się nóżkami próbuje jechać. Na początek musi nauczyć się utrzymywać równowagę, potem zaś śmiga bez kłopotu – rozpędza się, a potem podnosi nogi i już… Możesz już tylko dumnie patrzeć!

WADY: Maluch zdany jest tylko na siebie.

ZALETY: Dziecko uczy się utrzymywać równowagę. Rozpędza się na tyle, na ile potrafi i w każdej chwili może sie zatrzymać stawiając nogi na ziemi. Ma więc pełną kontrolę nad jazdą.

"NIE" DLA BOCZNYCH KÓŁEK

Rowerki sprzedawane w sklepie mają zwykle boczne kółka, a to nie najlepszy pomysł. Dlatego lepiej natychmiast je odkręcić. Przez nie malec nie uczy się utrzymywania równowagi (a to potrzebna umiejętność przy jeździe na rowerze), bo przecież rower i tak stoi stabilnie. Po drugie: dziecko jeździ szybciej niż tak naprawdę potrafi – bo musi tylko pedałować i nie musi dbać o utrzymanie odpowiedniej pozycji, pędzi więc na złamanie karku. Po trzecie: łatwo o wypadek. Kiedy jedno z bocznych kółek wpadnie w dołek, albo najedzie na krawężnik o wywrotkę nietrudno.

NIEZBĘDNIK KAŻDEGO ROWERZYSTY

Kask w 85 proc. zmniejsza ryzyko urazu głowy! Nie warto wybierać się bez niego nawet na najkrótszą wyprawę. Najlepiej kupować kask z dzieckiem, by dobrze dopasować jego wielkość i długość pasków do główki.

Kolarstwo to sport urazowy, zawsze warto mieć ze sobą płyn dezynfekujący (Ravimed, cena: 6 zł) i plasterki (Viscoplast, cena: 3 zł).

Zawsze warto mieć Bidon z wodą, bo dzieci łatwo się odwadniają, a to niebezpieczne dla zdrowia.