Na początku wszystko szło tak, jak sobie wymarzyłam. Piotrek odwiózł dzieci na noc do babci i zaprosił mnie na romantyczną kolację do najlepszej restauracji w mieście. Było cudownie! Olbrzymi bukiet róż na stole, pyszne jedzenie, szampan, wspaniała muzyka w tle. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się… W pewnym momencie wyjęłam z torebki prezent, który kupiłam mu z tej szczególnej okazji. Kiedyś, gdy przechodziliśmy obok sklepu jubilerskiego, zauważyłam, że wpadła mu w oko męska bransoletka leżąca na wystawie. Nie jakiś tam ohydny złoty łańcuch, tylko piękny wyrób artystyczny. Połączenie skóry i srebra. Pojechałam po nią w tajemnicy przed nim… Na szczęście jeszcze była. Kazałam ją pięknie zapakować, schowałam głęboko na dnie szafy. No i w trakcie kolacji wręczyłam mu bransoletę z wypiekami na twarzy.

Zobaczysz, na pewno ci się spodoba

Mąż był zachwycony. Założył ją na rękę.

– Dziękuję, kochanie. Muszę przyznać, że to strzał w dziesiątkę. Skąd wiedziałaś, że właśnie taka mi się spodoba?

– Mam dobry wzrok – uśmiechnęłam się.

Spodziewałam się, że teraz Piotrek wręczy mi coś równie wspaniałego. Jednak nie… Pozachwycał się jeszcze chwilę bransoletką, a potem ochoczo zabrał się do jedzenia. Byłam bardzo zawiedziona.

– A ty dla mnie nic nie masz żadnego drobiazgu? – zajęczałam, a on odłożył sztućce.

– Oczywiście, kochanie, że mam. Prezent dla ciebie czeka w domu. Trochę nie wypadało mi go zabierać do restauracji. A poza tym jest za duży – odparł.

Zobacz także:

– Mam nadzieję, że to nie jakiś mikser albo komplet garów – naburmuszyłam się.

– Jasne, że nie! Za kogo ty mnie masz! – obruszył się.

– Uff, no to może mi zdradź, co dla mnie wybrałeś – zaczęłam się przymilać.

– Nie ma mowy! To niespodzianka! Ale zobaczysz, na pewno ci się spodoba – uśmiechnął się.

Potrzebujesz odpowiedniej oprawy

Do końca kolacji siedziałam jak na rozżarzonych węglach. Nawet nie pamiętam dobrze, co było na deser. Przez cały czas zastanawiałam się, co też takiego przygotował dla mnie Piotrek. Próbowałam oczywiście skłonić go do tego, żeby uchylił choć rąbka tajemnicy, ale się zaparł. Kiedy wreszcie znaleźliśmy się w domu, nie wytrzymałam.

– Czy teraz już mogę dostać swój prezent? – wyszeptałam.

– Oczywiście! Daj mi tylko chwilę. Musiałem go dobrze ukryć, żebyś nie znalazła – odparł i pobiegł do garażu.

Wrócił po dwóch minutach. Pod pachą targał sporych rozmiarów pudło przewiązane różową kokardą.

– To dla ciebie, kochanie! W podzięce za dziesięć lat wspaniałego wspólnego życia – powiedział uroczyście.

Podekscytowana rozwiązałam kokardę i… omal nie zemdlałam. W środku było kilka kompletów wyszukanej bielizny. No wiecie, koronki w krwistoczerwonym, czarnym i różowym kolorze, więcej sznureczków i prześwitów niż materiału… A do tego kilka par kabaretek i dwie pary szpilek. Jedne czarne, długie za kolana, drugie czerwone, zwyczajne. Oglądałam po kolei te wszystkie przedmioty i robiło mi się coraz bardziej nieswojo. Mąż od razu to zauważył.

– Nie podoba ci się mój prezent?

– Podoba, podoba… Tylko jestem trochę zaskoczona. Nie spodziewałam się takich ciuszków – nie chciałam robić mu przykrości.

– To się cieszę! Bo wiesz, kochanie, te twoje bawełniane piżamki w pieski i kwiatuszki są w sumie w porządku, ale to dobre raczej dla dzieci. Ja wolę, żebyś w czymś takim przychodziła do łóżka – odparł.

– Nigdy nie wspominałeś, że lubisz takie dodatki. Poza tym myślałam, że podoba ci się moje ciało – jęknęłam.

– Uwielbiam je! Jest najpiękniejsze na świecie. Potrzebuje odpowiedniej oprawy. Ubierzesz się teraz dla mnie? Może w czarny komplecik i czerwone szpilki… – wskazał najbardziej skąpy strój.

Co będzie dalej?

Ubrałam się, bo co miałam zrobić… Ale nie czułam się dobrze… Koronki mnie uwierały, szpilki obcierały. A poza tym jak patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, to wydawało mi się, że wyglądam koszmarnie, bez klasy. Tymczasem Piotrek był wniebowzięty. Gdy weszłam do sypialni, aż mlasnął z zachwytu.

– O rany, ale jesteś piękna! Chodź tu natychmiast do mnie – zamruczał i zabrał się do dzieła z takim impetem, jakbym go trzymała z dala od siebie przynajmniej kilka miesięcy…

Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony prezent zadziałał od razu – Piotrek już dawno nie był tak aktywny i pomysłowy w sypialni. Ale co będzie, jak mu to przestanie wystarczać? Jaki będzie następny krok? Błyszczące, czarne, obcisłe wdzianko z suwaczkami i inne akcesoria? No i czy tym prezentem chciał zrobić przyjemność mi czy bardziej sobie? Już nie wiem, co mam myśleć.