Agnieszka Szczepaniak to trójmiejska rysowniczka, która swoje komiksy dedykuje dziewczynom i kobietom, ale czasami też ich partnerom. O swojej bohaterce myśli "Ona", choć w zasadzie portretuje samą siebie. Nie boi się trudnych tematów, komentuje rzeczywistość trochę na słodko-gorzko. Swoje komiksy prezentowała już m.in. na wystawach w Moskwie, Kownie, Rydze, Sztokholmie i w kilku miastach Polski, w tym w Trójmieście.

Jej rysunki znalazły się w antologiach Polski komiks kobiecy i Polish Female Comics. Co dziś myśli paplaLala, o czym rysuje, co ją denerwuje, a co pociąga?

Skąd się wzięła paplaLala?

paplaLala powstała już tak dawno, że prawie nie pamiętam, z czego ta potrzeba sprzedawania swoich sekretów mogła wyniknąć. Zdaje się, że miałam 10 lat mniej i wydawało mi się, że jestem wyjątkowa. Cały paradoks tego mojego rysowania polega na tym, że – sprzedając swoje osobiste historie – zrozumiałam, że podobne emocje przeżywa wiele innych kobiet. To otrzeźwia. Dramaty się kurczą. Ego za to rośnie z każdym usłyszanym „mam tak samo”. Bez pewnego przesadnego skupienia na sobie nie powstałby pewnie żaden mój komiks. Rysuję samą siebie, swoje życie opisuję. Ciągle JA, JA, JA. Czasem zastanawiam się, co to o mnie mówi.

Komentujesz rzeczywistość w mocno sarkastyczny sposób. Czy takie patrzenie na świat pomaga w zmierzeniu się z problemami dnia codziennego?

Nie wiem, na ile to atrakcyjne medialnie wyznanie, ale te moje zabawne rysunki biorą się stąd, że ja często jestem smutna. Udało mi się jednak z tego przygnębienia coś pozytywnego wyciągnąć. Nie ukrywać go zbyt głęboko. Ja z problemami dnia codziennego radzę sobie, opowiadając o nich. Siostrze, koleżankom, no i, to może niecodzienne, sporej grupie obcych mi osób. Nie jestem pewna siebie, często czuję się skrępowana. Kiedyś zorientowałam się, że moje najbardziej wyraźne wspomnienia z dzieciństwa to takie momenty, kiedy się czegoś wstydziłam. Wstyd mnie zawsze osłabiał i hamował. W moich komiksach przyjęłam więc taktykę, że jeśli przyznam się do swoich emocji, to nikt mnie na nich nie przyłapie. Nie ukrywam więc, że cierpię po rozstaniu, tęsknię, jestem sama i mi to doskwiera, nie mam kasy, męża i dzieci i możliwe, że nie wygrałam życia. Sarkazm jest mi potrzebny, bo to nie takie proste, tak do wszystkiego się wprost przyznawać.

Zobacz także:

Jaka jest Twoja bohaterka? Czy to w stu procentach Ty?

Ja o sobie w komiksach myślę „Ona”. „Ona siedzi przy stole, podpiera brodę na dłoni i mówi...”. Tak opisuję siostrze nowe pomysły na komiksy. Nie rysuję tylko osobistych prac, to raczej zlepek historii moich i bliskich mi osób. Rzeczywiście jest tak, że moja bohaterka jest sama, kiedy i ja jestem. Związkowe komiksy pojawiają się, kiedy z kimś się dłużej spotykam. Nie potrafiłabym określić, ile historii mi się przytrafiło, a ile zmyśliłam. Za to Ona na pewno wygląda podobnie do mnie. Mam tę samą fryzjerkę od liceum. Zawsze, kiedy ją odwiedzam, proponuje mi nowe cięcie, ale dodaje: „Zrobię to tak, żebyś wyglądała jak w swoich komiksach”.

Co Cię inspiruje do tworzenia kolejnych ilustracji?

Otaczam się kobietami. Mam niesamowite koleżanki. Czasem nawet mnie ich szczerość zaskakuje. Dużo gadam z siostrą przez telefon. Takie rozmowy o życiu „no filter”. Trudno mi opisać proces tworzenia koncepcji. Trudno mi nawet nazwać to jakimś procesem. Ja po prostu czasami wpadam na dobry pomysł. Zdarza się, że zainspiruje go jakaś rozmowa, osoba. Czasem pstryk! – i przychodzi. Uśmiecham się wtedy na środku ulicy, dłoń układam w geście zwycięstwa. Ta euforia kończy się, kiedy zaczynam ten pomysł konsultować, i okazuje się, że tylko mnie bawi.

Komiks to Twój sposób na życie? Żyjesz z rysunku?

No nie, tak dobrze nie jest. Mam też pracę, którą zresztą bardzo lubię. Mnie to rysowanie tak dużo daje, że nie walczę już tak o to, żeby przynosiło jeszcze pieniądze. Czasami oczywiście wykonuję komiksy na zlecenie. Problem w tym, że mają być wówczas w moim stylu, ale bez brzydkich słów, gadania o seksie i żeby bohaterka nie była przypadkiem zbyt gruba.

Twoje rysunki oddają nie tylko prawdziwe życie kobiet, ale też mężczyzn, prawda?

Oj, tak daleko bym się nie posunęła w ocenie. Moje komiksy opisują tylko garść anegdot moich i koleżanek. Panowie w komiksach to moi byli partnerzy i moimi słowami moją wersję wydarzeń opowiadają. Ciekawe, jak by mnie obsmarowali, gdyby mieli okazję. Na szczęście są zajęci, bo mają swoje prawdziwe życia.

Angażujesz się w politykę? Czy Twoje komiksy dotykają także tej sfery naszego życia?

Moje komiksy opowiadają o relacjach. Przestrzeń jest w nich zaznaczona kilkoma zaledwie kreskami. Kiedy czuję potrzebę, zabieram głos w ważnych dla mnie sprawach, ale ciągnie mnie bardziej do tego, co między ludźmi. Funkcjonują oni trochę bez tła, również tego politycznego.

Do których ilustracji podchodzisz z największym sentymentem? Masz swoje ulubione z własnego portfolio?

Ostatnio bardziej mi się podobają moje stare rysunki. Ciekawi mnie ta dawna „ja”. Wydaje mi się bardziej odważna. Może to zwykły sentyment za czasami, kiedy śmietana była prawdziwa, ludzie bardziej życzliwi, a na podwórkach stały trzepaki. No, dobrze, aż tak długo nie rysuję. Zadziwia mnie ta moja potrzeba zrzucenia wszystkich złych emocji na rysunki. Zastanawiam się, czy kiedyś nie robiłam tego jednak bardziej anonimowo. Teraz moje komiksy ogląda trochę więcej osób. Zdarza mi się w pracy usłyszeć komentarz nawiązujący do wrzuconego dzień wcześniej komiksu. Czasem ktoś się zmartwi, kiedy zbyt smutny na stronę wrzucę. Może podświadomie bardziej uważam.

 

#telaviv #israel #carmelmarket #pomegranate #juice

Post udostępniony przez Agnieszka Szczepaniak (@paplalala) 9 Lis, 2017 o 9:47 PST