Ostatnio na prezenterki telewizyjne, a właściwie ich ubiór wylała się fala hejtu. Mogliśmy przeczytać na przykład o tym, że Ewa Drzyzga obok Agnieszki Woźniak-Starak wygląda jak "biedna krewna". Gabi Drzewieckiej, która poprowadziła koncert Top of the Top Sopot Festival zarzucono natomiast, że "sukienka zdeformowała jej sylwetkę". W komentarzach pod zdjęciami innych kobiet, które często widzimy na ekranie, regularnie pojawiają się słowa krytyki: "W tym kolorku nie za bardzo pani wygląda", "Te buty to nie pasują" i tak dalej, i tak dalej... Chyba żadna z nas nie chciałabym usłyszeć takiej uwagi na swój temat. Dlaczego więc komentujemy (i krytykujemy) wygląd innych kobiet na potęgę? Pytamy o to Martę Pożarlik, konsultantkę ds. wizerunku i osobistą stylistkę.

Xymena Borowiecka, kobieta.pl: Dlaczego mamy taką tendencję do oceniania kreacji kobiet, a o mężczyznach nigdy nikt nie mówi?

A zwróciłaś może uwagę na to, kto jest autorem tych komentarzy? Podpowiem Ci - kobiety. Z ochoczą radością komentują, wyszydzają i oceniają wygląd innych kobiet. Mało tego, nikogo w tych komentarzach nie interesowało merytoryczne przygotowanie prowadzących. Tak, jakby wysiłek i godziny przygotowań prowadzących nie miały zupełnie znaczenia. Liczy się tylko to, czy kobieta na wizji wygląda dobrze - to znaczy, czy podoba się innym, czy też nie. Bez względu na to, jaką jakość i wartość wnosi, ludzie i tak będą pisali o koszuli, źle dobranej fryzurze, czy beznadziejnej (ich zdaniem) sukience. Mowa oczywiście tylko o kobietach. Nikogo interesuje, czy mężczyzna wygląda odpowiednio męsko. To my jesteśmy pod odstrzałem.

Padło też stwierdzenie z ust jednego ze stylistów, że w sukni ślubnej gwiazdy, o której ślubie niedawno było głośno "było widać brzuszek i to na pewno ciąża". Nie masz wrażenia, że u znanych kobiet bardziej dopatrujemy się niedoskonałości, których de facto nie ma?

Przez takie komentarze budowany jest wyścig do "idealnego" piękna, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To przez takie komentarze dziewczyny się głodzą, sięgają po odchudzające tabletki, mają obniżone poczucie własnej wartości, czy sięgają po magiczne "diety zmieniające rysy twarzy" i mają ogromny problem z akceptacją swojego ciała. Nikt z nas nie jest idealny. Osoby z pierwszych stron gazet, to normalni ludzie, którzy też mają kompleksy.

Osoby komentujące chcą "pocieszać się" faktem, że są tak samo nieidealne jak gwiazdy?

Oczywiście. Wymagamy od nich więcej. Mam alergię na samo stwierdzenie, że prowadząca, prezenterka, aktorka, piosenkarka powinna… nic nie powinna. Każdy ma prawo do gorszego dnia lub stylizacji, która się nie spodoba większej publice. I teraz bardzo ważną rzecz powiem: każdy z nas ma to prawo! Każdy może wyglądać tak, jak chce. I nikt z nas nie musi za wszelką cenę wyglądać młodo, szczupło i proporcjonalne. Szkoda na to czasu.

Zobacz także:

Jak kobiety pracujące na wizji przygotowują się do swojej pracy? O której rozpoczynacie dzień, żeby móc o 8:00 zacząć program?

Praca na wizji jest bardzo trudna. Każdy normalny człowieka miewa migreny, gorsze dni, PMS, ma wzdęcia, dziecko nie dało mu spać, a rano trzeba wstać. Kamera i widzowie, szczególnie ci gorliwie komentujący, wszystko wychwycą. Na kobiety wywierana jest gigantyczna presja, o której mam wrażenie, nikt nie mówi! Przed wydaniem telewizji śniadaniowej fryzjerzy, makijażyści, garderoba muszą być w gotowości od 6:30. Prowadząca jest malowana i czesana w ekspresowym tempie. I tutaj znowu gigantyczny stres całego zespołu, żeby efekt finalny był jak najlepszy. Godziny przygotowań po to, aby później przeczytać w sieci o tym, że nasza prowadząca wygląda, jak biedna krewna. Moja praca zaczyna się na kilka dni przed wydaniem, przymiarki robimy z większym wyprzedzeniem, na wypadek jakby coś nie pasowało.

Czy wobec tego czujesz, że to na Ciebie spada odpowiedzialność za "nieudane kreacje"? Jak reagujesz na negatywne komentarze?

Jasne, czuję się odpowiedzialna, bo de facto odpowiadam za finalny efekt wizerunku. Czasami sobie nie radzę, dlatego staram się nie czytać komentarzy, nie karmić się złą energią. Gorzej przeżywa to moja mama, która czyta kompletnie wszystkie komentarze, mało tego - stara się na nie odpowiadać i walczyć o normalność. Od razu dodam, że jeszcze nikomu taka walka nie wyszła na dobre. Najlepiej jest nic nie czytać i nie dawać pożywki innym.

Lubisz swoją pracę, czujesz, że mimo wszystko robisz świetną robotę i się w niej spełniasz?

Na szczęście w mojej pracy mam balans, pracuję również z klientami indywidualnymi, prowadzę szkolenia i propaguję modę na normalność, dzięki temu jeszcze nie osiwiałam (śmiech).