Papeete to teraz metropolia z prawdziwego zdarzenia: 30 tys. mieszkańców, ulice zapchane autami, centra handlowe, duży port.

Zwiedzanie zaczynam od piętrowego Marche de Papeete, czyli bazaru. Tego typu miejsca to doskonała okazja do kontaktu z mieszkańcami, przyjrzenia się, co jedzą, czym się zajmują. Na straganie owocowym kupuję torbę rambutanów - moich ulubionych owoców, pokrytych śmieszną, "owłosioną" skórką.

Kolejny punkt programu to Muzeum Pereł. Słynne czarne perły kiedyś wyławiano z 30-metrowych głębin. Teraz hoduje się je w około tysiącu farm na wyspach Tuamotu. Legenda, jakoby perłopławy zapładniała tęcza dotykająca wód oceanu, przestała być aktualna.