Przeżyłam niezwykle dojrzały seks z młodszym mężczyzną

Karolina Zduńska, 31 lat, prawniczka

Siedem lat temu byłam na ostrym życiowym zakręcie: miałam 24 lata, 3-letnią córeczkę, świeżo rozpoczęte studia i zupełnie nieodpowiedzialnego (chociaż sporo ode mnie starszego) męża - Karolina z Trójmiasta wspomina czas, gdy rozpadło się jej małżeństwo.

Ta znajomość była tabu

– W tym okresie odwiedziła mnie siostra Jowita ze swoim "najnowszym nabytkiem” (jej rówieśnikiem, 18-latkiem) – wspomina Karola, która od razu polubiła tego „dzieciaka” przyprowadzonego przez Jowitę. – Piotrek, choć był jeszcze nastolatkiem, okazał się bardzo inteligentny i zrównoważony. Wspaniale nam się rozmawiało o książkach Dostojewskiego i filmach Bergmana. Kiedy siostra się z nim rozstała (bo, jak twierdziła, był dla niej za spokojny), Karolinie zrobiło się żal, że traci fajnego potencjalnego szwagra. Okazało się jednak, że wcale go nie straciła. – Piotr zaczął do mnie dzwonić, wyciągać mnie na spacery, imprezy. Czułam się w tym układzie bezpiecznie, bo różnica wieku (jak mi się wydawało) wykluczała jego zainteresowanie mną jako kobietą, i vice versa. Byłam tak poraniona po małżeństwie, że nie chciałam podejmować żadnego emocjonalnego ryzyka. Taki stan rzeczy trwał dwa lata.

Poniosły nas emocje

W jeden z sobotnich wieczorów Karolina z Piotrkiem i grupą znajomych wybrali się do pubu. Ona jednak nie czuła się najlepiej, zaczynało łamać ją przeziębienie. Piotr postanowił więc odwieźć ją do domu. – Kiedy dotarliśmy do mieszkania, od razu położyłam się do łóżka. On zrobił mi herbaty z sokiem malinowym i zaraz miał iść. W drzwiach jest automatyczny zamek, więc nie musiałam go odprowadzać. Przed wyjściem jednak chciał jeszcze się pożegnać. Podszedł, przykrył mnie kocem i… nasze spojrzenia się spotkały – Karolina wspomina tych parę sekund jako chwilę chwil. – To była magiczna scena! Zatrzymana w kadrze. Jak na filmie. Pamiętam, że przez głowę przeleciały mi tysiące myśli: przecież to „ten” jedyny, kocham go; był przy mnie w ciężkim okresie; nie obchodzi mnie, ile ma lat i co powiedzą ludzie; pragnę go. W jego oczach widziałam to samo, ale byłam jak sparaliżowana. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Bałam się oddychać, żeby nie spłoszyć motyla tej przepięknej chwili. Piotr podjął decyzję za nas oboje i pocałował mnie.

Kiedy nasze usta się spotkały, gdy dostałam wyraźne potwierdzenie tego, że on czuje to samo, co ja, kumulowane przez długi czas uczucia eksplodowały. Cały świat po prostu zawirował. Nic poza nami się nie liczyło dla mnie. Przestałam myśleć o tym, co będzie później. Poczułam się znowu młodą, atrakcyjną kobietą, która zasługuje na uczucie, opiekę, bliskość. Czułość i uwielbienie Piotra zerwały tamę wstydu i obaw. Pozwoliłam, by zalała mnie fala namiętności i euforii – opowiada z uniesieniem Karolina. Twierdzi, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyła. – Kochaliśmy się tak, jakby to nie był nasz pierwszy, ale milionowy raz. Jakbyśmy mieli za sobą lata praktyki i dokładnie znali swoje potrzeby. To tym bardziej niesamowite, że nie udzielaliśmy sobie żadnych wskazówek. Przez całą noc nie powiedzieliśmy do siebie ani jednego słowa. Naprawdę! Porozumiewaliśmy się wyłącznie dotykiem, wzrokiem i… sercem. Karolina przyznaje, że najcenniejszym darem, jaki dostała od Piotra tej nocy, była bliskość. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo brakowało jej czyjejś obecności. Jak tęskniła za nią przez lata. Po raz pierwszy od dawna poczuła się bezpieczna, spełniona i szczęśliwa.

Przestraszyliśmy się konsekwencji

– Rano przyszło otrzeźwienie. Byliśmy przerażeni tym, co się stało. Przez kilka kolejnych dni unikaliśmy swojego towarzystwa. Kiedy Piotr zadzwonił, mówił o jakichś błahostkach, rozmowa zupełnie się nie kleiła. Wreszcie jednak, po długiej dyskusji, uznaliśmy, że nie możemy być razem. Przepłakałam całą noc. Starałam się pogodzić z tym, że zostanie mi tylko wspomnienie tamtej cudownej nocy. Ale, ale… – Karolina zawiesza głos, by spotęgować napięcie – …wytrzymaliśmy bez siebie tylko dwa dni. Od tego momentu jesteśmy razem. Niedawno wzięliśmy ślub.

29 procent Polek i 38 procent Polaków przyznaje się do spędzenia nocy z przygodnie poznanym partnerem

Zdaniem specjalisty:

Seks z młodszym partnerem to zapowiedź ekscytujących wrażeń. Taki kochanek jest u szczytu swoich możliwości erotycznych, a przy tym wydaje się chętny do współpracy i uczenia się od doświadczonej partnerki. Ona zaś jest świadoma swoich potrzeb i bardziej otwarta. Dla niej liczy się już nie tylko jakość, ale też ilość. Ma duże potrzeby seksualne, bo u pań po trzydziestce wzrasta poziom hormonów odpowiedzialnych za libido. Rówieśnicy lub starsi panowie często nie potrafią jej zaspokoić, więc młody mężczyzna jest tu górą. Poza tym jego zainteresowanie to komplement dla atrakcyjności kobiety, dowartościowuje ją.

Połączyła mnie niespodziewana namiętność z dawnym kumplem

Katarzyna Markiewicz, 23 lata, studentka

Nigdy nie myślałam o Marku jako o mężczyźnie. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym całować się z facetem, który kiedyś (za moją namową) przykleił język do zamarzniętej klamki czy zjadł robala, by nie przegrać ze mną zakładu. Wciąż pamiętam go jako pryszczatego stworka z odstającymi uszami, jakim był w dzieciństwie – śmieje się Kasia z Warszawy. – On też żywił do mnie wyłącznie braterskie uczucia. Nawet w liceum, gdy w młodych ciałach budzą się hormony, między nami w ogóle nie iskrzyło. Potem wyjechał na studia do USA.

Zobacz także:

Romantyzm jest sexy

– Nagle dostałam e-mail, że Marek przyjeżdża w te wakacje do Polski. Skakałam pod sufit. Ale mina szybko mi zrzedła, bo w tym samym czasie miałam zaplanowany wyjazd na Mazury. Na szczęście było jeszcze jedno wolne miejsce i mój przyjaciel mógł pojechać ze mną – opowiada Kasia. Czas na obozie żeglarskim płynął nieubłaganie. Na ostatni nocleg grupa wodniaków zacumowała „na dziko” przy długim molo. Na pobliskiej polanie urządzili pożegnalne ognisko.

– Noc była wyjątkowo upalna i gwiaździsta. Pachniało latem, po wodzie niosły się łagodne tony koncertu jazzowego, odbywającego się na przeciwległym brzegu. Piekliśmy kiełbaski, śpiewaliśmy szanty – wspomina Kasia. – Marek był jakiś smutny. Gdy zapytałam: „Ej, stary, co jest?”, zbył mnie delikatnie. Dopiero po tym, jak „sprzedałam” mu kuksańca, przyznał nostalgiczne: „Żal mi, że to koniec”. Pogłaskał mnie po plecach i dodał: „Patrz, spadająca gwiazda. Ja pomyślałem już swoje życzenie, teraz twoja kolej. Mam nadzieję, że będzie takie samo jak moje. Nie mogę ci powiedzieć (bo się nie spełni), ale mogę ci pokazać”. Po czym wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę jeziora – opowiada zachwycona romantyzmem tych chwil Kasia. – Stanęliśmy na pomoście otuleni ciemnością. Był tylko księżyc i my. Niosącemu się po jeziorze jazzowi zaczęły wtórować żaby. Pachniało tatarakiem i dymem dolatującym z ogniska. Nagle zrobiło mi się strasznie nieswojo, poczułam, że coś wisi w powietrzu. I rzeczywiście, Marek szepnął mi do ucha: „Wiesz, w Stanach zrozumiałem, jak bardzo mi brak twojej bliskości”. Nie zdążyłam wyrazić zdziwienia tym wyznaniem, bo on zamknął mi usta pocałunkiem.

Ktoś nam przeszkodził

– Chciałam zaprotestować, ale nie zdążyłam. Zanim się zorientowałam, zostałam miękko położona na pomoście i obsypana dalszymi pocałunkami. Po chwili Marek zaczął rozpinać mi bluzkę i delikatnie pieścić moje piersi, brzuch… Robił to cudownie. No tak, przecież dokładnie wiedział, co lubię, bo sama mu kiedyś o tym opowiadałam (jak to najlepszemu kumplowi). Marek, nie przestając mnie dotykać, pieścił moje uszy dalszymi gorącymi wyznaniami: że jestem dla niego kimś więcej niż przyjaciółką, że marzył o tej chwili, i tysiące innych rzeczy, których nie mogę zapomnieć do dzisiaj. Czułam się odurzona mnogością i intensywnością tych wrażeń… – Kasia zawiesza głos i uśmiecha się do swoich wspomnień. Kiedy temperatura sięgała już zenitu, a oni byli bliscy zupełnego zapomnienia się, usłyszeli skrzypienie desek w pomoście.

Chwiejnym krokiem zbliżał się Eryk (Kasi kolega ze studiów), z uwieszoną na ramieniu Anitą (największą plotkarą na wydziale). – Nie bardzo wiedziałam, co robić. Poderwać się? Przecież będzie widać, że jestem półnaga! Niewiele myśląc, zepchnęłam z siebie Marka i położyłam się na brzuchu, niby usilnie wypatrując czegoś w wodzie – relacjonuje Kasia. Wścibska koleżanka oczywiście nie omieszkała zapytać o tę dziwną pozycję. – Eee, nic, coś zgubiliśmy – skłamała na poczekaniu Kasia, ale Anita nie dawała za wygraną. – A co zgubiliście? – dopytywała się. – Klucze – improwizowała dalej Kasia, próbując niepostrzeżenie zapiąć bluzkę. – A do czego? – nie odpuszczała tamta. – Do łódki – odparła Kasia. – Do mojego domu – rzucił w tym samym momencie Marek, chcąc ratować sytuację. Wyszło jednak na odwrót. Upss! Nastała niezręczna cisza. Na szczęście refleksem wykazał się Eryk. – Chodź, Nitka, zobaczymy, czy jest jeszcze piwo przy ognisku – powiedział i zabrał ciekawską znajomą. Intymna atmosfera zdążyła jednak prysnąć.

– Nie kochaliśmy się tej nocy w pełnym tego słowa znaczeniu. Byliśmy jednak ze sobą bardzo blisko – mówi z tajemniczym uśmiechem Kasia. – Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co się stało. Marek wkrótce wrócił do Stanów. Ale w rocznicę „naszej” nocy dostałam e-mail z wirtualnymi kwiatkami i słowami: „Nigdy tego nie zapomnę”. Odpisałam: „Ja też”.

Uprawianie miłości na plaży zdarzyło się blisko 25 procentom Polaków(źrodło: Raport Durex 2005)

Zdaniem specjalisty:

Zbliżenie z bardzo bliskim znajomym zwykle obfituje w duże pokłady ciepła i poczucia bezpieczeństwa. Tacy kochankowie świetnie się znają i potrafią bez pudła trafić w swoje gorące punkty. Pod warunkiem jednak, że żadne z nich nie oczekuje niczego więcej niż wspólnej chwili przyjemności. W przeciwnym razie zaczynają się obawy, zawiedzione nadzieje, pretensje itp. Przyjaźń na ogół nie wytrzymuje takiej próby.

SONDA: Moja niezapomniana noc

Dorota Wellman, dziennikarka
Tę wyjątkową noc przeżyłam w romantycznej scenerii Zakopanego, a dokładnie w hotelu Giewont. Mogę powiedzieć, że były to doznania bardziej mistyczne niż erotyczne. A gdy obudziłam się rano, w łóżku było pełno... ziemi, bo mój kochanek postanowił obsypać mnie kwiatami zerwanymi z klombu.

Paolo Cozza, gwiazda programu "Europa da się lubić"
I tu wszystkich zaskoczę: moja najpiękniejsza noc będzie dopiero jutro. Tak, tak. Te przednie były cudowne, ale ta najlepsza jeszcze przede mną. Na pewno poprzedzi ją jakaś niespodzianka, dobre winko, kolacja, którą sam przygotuję. A dalej wszystko się potoczy spontanicznie...

Edward Dwurnik, malarz i grafik
Chodziłem wtedy do liceum plastycznego i miałem 15 lat. Rodzice koleżanki Eli wyjechali, zostawiając jej wolne mieszkanie. Pamiętam, że przyniosłem jej dziewięć margerytek. Te kwiaty posiadały chyba magiczną moc, bo miałem aż dziewięć... strzałów tej nocy. Rano Ela zrobiła mi pyszną jajecznicę.

Ognista noc z tajemniczym nieznajomym wciąż rozpala moje zmysły

Izabela Nowak, 33 lata, menedżerka

Stefano już w windzie zdjął mi figi, a kiedy weszliśmy do pokoju, zerwał ze mnie bluzkę! – mówi z wypiekami na twarzy Iza, której przytrafiła się jednonocna przygoda podczas delegacji. Była w kilku, mniej lub bardziej udanych, związkach, ale przy żadnym partnerze nie poczuła tego, co przy Stefano (barmanie z madryckiego hotelu, w którym się zatrzymała). – Pożerał mnie wzrokiem, kiedy podawał mi drinki. Mnie też wpadł w oko: śniady, ładnie umięśniony, o pięknych dłoniach. W niewytłumaczalny sposób pociągał mnie, elektryzował. Był w nim jakiś magnetyzm. Niepewność przeplatała się we mnie z ciekawością i ekscytacją. Próbowałam nad sobą panować, ale kiedy Stefano (kończąc swoją zmianę) podszedł do mnie (bardzo blisko!) i szepnął: „I want you”, wstałam i udałam się z nim na górę jak zahipnotyzowana – przyznaje Iza i jednocześnie zarzeka się, że nigdy wcześniej nie zdarzyło się jej uprawiać seksu z nieznajomym. Mówi, że zwyczajnie straciła głowę, poddała się zwierzęcemu instynktowi, ale nie żałuje.

– To był dziki, łapczywy, spontaniczny seks bez przydługiej gry wstępnej. Wszystkie moje odczucia były tak intensywne, tak zwielokrotnione, że nie potrzebowałam żadnej rozgrzewki, byłam gotowa od razu. Najpierw kochaliśmy się pod prysznicem, potem na dywanie i komodzie, a na koniec w wielkim łożu z baldachimem. Nie wiedziałam, że na to mnie stać! Że potrafię być taka namiętna. To Stefano obudził we mnie ten wulkan seksu. Okazał się ekspertem w miłości, prawdziwym mistrzem, który wie, jak rozpalić i zaspokoić kobietę – mówi z uznaniem Izabela. – Myślałam, że po fakcie poczuję się fatalnie. Że będę miała kaca moralnego z powodu swojej swobody seksualnej czy wykorzystania przez przygodnego kochanka. Ale, o dziwo, pasowało mi to. Wszystko od początku było jasne: zero zobowiązań i obietnic bez pokrycia. To lepsze niż sytuacja typu: spotykasz się z kimś, po jakimś czasie idziesz z nim do łóżka, potem on dzwoni coraz rzadziej, aż w końcu całkiem przestaje. Ze Stefano pewnie nigdy się już nie spotkam, ale tę eksplozję namiętności zapamiętam na zawsze.

Zdaniem specjalisty:

Tajemnicza noc z nieznajomym to przedmiot najczęstszych kobiecych fantazji. Jest jak zakazany owoc, który kusi. Ma w sobie coś z pierwotnego instynktu – szaleńczo rozbudza zmysły i pozbawia zahamowań. Ale uwaga – ta pikantna zabawa nie jest dla wszystkich! Często się zdarza, że po upojnym seksie przychodzą wyrzuty sumienia, wstyd czy strach (np. przed chorobą, ciążą), z którymi trudno się uporać.

Najbardziej pamiętam seks, który rozbawił mnie do łez

Aneta Zawadzka, 38 lat, ekonomistka

Mała, nasze pierwsze własne mieszkanie – powiedział mąż do Anety, kiedy oglądali dopiero co odebrane M4. – Wtuliłam się w niego szczęśliwa i pomyślałam z ulgą, nareszcie, nie będziemy musieli drżeć ze strachu, że zaskrzypi łóżko i usłyszą nas teściowie, u których do tej pory mieszkaliśmy! Irek chyba czytał w moich myślach, bo zerknął na mnie z tym swoim chochlikiem w oczach i zapytał: „Co byś powiedziała, gdybyśmy ochrzcili nasze gniazdko?”. Nie czekając na odpowiedź, pogładził mnie po pupie. Zaczęli rozglądać się za miejscem do pieszczot. A tu żadnego mebla, cement na podłodze, ściany świeżo pomalowane. Wybór padł na drzwi kuchenne. – Irek uniósł mnie do góry i oparł plecami o zamknięte skrzydło.

Nieczęsto zdarza się nam kochać na stojąco, byłam więc bardzo podniecona. Jego chyba też poniosło, bo wchodził we mnie coraz szybciej i mocniej. Dopingowałam go jeszcze, szepcząc roznamiętnionym głosem: „Jestem w niebie, jestem w niebie”. I nagle poczułam, że rzeczywiście lecę… ale na ziemię! – opowiada rozbawiona Aneta. Po chwili wyjaśnia, że drzwi nie wytrzymały ich żywiołowości. – Gdy zorientowaliśmy się, co się stało, i minął pierwszy szok, zaczęliśmy zanosić się śmiechem. Nie mogli śmy się uspokoić. Trochę bolały mnie plecy od upadku (mąż wylądował na mnie), ale humor tej sytuacji był jak znieczulenie. Aneta i Karol często wspominają to niecodzienne zbliżenie. Mają nawet swój miłosny greps z nim związany. Gdy komuś z nich przyjdzie ochota na seks, mówi: „Kochanie, wyważymy drzwi?”.

Zdaniem specjalisty:

Dobrze, gdy potrafimy zdobyć się na poczucie humoru w łóżku. Ono czyni nas bardziej otwartymi i tolerancyjnymi dla swoich wpadek. Jeśli podchodzimy do seksu zbyt poważnie, stajemy się spięci, przewrażliwieni i skłonni do wzajemnego obwiniania się.