Nowe studio nagrań? Nowe biurko? Nie wybiegam myślami w przyszłość, nie mam skłonności do analizowania, co by było gdyby. Uważam, że to dość ryzykowne. Ważne, aby nie stracić tego, co jest dziś.

To moje ukochane miejsce! W sali prób, która znajduje się w moim podwarszawskim domu, ćwiczę, tworzę i spotykam się z zespołem. Tutaj się odprężam i muzycznie odpływam. Wystrój wnętrza zaprojektowałam sama, tak zresztą jak cały dom. Stanął na działce, którą odkryłam dzięki Grzesiowi Ciechowskiemu. Od razu się zachwyciłam: „Boże, jak tu pięknie”. Poczułam się jak na wakacjach, które spędzałam nad jeziorem w rodzinnych stronach pod Lublinem. Pierwszym pomieszczeniem, które urządziłam w domu, wcale nie była kuchnia, lecz sala prób.

Postawiłam w niej drewniany stolik, przy którym piszę teksty, wymyślam nowe aranżacje muzyczne. Na stoliku trzymam okulary, znane z teledysku „Na sen” (mam do nich sentyment). Przy nim czytam też książki, najchętniej biografie artystów. Pod ręką mam zawsze gitary, żeby ćwiczyć wprawki, ale powinnam też pamięć. Bo stolik jest ze mną tak długo, że nie pamiętam, skąd się wziął. Co jakiś czas, żeby lepiej wyglądał, nakładam na niego kolejną warstwę farby. Kiedy mój syn Szymon był mały, zaczął na nim rysować. Miał dokończyć rysunki, ale... urósł.