12-letnia Kinga popełniła samobójstwo

Sprawa 12-letniej Kingi spod Dąbrowy Tarnowskiej, która 29 grudnia popełniła samobójstwo mrozi krew w żyłach. Historię dziewczynki nagłośniło we wrześniu radio TOK FM. Kinga była molestowana, o czym poinformowała swoją nauczycielkę w czerwcu 2021 roku, a później przyznała się do tego ciotce. Ta złożyła zawiadomienie na policję, a do sądu wysłała prośbę o zabezpieczenie dziecka. Rozpoczęły się długotrwałe procedury sądowe, a Kinga nadal nie otrzymała pomocy. 

Dziewczynka była zmuszona wrócić do domu, gdzie mieszkała pod jednym dachem z osobą, którą oskarżała. Co więcej w domu bywał mężczyzna, którego 12-latka wskazywała jako osobę, która ją skrzywdziła.

Kinga trafiła do domu, pod ten sam dach, z osobami, które oskarża. Oprócz cioci, która chciała jej pomóc, nikt nie próbował jej zabezpieczyć (...) Uderzający dla mnie był brak zainteresowania dzieckiem. To jest zresztą dla mnie spiritus movens większości spraw, które się toczą w Polsce. Procedury sobie, a dziecko sobie - a powinno być odwrotnie! - mówi w rozmowie z "Faktem" Michał Janczura, dziennikarz Radia TOK FM, który zajmował się tragiczną sprawą 12-letniej Kingi.

Sąd rodzinny zebrał się dopiero w połowie września. Zdecydował, że nie ma konieczności umieszczenia dziewczynki w rodzinie zastępczej. W rodzinnym domu miała czekać na rozpoznanie drugiego wniosku o ustanowienie jej cioci rodziną zastępczą. 20 grudnia 2021 odbyło się ostatnie posiedzenie sądu. Decyzja nadal nie zapadła.

Kinga popełniła samobójstwo 29 grudnia. Jej pogrzeb odbył się w Nowy Rok. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo.

Śmierć 12-letniej Kingi: kto zawinił?

Jak podkreśla Michał Janczura, ciocia Kingi a także szkoła pomagały dziewczynce. "Ciotka Kingi trafiła na policję i tam w pierwszej chwili powiedziano jej, że dzieci czasem mogą zmyślać, ale potem już rozmawiała z policjantką, która była albo przeszkolona w takich sprawach, albo miała dużo empatii - może też jedno i drugie. Rozmowa z nią dała bardzo dużo. Potem była wizyta w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Tu pracownice stwierdziły, że dziewczynka jest potwornie zaniedbana emocjonalnie. Skierowały sprawę na właściwe tory w zakresie pomocy prawnej. A później już były procedury…"

Nie chcę wyrokować, kto tu zawinił, bo nie jest to rola dziennikarza, są od tego odpowiednie instytucje, ale wiem jedno: dziecko powinno zostać zabezpieczone, a nie pozostawione samemu sobie (...) Dla mnie sytuacją kuriozalną jest pozostawienie dziecka w domu, w którym, jak mówi, dzieje mu się krzywda. Słyszy ono: ty dziecko wracaj, a my zobaczymy, co się da zrobić - podkreśla dziennikarz TOK FM.

Z relacji osoby ze szkoły wynika, że "w ostatnich kilku miesiącach z Kingą było mnóstwo problemów". 12-latka coraz częściej mówiła o samobójstwie, a dyrektor szkoły trzy razy wzywał pomoc. Kinga trafiła na oddział psychiatrii dziecięcej.

Ona chciała być wysłuchana. Jeśli buntowała się przeciw czemuś, to dlatego, by ją ktoś dostrzegł. Tymczasem czego by nie zrobiła, nikt jej nie zauważał. Ze wszystkich wiadomości, które wysyłała do ciotki, bije jej krzyk o pomoc. To jest wołanie "zauważcie mnie" - dodaje Janczura.

Dziennikarz trafnie zauważa, że "to nie jest tylko historia Kingi. Takie dramaty przeżywają dzieci."

Zobacz także:

KO żąda odwołania Rzecznika Praw Dziecka 

Posłanki Koalicji Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz, Kamila Gasiuk-Pihowicz i Monika Rosa wróciły do sprawy, zwracając uwagę, że problemy psychiatrii dziecięcej się pogłębiają, a państwo nie dofinansowuje instytucji, które się tym zajmują.

"Tragedia pokazuje stosunek państwa PiS do dzieci, to państwo po prostu nie działa. Organizacje pozarządowe, które starają się tę lukę wypełnić, są przez państwo PiS na cenzurowanym. Na przykład Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, która przez kilkanaście lat prowadziła infolinię, nie dostała na tę infolinię dofinansowania. Dzwoniły na nią dzieci, które chciały popełnić samobójstwo - mówiła Okła-Drewnowicz na wtorkowej konferencji prasowej. 

Efekt tego jest taki, że dzisiaj drugą - po urazach - przyczyną zgonów wśród dzieci i młodzieży są samobójstwa.

Posłanka zwraca uwagę, że wniosek KO o odwołanie Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka od roku czeka na rozpatrzenie w Sejmie. "Od marca 2021 roku wniosek jest zamrożony w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Dzisiaj żądamy, aby był on procedowany tak, abyśmy mogli uruchomić system pomocy państwa dla tych, którzy są najsłabsi i tej pomocy potrzebują" - dodaje.

Ile dzieci musi jeszcze w Polsce umrzeć, ile musi popełnić samobójstwo, żeby zmienił się nie tylko system, ale żeby zmieniło się patrzenie dorosłych - na krzywdę, na szczęście, na dobro i na potrzeby dzieci i nastolatków? - pytała z kolei Monika Rosa.