Spacer z przyjaciółką

Umówiłam się z moją przyjaciółką, taką wiesz, od serca. Znamy się już wiele lat i wiele razem w życiu przeszłyśmy, bo jak wiadomo, nie zawsze jest lekko. Ela miała wpaść do mnie na kawę, ale że lekarz kazał mi więcej spacerować, to poszłyśmy się przejść. Do pobliskiego parku nie mam daleko, a tam zaraz są takie ładne ławeczki, co postawili ostatnio. Szłyśmy spacerkiem, wiatr tak miło powiewał, a Ela opowiadała mi o swojej synowej. Ach, co za paskudne z niej babsko. Taka młoda, a zero szacunku do starszych. Całe szczęście, że mój Maciuś nie związał się z taką bździągwą. Co prawda, nie ma jeszcze żadnej narzeczonej, a to już zaraz czterdziestka stuknie, a ja też już nie taka młoda, chociaż pracować muszę. Jeszcze wszystko przed nim, mężczyźni to zawsze inaczej, im się nigdy nie spieszy do ożenku tak jak mojemu świętej pamięci Heniowi. No i już prawie doszłyśmy do tych ławeczek, a tu nagle drogę zastępuje nam stara Cyganicha i mówi: chodź, powróżę za pieniążka. Już się miałam od niej odgonić, bo co mi babsko będzie głowę zawracać, ale jakoś intuicja mnie naszła i mówię, że dobrze, ale mam tylko 5 złotych.

Zobacz: 

„To przez to masz pecha”, powiedziała stara Cyganka

Bo te 5 złotych to zawsze w kieszeni noszę, od kiedy to tak mi się słabo zrobiło. Na szybcika wodę musiałam sobie kupić, a u Pietrzykowej tylko gotówka. No i na kreskę wzięłam, ale co się wstydu najadłam to moje. Wiec mówię do tej Cyganki, żeby mi za piątkę powróżyła, to może i coś o Maciusiu mi powie, kiedy to jego ożenek będzie. Widzę, że Ela tak nie bardzo na to wszystko spogląda, no ale nic. Cyganka łypie na mnie okiem, że może coś więcej dorzucę, ale mówię, jej, że nie mam. Wzięła moją rękę, spojrzała na nią i coś tam pod nosem mruczy. Nagle jak się nie odezwie swoim ochrypłym głosem. „Kochaniutka”, mówi do mnie stara Cyganka, „to przez to masz pecha. Wyrzuć z domu stare kalendarze, a szczęście wróci do ciebie w mig. Musisz żyć dalej, a nie zamykać się w przeszłości, bo tamtego życia już nie ma”.

Zobacz także: 

Efekty mówią same za siebie

Nie wiem, co mnie podkusiło, chyba jakiś anioł czuwał nade mną, bo posłuchałam tej rady. Jak tylko wróciłam do domu wszystkie stare kalendarze, co je na pamiątkę trzymałam, żeby mieć, co wspominać na stare lata, to do spalenia naszykowałam. A jeszcze porządki przy okazji zrobiłam, wszystkie stare i nieważne dokumenty też pocięłam i do spalenia. Narobiłam się, nie powiem, że nie. I pech odstąpił, a szczęście wróciło, bo w niedzielę mój Maciuś do mnie przyjechał z pannicą jakąś, co ją pierwszy raz na oczy widziałam. No i najważniejsze, okazało się, że  niedługo zostanę babcią. Już widzę minę Eli, na pewno będzie mi zazdrościć!

Jeśli chcesz przeczytać inne z historii z mojego pamiętnika, koniecznie daj znać w komentarzu na Facebooku.