Bezustanny festiwal uśmiechu! Nic zatem dziwnego, że Tajowie gotowi są świętować każdego dnia.
Można spierać się, które z ich niezwykle licznych świąt i festiwali jest najważniejsze, ale na pewno najmocniejszych wrażeń dostarcza Nowy Rok. Tak, ale który? Tradycyjna i wciąż stosowana rachuba czasu liczy się od urodzin Buddy, a więc niedługo - w kwietniu 2007 - zacznie się tutaj rok 2550.

Oczywiście, Nowy Rok na modłę zachodnią jest też obchodzony, a w noc sylwestrową niebo nad Bangkokiem tak samo pełne jest sztucznych ogni jak w Europie czy USA.

Ale na  tym nie koniec: bardzo ważny jest chiński Nowy Rok, święto ruchome, przypadające zwykle na przełomie stycznia i lutego. Obchodzą go jednak wszyscy, bo chińska tradycja i kultura cieszą się tu poważaniem. Przez ulice miast przewijają się wtedy długaśne smoki i pochody z lampionami, a dobiegający zewsząd huk petard ma odstraszyć złe demony.

Co więcej - prawie 10 proc. ludności Tajlandii to muzułmanie i dla nich w marcu nadchodzi rok 1428, ale nie świętują tego dnia szczególnie, huczniej obchodzą początek i koniec postu - Ramadanu.